Wciąż jest pewna szansa, że to tylko jakaś duża operacja pijarowska w innym niż deklarowany celu, ale coraz mniej. Wiele wskazuje, że pan Szymon Hołownia, celebryta ze stajni TVN, naprawdę szykuje się do startu w wyborach prezydenckich. Zrezygnował z prowadzenia rozrywkowego programu telewizyjnego, ściąga współpracowników.
Zapowiadana rola Michała Koboski, dużo nam mówi o charakterze nowej prezydenckiej kandydatury. Michał Kobosko to były dziennikarz, znany i ceniony w kilku środowiskach, ale jednocześnie ultraliberalny (z pasją prowadził promocyjne spotkanie Ryszarda Petru na Forum Ekonomicznym w Krynicy), całkowicie też niechętny wszelkim ruchom naprawczym w Polsce. Jeśli dołożymy do tego establishmentowość samego Hołowni, to wyłania się jedna podstawowa diagnoza: ten start będzie w obronie III RP. To pozór buntu, by wygrał system.
Oczywiście, im dłużej będzie trwała kampania, tym bardziej ta pierwotna diagnoza będzie zamazywana. Możemy się spodziewać całej serii buntowniczych wystąpień Hołowni, który będzie wskazywał na patologie rzeczywistości, wołał o zmianę, wskazywał sprawy do naprawienia. Innymi słowy będzie udawał, że narodził się wczoraj, a z systemem III RP nie ma nic wspólnego. Zapewne akcenty rozłoży w ten sposób, że okaże się iż za większość z tego, co złe we współczesnej Polsce, odpowiada obóz Zjednoczonej Prawicy.
Nie trzeba będzie długo czekać do momentu w którym ktoś nazwie go „Kandydatem buntu młodego pokolenia”. To, że młody tak strasznie nie jest, też nie będzie miało znaczenia. Machina medialna plus duże pieniądze (mówi się o imperium Kulczyków) czynią cuda.
Czy zatem Hołownia może wygrać? Jeśli nie nastąpi jakiś kataklizm, to raczej nie. Polska to jednak nie Ukraina, struktury partyjne są dużo bardziej stabilne i skuteczne. Ale nie o bezpośrednie zwycięstwo w tej kandydaturze będzie chodziło, ale o wykreowanie takiej siły, która zbierze jakieś elementy rozczarowania, która odpowie na poszukiwanie zmiany (jakiejkolwiek) przez część wyborców. O powtórzenie fenomenu Pawła Kukiza z roku 2015 (wtedy za słowa, że może pójść z PSL, Kukiz biłby pewnie od razu po twarzy). A następnie, o przerzucenie tych głosów w II turze na kandydata już z rdzenia III RP. Najpewniej Małgorzatę Kidawę-Błońską.
Nie ma co ukrywać - to groźny dla prezydenta Andrzeja Dudy plan. Tym bardziej, że wskutek zaniechania zmian strukturalnych na rynku mediów przez obóz rządzący, stare mechanizmy medialne znów są równie dobrze naoliwione, bogate i zdolne do skoordynowanych ataków jak przed rokiem 2015.
Co zatem zrobić? Wyjścia są dwa. Albo podobny zabieg (kandydat z boku, działający w tym samy celu), albo pełna, totalna mobilizacja prawicy na rzecz kandydatury Andrzeja Dudy. Totalna. I to już teraz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/475889-co-nam-naprawde-mowi-start-szymona-holowni