Marian Banaś nie wypadł sroce spod ogona, nie jest też – jakże częstym w obecnej kuchni władzy – człowiekiem, który z niczego pnie się po trupach do jakiegokolwiek znaczenia. Przyznam też, że nie jest mi krewnym ani powinowatym. Znam go jednak wiele lat.
To człowiek, który ma za sobą dobry życiorys. Życie, w którym potwierdził odwagę i wierność wyznawanym wartościom. Dziś, kiedy każdy wypierdek może sobie rzucać najgorsze oskarżenia na ludzi zasłużonych, warto obserwować to, co dzieje się wokół obecnego prezesa NIK. Ci, którzy jeszcze niedawno wisieli u jego rękawów, upraszając się o minutę uwagi, teraz skrzętnie na jego widok przechodzą na drugą stronę ulicy. PiS nabrał wody w usta i ani myśli bronić człowieka, na którym dokonuje się medialny lincz. Banaś zrobił swoje (uruchomił maszynę KAS, która daje do budżetu dodatkowe miliardy złotych), Banaś może odejść.
Korzystając z tego milczenia, głowy podnoszą produkty z partii Jarosława Gowina. Tonem Katonów żądają, łajają, wstydzą się nie swoim wstydem. Gowin udaje moralistę kosztem człowieka, który siłą rzeczy nie może się skutecznie obronić. Sprawa Banasia pokazuje, co czeka kogoś, kto uwierzy w slogany o budowaniu nowego państwa. Marian Banaś nie jest oczywiście ani święty, ani nie jest niewiniątkiem, jednak jego największa winą jest to, że nie jest związany z żadną dzisiejszą koterią władzy. Wielu zdało sobie sprawę, że wpuszczenie tego twardego człowieka do NIK może się skończyć… no właśnie, czym? Zagrożeniem dla interesów starych i nowych band?
Popełnił sporo błędów, dopuścił do siebie sprytnych geszefciarzy i przestępców, pomimo tego wykonał imponującą pracę – sprawił, że powstała służba skarbowa, której przestępcy rzeczywiście zaczęli się obawiać. Teraz każdy tchórz czuje się w obowiązku, aby rzucić w niego kamieniem.
A ja właśnie dlatego staję obok Banasia i mówię: „Idź, Marian, na całość, uczyń z NIK narzędzie, przed którym będą drżeli lepkoręcy politycy i urzędasy. Wal mocno, nie oglądając się na to, kogo razy dotyczą! Nie słuchaj porad tchórzy i mentalnych kurdupli. Idź ostro do przodu i zmieniaj NIK! Walcz tak, jakbyś nagle znalazł się na ringu i bił się z wieloma przeciwnikami naraz. Właśnie teraz musisz wygrać i możesz być świetnym szefem urzędu, który stanie się postrachem zarówno dla mętnych ludzi władzy, jak i wszelkiej maści aferzystów i lawirantów”.
Felieton ukazał się w 48 numerze tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/476701-trzeba-sie-bic