Grają „sprawą Banasia” na osłabienie rządu? „GW” o trzech tematach, które „mocno uderzają w instytucje związane z obecną władzą”

Jeszcze zapowiadana przez NIK konferencja się nie odbyła, a już „Gazeta Wyborcza” grzmi, że „ma ona pokazać, że mimo problemów prezesa Mariana Banasia Izba ‘działa normalnie’”. NIK ma dziś ogłosić, że składa doniesienia do prokuratury po kontroli w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Wiadomo już, że temat nie będzie politycznie neutralny

— zapowiada „GW” w artykule „Banaś kontratakuje”, wymieniając sprawy nieprawidłowości przy wydatkowaniu pieniędzy z Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej zwanego Funduszem Sprawiedliwości (zakup systemu Pegasus, inwestycje przy więzieniach, „przede wszystkim przywięzienne zakłady pracy, na które z funduszu poszło ok 800 mln złotych) oraz w Komisji Nadzoru Finansowego.

„GW”, powołując się na informatora w NIK, stwierdza, że bezpośredni nadzór nad kontrolą w Funduszu Sprawiedliwości sprawował Marek Bieńkowski, dyrektor departamentu bezpieczeństwa NIK, który swój wniosek „musiał sporządzić w czasach Banasia”.

A to oznacza, że sprawę kontroli w funduszu nowy szef Izby potraktował jako priorytet

— podkreśla „GW”.

Czy zrobił to dopiero po tym, gdy PiS zaczął naciskać go, by podał się do dymisji, a CBA zawiadomiło prokuraturę o nieprawidłowościach w jego oświadczeniach majątkowych? Na to pytanie nie uzyskaliśmy odpowiedzi

— zaznacza.

„GW” dodaje, że „te trzy tematy mocno uderzają w instytucje związane z obecną władzą”, a samego Mariana Banasia na konferencji nie będzie. Nie stawi się również na posiedzenie senackiej komisji samorządu terytorialnego i administracji państwowej, na które został zaproszony.

Nie sposób nie odnieść wrażenia, że „GW” najchętniej widziałaby zarówno w sprawie Banasia, jak i zapowiadanych wniosków do prokuratury potężny głaz taranujący kolejne instytucje obsadzone przez PiS. Demonizuje przy tym całą sprawę, nadając jej monstrualne rozmiary. Być może też postrzega ją jako skuteczne narzędzie do osłabienia partii rządzącej. Zdaje się jednak nie brać pod uwagę faktu, że poprzednie rządy (PO-PSL) niemalże aferami stały i przy nich „sprawa Banasia” to zaledwie drobna czkawka.

aw/Gazeta Wyborcza