Nieprzypadkowo dwa najpoważniejsze tygodniki „zaprzyjaźnione” z opozycją w mijającym tygodniu wcisnęły na okładki zdjęcia swoich wyborczych faworytów - Szymona Hołownię („Newsweek”) i Adriana Zandberga („Polityka”). Drewniani i miotający gimnazjalne frazesy politycy Koalicji Obywatelskiej wypadają przy nich przaśnie jak odpustowe słodycze przy weselnych tortach.
Jeśli chodzi o rozproszony obóz antyPiSu to oczywiście faktyczna faworytka Grzegorza Schetyny ma największe szanse na starcie z Andrzejem Dudą w II turze - bo Platforma nadal ma największy elektorat spośród opozycyjnej zbieraniny. Ale establishment III RP, zmęczony niesterowalnym i - czy tego chcemy czy nie, trzeba mu to oddać - twardym Grzegorzem Schetyną, szuka już swojego lidera w dłuższej perspektywie. Tak jak ośrodki dyspozycyjne z centrami w Gazecie Wyborczej, a później także TVN miały swoich najemnych polityków w Unii Wolności a później w Platformie Obywatelskiej, tymczasowo nawet w Ruchu Palikota, tak teraz Kulczyki (Sam „Newsweek” przyznaje, że ród oligarchy może wspierać Hołownię) i reszta uwłaszczonej nomenklatury, tak teraz rozważają oni przeniesienie swojego poparcia na jakąś nową formułę. Unia Wolności zestarzała się około 2000 roku, a Platforma wyczerpuje się dwadzieścia lat później.
Prawdziwe prawybory są więc pomiędzy Hołownią a Zandbergiem, ale też chodzi o szerszą alternatywę - czy Polacy gotowi są już na różową rewolucję (Zandberg) czy trzeba jeszcze udawać przywiązanie do tradycyjnych wartości (Hołownia)?
Zandberg: Nieczajew XXI wieku
„Globalny ład kapitalistyczny chwieje się w posadach, nierówności przekroczyły wszelkie dopuszczalne granice” - mógłby to być cytat z trzeciego tomu „Kapitału” Marksa albo „Imperializmu jako najwyższego stadium kapitalizmu” Lenina, ale to cytat z tygodnika „Polityka” 2019. Dlatego nie ma wątpliwości - Zandberg to neomarksistowski Nieczajew, rosyjskiego rewolucjonisty z XIX wieku, tylko bez rewolweru i z dłuższą brodą. To ideał establishmentu III RP, któremu polskość nie jest potrzebna, a Kościół wrogi. Według wizji świata lewicy, zmiany społeczne są nieuchronne - kwestią czasu są dzieci w domach par gejowskich, eutanazja po jednym podpisie członka rodziny i coś na kształt aborcjomatów - wrzucasz monetę - i po dziecku. Dlatego tygodnik pisze, że „nie ma innej drogi niż lewicowa” i wybacza ugodę z komuchami z krypty SLD.
Hołownia: fajnopolak i fajnokatolik
„Newsweek” reprezentuje mniej cierpliwych liberałów i lewicowców, to raczej salonowcy bardziej rozpaczający nad nami, nad katolickim ciemnogrodem. Potrzebny im „fajny facet” (jak pisze o nim Tygodnik), ale też fajnopolak i fajnokatolik. Oprócz tego przełknie go warszawka, nad bezalkoholowymi drinkami przy hummusie będzie można go cytować bez końca - bo zachęca do wegetarianizmu, martwi się ociepleniem klimatu, łzami rzekomo szykanowanych gejów i nie lubi polskich biskupów. W orbicie Tomasza Lisa ludzie wierzą, że Hołownię z łatwością łykną wielkie miasta, ale da się go przełknąć również na wsi. A jeśli projekt nie wypali kompletnie, to może ten „nowoczesny katolik” odgryzie Andrzejowi Dudzie kawałek bardziej liberalnego elektoratu.
Kto z Andrzejem Dudą wejdzie do drugiej tury - nie ma dla antyPiSu znaczenia. Choćby był to Incitatus, koń cesarza Kaliguli, którego imperator wsadził do senatu, to i tak późną wiosną będzie idolem lewicy i liberałów. Ale ma znaczenie który z liderów zda egzamin z politycznej waleczności i odporności na konfrontację z konserwatywnym społeczeństwem. Patrzmy na te wybory nie jako na potyczkę partii i polityków, nie jako na przeciąganie liny między jednymi ośrodkami a drugimi, ale jako na decyzję którą drogą ma pójść Polska - społecznego rozkładu czy dalece niedoskonałego, ale jednak - konserwatyzmu. Bo druga strona wie czego chce, a determinacja to poważny składnik zwycięstwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/476710-licza-sie-prawybory-zandberg-holownia-a-nie-kidawa-jaskowiak