Wiara w to, że zdominowana przez zwolenników prof. Małgorzaty Gersdorf Izba Pracy Sądu Najwyższego, w sposób odpowiedzialny zrealizuje (nieoczywiste) założenia orzeczenia TSUE z listopada 2019 roku, okazała się naiwnością. Odchodząca wkrótce w stan spoczynku, I Prezes SN Małgorzata Gersdorf oraz jej wierny dwór w Izbie Pracy udowodnili, że chaos w systemie i pogarda dla konstytucyjnych organów państwa, to d;a nich wartości nadrzędne.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:TYLKO U NAS. Prof. Grabowska o wyroku SN ws. KRS: „To wkroczenie w kompetencje TK”; „Zafundujemy sobie absolutny chaos”
Przypomnijmy, Sąd Najwyższy wydał dziś wyrok w pierwszej z trzech spraw, w których przedstawiono Trybunałowi Sprawiedliwości UE pytania prejudycjalne dotyczące niezależności Izby Dyscyplinarnej SN i Krajowej Rady Sądownictwa. Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w tej sprawie zapadł 19 listopada br.
SN uznał, że Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem w rozumieniu prawa UE, a obecna KRS nie jest organem bezstronnym i niezawisłym. Wykładnia zawarta w wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r. wiąże każdy sąd w Polsce, a także każdy organ władzy państwowej
– czytamy w komunikacie Sądu Najwyższego.
Sąd Najwyższy, w sprawie z odwołania sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego od uchwały Krajowej Rady Sądownictwa z dnia 27 lipca 2018 r., po rozpoznaniu na posiedzeniu niejawnym w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych uchylił uchwałę Krajowej Rady Sądownictwa z dnia 27 lipca 2018 r. w przedmiocie dalszego zajmowania stanowiska sędziego NSA. SN oddalił również wniosek prezesa Izby Dyscyplinarnej SN z dnia 10 października 2018 r. o przekazanie sprawy według właściwości do Izby Dyscyplinarnej.
– konkluduje.
Powyższe stwierdzenia mogą spowodować zdemolowanie obecnego systemu sądownictwa, którego korekta nastąpiła po reformach Zjednoczonej Prawicy. Sąd Najwyższy nawet nie ukrywa, że chodzi o całkowita zmianę w spojrzeniu na konstytucyjne organy. Wprost odnosi się też do samowolki sędziego Piotra Juszczyszyna z Olsztyna, który pozwolił sobie na krytyczną ocenę Krajowej Rady Sądownictwa, a nawet jej podważenie na kanwie konstytucyjnego umocowania tego organu.
Na czym polegają najważniejsze zagrożenia dla systemu sądowniczego, które zostały zawarte w dzisiejszym wyroku Izby Pracy Sądu Najwyższego?
1. „Wykładnia zawarta w wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z dnia 19 listopada 2019 r. wiąże każdy sąd w Polsce, a także każdy organ władzy państwowej”.
Co to w rzeczywistości oznacza? Sąd Najwyższy „zabezpiecza” nawet najbardziej kuriozalne lub szkodliwe orzeczenia TSUE w tym sensie, że arbitralne stwierdza, iż są one w sposób bezdyskusyjny wiążące. Czy to oznacza, że wyroki europejskich trybunałów stoją ponad najważniejszymi organami państwa, w tym ponad orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego i jego samego? Dla sędziów Izby Pracy tak! Sędziowie związani z prof. Małgorzatą Gersdorf od dawna negują nie tylko KRS, czy Izbę Dyscyplinarną, a nawet umocowanie i nadrzędność Trybunału Konstytucyjnego. To nie koniec. TK już dawno orzekł, że polska konstytucja jest prawem nadrzędnym, a sam TK jest „sądem ostatniego słowa” - zwłaszcza w kontekście oceny konstytucyjności aktów prawnych oraz organizacji organów w oparciu o ustawę zasadniczą.
2. Wyrok TSUE wyznacza jednoznaczny i precyzyjny standard oceny niezawisłości i bezstronności sądu, jaki obowiązuje we wszystkich krajach Unii Europejskiej, w tym w Polsce.
Nieprawda. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej z listopada 2019 roku zajmował się jedynie Izbą Dyscyplinarną, w kontekście przejścia sędziów w stan spoczynku. TSUE nie rozstrzygnął „jednoznacznie” i „precyzyjnie” o umocowaniu Izby Dyscyplinarnej, jej legalności i prawidłowości obsadzenia. Oprócz kilku zdań oceny, niewiele też wynika z orzeczenia Trybunału dla Krajowej Rady Sądownictwa. Ciężko więc mówić o „jednoznaczności”. Co ważniejsze. Nie ma jednego standardu oceny niezależności i apolityczności sędziowskiej w całej Europie. W Niemczech wpływ czynnika politycznego na wybór sędziów jest o wiele bardziej dominujący niż w Polsce. Różnice dotyczą też takich krajów jak Hiszpania, Francja, czy Belgia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:UJAWNIAMY. Czy Sąd Najwyższy oszukał TSUE? Mamy szokującą opinię prawną w sprawie głośnego wyroku
3. Każdy sąd w Polsce, w tym Sąd Najwyższy, ma obowiązek z urzędu badać czy standard przewidziany w wyroku TSUE jest zapewniony w rozpoznawanej sprawie.
To już ewidentny ukłon w stronę wolty sędziego Pawła Juszczyszyna, który samowolnie zaczął sobie oceniać kto może być w Polsce sędzią, a kto nie. „Każdy” sąd nie może dowolnie interpretować nieoczywistego i nie wyznaczającego żadnych standardów orzeczenia TSUE.
4. Wykonując ten obowiązek Sąd Najwyższy stwierdził, że Krajowa Rada Sądownictwa w obecnym składzie nie jest organem bezstronnym i niezawisłym od władzy ustawodawczej i wykonawczej.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu nie stwierdził w sposób jednoznaczny, że Krajkowa Rada Sądownictwa nie posiada waloru bezstronności i niezawisłości. W wyroku pojawiają się pewne wątpliwości, które warto oczywiście analizować i śledzić (ewent. korygować), ale nie znajdziemy w nim jednoznacznie negatywnej oceny tego konstytucyjnego organu. Przeciwne stwierdzenia są jedynie manipulacją i próbą narzucenia jednostronnej oceny.
5. Sąd Najwyższy uznaje, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem w rozumieniu prawa Unii Europejskiej, a przez to nie jest sądem w rozumieniu prawa krajowego.
Z czego wynika powyższa konkluzja? TSUE pozostawił problem rozstrzygnięcia w tej kwestii Sądowi Najwyższemu. Nie wskazał konkretnej Izby ( już wiadomo, że tym rozstrzygnięciem chce zająć się również Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych). Trybunał w Luksemburgu zajmował się także tylko jednym aspektem działań Izby Dyscyplinarnej, nie wskazywał na argumenty, które dyskwalifikują Izbę Dyscyplinarną i w rzeczywistości wyłączają ją z systemu sądowniczego.
6. Polska, przystępują do Unii Europejskiej, zgodziła się na zasadę pierwszeństwa prawa unijnego nad prawem krajowym (co zostało przypomniane w pkt 157 wyroku TSUE).
Ta zasada nie ma nic wspólnego z Orzecznictwem polskiego Trybunału Konstytucyjnego, który już w 2005 roku i 2011 r. rozstrzygnął kwestię nadrzędności polskiej konstytucji nad prawem unijnym i działaniami Trybunału Sprawiedliwości UE. Sędziowie nie mieli wątpliwości, że polska ustawa zasadnicza ma pierwszeństwo. Zdaniem Trybunału Konstytucyjnego, normy Konstytucji stanowią „wyraz suwerennej woli narodu” i dlatego „nie mogą utracić mocy obowiązującej bądź ulec zmianie przez sam fakt powstania nieusuwalnej sprzeczności pomiędzy określonymi przepisami (aktami wspólnotowymi, a konstytucją).
„(…) przepisy (normy) Konstytucji jako aktu nadrzędnego i stanowiącego wyraz suwerennej woli narodu nie mogą utracić mocy obowiązującej bądź ulec zmianie przez sam fakt powstania nieusuwalnej sprzeczności pomiędzy określonymi przepisami (aktami wspólnotowymi a Konstytucją). W takiej sytuacji suwerenny polski ustrojodawca konstytucyjny zachowuje prawo samodzielnego zadecydowania o sposobie rozwiązania tej sprzeczności (…).
– czytamy w wyroku TK z 11 maja 2011.
7. Prymat prawa Unii skutkuje tym, że każdy organ państwa członkowskiego ma obowiązek zapewnić pełną skuteczność norm prawa Unii (pkt 158 wyroku TSUE), aż do pomijania niezgodnych przepisów prawa krajowego (pkt 160).
W tej sprawie także orzekał polski Trybunał Konstytucyjny. Przypomniał, że zakres stosowania prawa wspólnotowego przez organy Rzeczypospolitej Polskiej, w tym: sądy i trybunały, zdeterminowany został przez zasięg przekazania kompetencji w oparciu o uregulowania konstytucyjne art. 90 ust. 1 i art. 91 ust. 3.
Państwa członkowskie mogą zgodnie akceptować – w sposób wyraźny lub dorozumiany – wykładnię wykraczającą poza ścisłe ramy wyznaczone postanowieniami traktatów. W takich sytuacjach do tychże państw i ich organów należy zajęcie własnego stanowiska. Każda bowiem organizacja międzynarodowa pozostaje podmiotem wtórnym, którego powstanie, funkcje oraz kształt instytucjonalny zależą od odpowiednio wyrażonej woli państw członkowskich i suwerennych zbiorowości narodowych w tychże państwach. ETS nie dysponuje przy tym przekazaną mu kompetencją dokonywania wykładni prawa krajowego.
– orzekli sędziowie TK.
8. Dlatego Sąd Najwyższy z pominięciem Izby Dyscyplinarnej rozpoznał merytorycznie sprawę powoda.
To oznacza jednoznaczną negację Izby Dyscyplinarnej, którą wprowadzono nowelizując ustawę o Sądzie Najwyższym. Podważanie jej umocowania konstytucyjnego, to głębokie wejście w kompetencje Trybunału Konstytucyjnego. To wręcz niedopuszczalne, by jedna, równorzędna Izba orzekała o inne Izbie, która ma tę samą kotwicę prawną.
Podsumowując najważniejsze założenia dzisiejszego wyroku Sądu Najwyższego, trzeba zwrócić uwagę na paniczny strach, który towarzyszy „starym” Izbom SN w kontekście do Izby Dyscyplinarnej (ID). Elity sędziowskie doskonale zdają sobie sprawę, że ID kończy dziesięciolecia bezkarności „kasty” sędziowskiej. To właśnie ta Izba jest solą w oku prezes Gersdorf i jej sojuszników.Do tego dochodzi dowolność oceniania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Dla SN są one tylko wtedy wygodne, gdy pasują do koncepcji wykuwanej w gabinetach I Prezes SN i prezesów izb, wiernych poprzedniemu układowi tak w sądownictwie, jak i we władzy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/476268-top-8-pulapek-dla-sadownictwa-zawartych-w-wyroku-sn