Można wyrzucić do kosza art. 10 konstytucji o podziale i równowadze władz. Jest tylko jedna władza, nadrzędna, a właściwie jedyna – sądownicza.
Po wyroku trzech sędziów Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego z 5 grudnia 2019 r. warto zdroworozsądkowo i zgodnie z zasadami elementarnej logiki przyjrzeć się temu epokowemu osiągnięciu. Na początek oczywista oczywistość, czyli treść art. 87. pkt 1 konstytucji: „Źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są: Konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia”. Wszystkie źródła prawa zostały tu wymienione, więc łatwo zauważyć, iż źródłem prawa w Polsce nie są wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ani wyroki żadnego innego sądu, łącznie z Sądem Najwyższym RP.
Traktat o Unii Europejskiej to umowa międzynarodowa w rozumieniu art. 87 pkt 1 konstytucji. W kontekście wielkiego dzieła trzech sędziów Sądu Najwyższego ważny jest art. 6 pkt 1 TUE: „Unia uznaje prawa, wolności i zasady określone w Karcie praw podstawowych Unii Europejskiej z 7 grudnia 2000 roku, w brzmieniu dostosowanym 12 grudnia 2007 roku w Strasburgu, która ma taką samą moc prawną jak Traktaty. Postanowienia Karty w żaden sposób nie rozszerzają kompetencji Unii określonych w Traktatach”. Artykuł 47 Karty Praw Podstawowych stanowi: „Każdy, kogo prawa i wolności zagwarantowane przez prawo Unii zostały naruszone, ma prawo do skutecznego środka prawnego przed sądem, zgodnie z warunkami przewidzianymi w niniejszym artykule. Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd ustanowiony uprzednio na mocy ustawy. Każdy ma możliwość uzyskania porady prawnej, skorzystania z pomocy obrońcy i przedstawiciela. Pomoc prawna jest udzielana osobom, które nie posiadają wystarczających środków, w zakresie w jakim jest ona konieczna dla zapewnienia skutecznego dostępu do wymiaru sprawiedliwości”.
Ważny jest jeszcze art. 6 pkt 3 TUE: „Prawa podstawowe, zagwarantowane w europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności oraz wynikające z tradycji konstytucyjnych wspólnych Państwom Członkowskim, stanowią część prawa Unii jako zasady ogólne prawa”. Istnieje wreszcie art. 19 TUE: „1. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zapewnia poszanowanie prawa w wykładni i stosowaniu Traktatów. Państwa Członkowskie ustanawiają środki niezbędne do zapewnienia skutecznej ochrony prawnej w dziedzinach objętych prawem Unii. (…) 3. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzeka zgodnie z Traktatami: a) w zakresie skarg wniesionych przez Państwa Członkowskie, instytucje lub osoby fizyczne lub prawne; b) w trybie prejudycjalnym, na wniosek sądów Państw Członkowskich, w sprawie wykładni prawa Unii lub ważności aktów przyjętych przez instytucje; c) w innych sprawach przewidzianych w Traktatach”. Z art. 19 TUE ważny jest zatem pkt 3 b.
Każdy w państwie członkowskim UE ma prawo do rozpatrzenia sprawy przez „niezawisły i bezstronny sąd ustanowiony uprzednio na mocy ustawy”. Czyli wspomniane prawo zakłada obowiązek zagwarantowania istnienia takich sądów w państwach członkowskich. Niby to samo, ale nie to samo, co twierdzą trzej sędziowie SN, jakoby „niezależność sądów i niezawisłość sędziów jest prawem podstawowym Unii Europejskiej”. Sędziowie SN twierdzą dalej, że „Sąd Najwyższy ma wręcz obowiązek sprawdzić, czy ukształtowany przez prawodawcę krajowego mechanizm rozpoznawania sporów konweniuje z prawem Unii Europejskiej”, czyli z tym, co znajduje się w TUE oraz Karcie Praw Podstawowych. Tyle że „w sprawie wykładni prawa Unii lub ważności aktów przyjętych przez instytucje” w „ratyfikowanej umowie międzynarodowej” (TUE i Karta) nie ma odesłania do sądu krajowego (w tym polskiego Sądu Najwyższego), lecz do TSUE na poziomie Unii. A polska konstytucja prawo oceny aktów prawnych daje w kraju tylko Trybunałowi Konstytucyjnemu. SN może sobie zatem orzec, że nowa KRS została powołana z naruszeniem prawa UE, zaś Izba Dyscyplinarna nie jest sądem, lecz taki wyrok nie stanie się prawem Unii Europejskiej. Będzie rozstrzygnięciem wewnątrzkrajowym, tyle że niezgodnym z polskim porządkiem prawnym.
Stwierdzili trzej sędziowie SN, że „wykładnia prawa Unii Europejskiej dokonana przez ten Trybunał [TSUE], wiąże wszystkie kraje członkowskie, a nie tylko Polskę. Wiąże wszystkie sądy, a nie tylko polski sąd pytający. Wiąże w końcu wszystkie organy, a nie tylko sądy”. Ale wyrok TSUE z 19 listopada 2019 r. nie zawiera takiej wykładni, jakiej dokonał sąd krajowy (SN) w wyroku z 5 grudnia 2019 r., a to nie jest wiążące powszechnie w UE. Reszta argumentacji to już zawracanie głowy, czyli paragraf 22 z powieści Josepha Hellera pod takim właśnie tytułem. Sędziowie SN tylko sobie uzurpują, że mogą sprawdzać, czy „w ukształtowaniu tego organu [KRS] brał udział inny organ, którego celem i statutową kompetencją jest stanie na straży niezawisłości sędziów i niezależności sądów. (…) Czy istnieją sprawdzalne fakty rodzące wątpliwości co do braku niezależności tego organu. (…) Jak faktycznie zachowują się osoby wchodzące w skład tego organu, jakie są ich indywidualne wypowiedzi, działania czy zaniechania”. To ostatnie wydaje się zresztą czystą aberracją. A już aberracją skrajną jest powoływanie się przez trzech sędziów SN na „uchwały Naczelnej Rady Adwokackiej, Krajowej Izby Radców Prawnych, uchwały rad wydziałów prawa, wydaje się, że większości uniwersytetów w Polsce, uchwały federacji adwokatur europejskich, zgromadzeń ogólnych sędziów sądów powszechnych”, bo owe uchwały to tylko marna, tendencyjna publicystyka.
Trzej sędziowie SN zapewniają, że „dokonując oceny, nie rozstrzyga się w tej procedurze o ważności aktu nominacji, jaką prezydent wręczył tym osobom, lecz to, czy mamy do czynienia z niezależnym i niezawisłym sądem”. Łaskawcy. Ale skoro są tak zatroskani o niezależność i niezawisłość, to dlaczego nie sprawdzają, jak niezależne są sądy, w których orzekają i jak niezawiśli są sędziowie przenoszący się z jednego wiecu politycznego opozycji na drugi. Jak to się ma do treści art. 178. pkt 3 konstytucji: „Sędzia nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów”. Skoro łaskawcy tak się przejmują, właśnie to powinni sprawdzić w pierwszej kolejności. A kolejną uzurpacją, a wręcz bezczelnością jest twierdzenie, że „jeśli w porządku krajowym istnieje rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego, które określa jako zgodny z konstytucją określony model ukształtowania Krajowej Rady Sądownictwa, to to nie zwalnia Sądu Najwyższego z dalszego badania, czy ten model jest zgodny z prawem unijnym czy konwencją”. Otóż jak najbardziej zwalnia.
Gdy już trzej sędziowie SN ustalili, że „Krajowa Rada Sądownictwa nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej”, nie mogli dojść do innego wniosku niż ten, że „Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem bezstronnym i niezawisłym w rozumieniu artykułu 47 Karty Praw Podstawowych i artykułu 6 konwencji, a przez to, nie może być sądem w rozumieniu prawa krajowego”. Przecież nie ma prawa istnieć utworzona „od podstaw nowa jednostka organizacyjna w Sądzie Najwyższym, obsadzona wyłącznie nowymi osobami, (…) z szeroką autonomią i kompetencjami, odebranymi innym sądom i innym izbom Sądu Najwyższego. Nie może i już, choć art. 176. pkt 2 konstytucji stanowi: „Ustrój i właściwość sądów oraz postępowanie przed sądami określają ustawy”. Łaskawcy przyznają wprawdzie, że „Sąd Najwyższy nie neguje i nie ma prawa negować, że ustawodawca ma prawo do dokonywania zmian w strukturze wymiaru sprawiedliwości, w tym również w strukturze Sądu Najwyższego”, ale zapewne tylko tak, jak mu na to pozwoli sędziowska kasta.
Po przeczytaniu wywodów trzech sędziów Sadu Najwyższego, tak pełnych europejskich odniesień i uniesień, że niegdysiejsze hymny do Sowieckiego Sojuza, jego ustroju i sądownictwa są przy tym wyjątkowo powściągliwe, trzeba zapomnieć o konstytucji, która tak jest wynoszona pod niebiosa. Można wyrzucić do kosza art. 10 ustawy zasadniczej, stanowiący: „Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej”. Nic podobnego: jest tylko jedna władza, nadrzędna, a właściwie jedyna – sądownicza. Zatem w wory pokutne, na kolana i prosić jaśnie wielmożnych i wielce oświeconych sędziów o zmiłowanie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/476527-ustne-uzasadnienie-wyroku-sedziow-sn-przejdzie-do-historii