Sądy (ich najgłośniejsza część) wydają się okazywać dziś coraz bardziej zuchwale swoją „niezależność” – od polskiego prawa. Manifestują także – nie zawsze oczywiście, ale nierzadko, niestety – swoją pogardę dla elementarnej sprawiedliwości.
Przykładem tej postawy są wyroki uniewinniające „słusznych politycznie” celebrytów, takie choćby jak skandaliczna ochrona sędziowska udzielona panu Najsztubowi, który omal nie doczekał się odszkodowania za stres, jaki wywołała u niego poruszająca się z „nieustaloną prędkością” staruszka, którą potrącił swoim samochodem na pasach… Są jednak inne wyroki, które dotykają „niesłusznych” twórców – tych, którzy nie są celebrytami.
Pozwalam sobie przedstawić dramatyczny przykład takiej sytuacji, o której dowiedziałem się właśnie. Ofiarą jest tu pan Sławomir Matusz, poeta z Sosnowca, współzałożyciel Fundacji im. Jana Kochanowskiego i współorganizator Konkursu Poetyckiego im Danuty „Inki” Siedzikówny, wyróżniony za swoją znakomitą, tłumaczoną na wiele języków, twórczość poetycką medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis (w roku 2012, a więc przez Ministra Kultury rządu Donalda Tuska). Poeta popełnił zasadniczy „błąd”: ośmielił się zwrócić uwagę na występujące – jego zdaniem – nieprawidłowości w działaniach instytucji samorządu sosnowieckiego, zdominowanego przez „słuszną” (z punktu widzenia sędziowskiej kasty) Koalicję Obywatelską.
Reakcja trzymających władzę w Sosnowcu była szybka: zarzut zniesławienia. Decyzja Sądu w Sosnowcu była równie szybka: wyrok skazujący Poetę na karę grzywny – przekraczającej znacznie jego bardzo, bardzo skromne możliwości finansowe. Wyrok został podtrzymany w drugiej instancji. W obronie Poety wystąpiła prezes Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, prof. Anna Nasiłowska. Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP wystosowało swój protest wobec samego już postępowania karnego w tej sprawie, zwracając uwagę, że rola tzw. sygnalisty, to jest obywatela zgłaszającego – w interesie publicznym – nieprawidłowości w działaniu organów państwowych czy samorządowych – w każdym cywilizowanym systemie chroniona, została tutaj faktycznie surowo ukarana, bez należytego sprawdzenia podniesionych zarzutów. Kto raz podniesie rękę na słuszną władzę – niechaj wie, że ta ręka zostanie mu obcięta. Taka jest ta lekcja. Lustrzane odbicie wcześniej opisanej: kto lekceważy prawa i zarządzenia władzy „niesłusznej” – ten pozostanie w każdej sytuacji bezkarny, a nawet zostanie bohaterem „słusznych” sędziów. Czy źle tę lekcję zrozumiałem?
Apeluję o pomoc dla Pana Sławomira Matusza! Do tych Wysokich Urzędów, które mogą spowodować kasację nadzwyczajną wobec rażąco niesprawiedliwego wyroku: a więc do Prokuratora Generalnego oraz do Rzecznika Praw Obywatelskich. Może Pan Rzecznik Praw Obywatelskich przekona wtedy, nie tylko mnie: że instytucje, obywatele i sądy nie dzielą się wzajemnie na „słuszne” i „niesłuszne”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/476602-apel-w-sprawie-skazanego-poety