Politycy Koalicji Obywatelskiej przed zbliżającymi się Świętami Bożego Narodzenia przyjęci taktykę straszenia Prawem i Sprawiedliwością. Na zorganizowanej konferencji prasowej stwierdzili, że „rząd szykuje Polakom bardzo drogie święta”. Domagają się również ujawnienia realnych kosztów cen prądu.
Wczoraj z ust pani minister Jadwigi Emilewicz Polacy dowiedzieli się, że rząd szykuje im podwyżki prądu. To ten rząd, który zapowiadał, że Polacy nie odczują wzrostu cen prądu, że firmy, przedsiębiorstwa nie odczują tego na własnej skórze
— powiedziała na konferencji prasowej posłanka Marta Golbik.
Dodała, że rząd zapowiadał ustawę, która zamrozi ceny prądu, by Polacy nie byli nimi obciążeni, szczególnie w okresie świątecznym. Tymczasem - jak podkreśliła - rząd planuje podwyższyć ceny energii zarówno dla gospodarstw domowych, jak i firm.
Poseł Piotr Borys zaznaczył, że z obietnic PiS dotyczących utrzymania cen prądu zostało „jedno wielkie nic”.
Na początku słyszeliśmy, że nie będzie podwyżek, potem, że będą tylko dla firm, a na końcu z ust pani Emilewicz dowiedzieliśmy się, że rząd planuje podwyżkę na poziomie 5-7 proc.
— powiedział.
Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zapowiedziała w poniedziałek w rozmowie z portalem Gazeta.pl, że jeśli w przyszłym roku dojdzie do podwyżki cen energii elektrycznej, to nie będzie ona drastyczna. Jej zdaniem obawy, że wyniesie ona 30 proc. są nieuzasadnione. Zaznaczyła też, że trudno mówić o podwyżce, „jeżeli będzie to 5-7 proc.”.
Posłowie KO uczestniczący w briefingu uważają, że rządowi nie uda się utrzymać zamrożonych cen prądu ze względu na koszty. Zaapelowali o ujawnienie realnych kosztów cen prądu.
Rząd musi to ujawnić. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki musi to pokazać
— powiedział Borys.
Dodał zarazem, że w związku z tym, że nie ma prac nad ustawą kompensacyjną dla Polaków, to „rząd pod choinkę daje zapowiedź ogromnego wzrostu kosztów życia”.
Z kolei poseł Paweł Poncyljusz zwrócił uwagę, że głównym powodem wzrostu cen energii są „certyfikaty, że produkcja pochodzi z węgla”. Zaapelował do rządu, by zaangażował się w dyskusję o neutralności klimatycznej, bo - jak mówił - to praktycznie jedyna szansa na powstrzymanie dalszego wzrostu cen energii.
Jeżeli przez te cztery lata zaczarowywało się branżę górniczą i opinię publiczną, że energia ma pochodzić tylko z węgla, to dziś konsekwencję tego ponoszą zwykli obywatele, a politycy mówią: „zapłacicie za to, bo myśmy przez cztery lata mówili, że węgiel jest naszym dobrem narodowym i z niego będzie produkowana energia”
— wskazał Poncyljusz. Zaapelował do rządzących, by stanęli „po zielonej stronie mocy”.
Natomiast Golbik podsumowała, że mamy do czynienia z „galopującą” inflacją, a rząd PiS „szykuje bardzo drogie święta”.
Pod koniec listopada szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk informował, że rząd jest zdeterminowany, aby nie było podwyżek cen prądu dla gospodarstw domowych w 2020 roku.
Z kolei posłowie KO i iPL Katarzyna Piekarska i Dariusz Joński przypominali na wtorkowej konferencji prasowej, że rząd przygotowuje projekt ustawy w sprawie likwidacji OFE i skierowania złożonych tam pieniędzy gdzie indziej.
Za chwilę Polacy będą podejmować najważniejsze decyzje co do swoich pieniędzy, co do pieniędzy z OFE. Chodzi o 15 mln ludzi, którzy przez ostatnie lata lokowali tam własne środki
— powiedział Joński.
Chodzi też - dodał - „o to, gdzie powędrują te pieniądze”.
Propozycja pana premiera jest taka, że bez jakiejkolwiek decyzji z naszej strony, po potrąceniu 15 procent, trafią na Indywidualne Konta Emerytalne
— powiedział poseł dodając, że pieniądze z OFE będą też mogły trafić do ZUS, ale by to nastąpiło „trzeba będzie wykonać pewną pracę - pójść do ZUS i podpisać oświadczenie”.
Oznacza to - uważa Joński - że „podprogowo premier by chciał, by (pieniądze z OFE) znów trafiły do prywatnych towarzystw emerytalnych”.
By do tego nie doszło, posłowie iPL chcą w styczniu rozpocząć akcję informacyjną wśród obywateli, tak, aby - powiedziała Piekarska - „obywatelki i obywatele podjęli decyzję, czy przelać pieniądze do ZUS”. W ramach akcji mają się odbywać spotkania w terenie oraz ma być prowadzona intensywna kampania w mediach społecznościowych.
Będziemy namawiali Polaków, by te pieniądze trafiły do sektora finansów, a nie do banksterów
— zapowiedział Joński. W tym drugim przypadku - dodał - istnieje bowiem ryzyko, że „te pieniądze wyparują”, bo lokowane będą m.in. na giełdzie.
Nasze emerytury nie mogą być ruletką
— powiedział poseł KO.
Konferencję zorganizował także Sławomir Nitras, który powiedział, że KO chce informacji ministra Kamińskiego nt. sprawy prezesa NIK.
Składamy dzisiaj wniosek o informację na najbliższym posiedzeniu Sejmu w przyszłym tygodniu, o udzielenie informacji przez ministra koordynatora służb specjalnych, ministra spraw wewnętrznych pana Kamińskiego o wszystkich działaniach dotyczących sprawy badania oświadczeń majątkowych i stanu finansów pana ministra, prezesa NIK Mariana Banasia
— powiedział poseł KO Sławomir Nitras na konferencji prasowej w Sejmie.
Jak dodał, sprawa prezesa NIK od dłuższego czasu „bulwersuje opinię publiczną”.
Kluczową w tej sprawie jest rola, jaką pełnił minister koordynator ds. służb i służby specjalne, dlatego, że wiemy, że w dniu, kiedy pan Banaś był powoływany na stanowisko prezesa NIK, pan Kamiński miał pełną wiedzę dotyczącą stanu finansów Banasia
— podkreślił Nitras. Według niego, informacja o którą wnioskuje klub KO, powinna dać odpowiedź na pytanie, kto w tej sprawie nie dopełnił obowiązków.
Robert Kropiwnicki (KO) chciałby poznać natomiast treść zarzutów wobec prezesa NIK, które w swym zawiadomieniu do prokuratury zawarło Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Te zarzuty powinny być ujawnione, bo nie może być tak, że wszyscy mówią, że Banasiowi się coś zarzuca, ale nie wiadomo co tak naprawdę - że są jakieś niejasne przepływy na konto, że mogą być jakieś nieuzasadnione wynagrodzenia, że kontakty z niewłaściwymi ludźmi, ale te wszystkie informacje są opisane w zarzutach stawianych Marianowi Banasiowi. Uważamy, że Sejm powinien to wszystko wiedzieć
— powiedział poseł KO.
Przekonywał, że jeżeli CBA kontrolowało oświadczenia majątkowe Banasia od kwietnia 2019 r., a 30 sierpnia Sejm wybrał go na szefa Najwyższej Izby Kontroli, to już wtedy Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik musieli wiedzieć, że są „bardzo poważne nieprawidłowości” wokół jego majątku.
Niestety nie chcieli tego powiedzieć Sejmowi, nie powiedzieli tego też swoim współpracownikom z PiS
— zaznaczył Kropiwnicki.
Dodał, że informacja rządu w Sejmie powinna być „początkiem planu B”, o którym mówił w zeszłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki.
Jeżeli PiS ma problem z planem B wobec Banasia, to my mówimy: pomagamy wam. Zaczynajmy od tego, żebyście powiedzieli, jakie zarzuty stawiacie Banasiowi. Od tego są uzależnione nasze dalsze kroki w tej sprawie
— powiedział Kropiwnicki.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/475845-politycy-ko-pokrzykuja-o-drozyznie-na-swieta