W drugim dniu po zakończeniu urzędowania w roli przewodniczącego Rady Europejskiej Donald Tusk ujawnił swój polityczny program oraz swoje zamiary.
Oczywiście w TVN 24, bo gdzieżby indziej. Zaczął od diagnozy stanu rzeczy w Polsce, by potem przejść do planu naprawy. A stan rzeczy jest taki, że jest strasznie, a nawet potwornie, gdy chodzi o „ilość złych rzeczy, jakie się zdarzyły w ostatnich czterech latach, ilość tej nieprawości i takich najzwyklejszych łajdactw, które obarczają tę władzę”. Czyli władza jest kompletnie zdeprawowana. Ale co ze społeczeństwem? Chyba też jest zdeprawowane, skoro te wszystkie łajdactwa „na razie nie uczyniły znaczącego wyłomu w myśleniu wielu Polaków”. A co go uczyni? Jeszcze więcej łajdactw, nieprawości i gnicia: „trzeba Banasia i kolejnego Banasia. Być może Polacy muszą się jeszcze (…) napatrzeć tego zła, żeby zmienić pogląd”.
Polacy muszą się jeszcze bardziej unurzać w nieprawości i łajdactwie władzy, żeby przejrzeć na oczy. A to niechybnie nastąpi, skoro „problemem nie jest to, czy pan Kaczyński dzisiaj wzywa pana Banasia, żeby ustąpił. Problemem jest, że tacy ludzie zostali ministrem sprawiedliwości czy prezesem NIK”. Donalda Tuska „mniej interesuje jakość moralna pana Banasia, (…) tylko to, że powstały takie mechanizmy, że u szczytu władzy są ludzie, którzy formują państwowe instytucje od Trybunału Konstytucyjnego po Najwyższą Izbę Kontroli z ludzi, których miejsce na pewno nie jest w sferze publicznej”.
Cofnijmy się o 10 lat. Wtedy premierem i szefem rządzącej partii był człowiek, który w związku z korupcyjną aferą hazardową w październiku 2009 r. wyrzucił z rządu wicepremiera i szefa MSWiA Grzegorza Schetynę, ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumę, ministra sportu Mirosława Drzewieckiego i trzech sekretarzy stanu. Wyrzucony został także szef klubu PO Zbigniew Chlebowski. Kto dopuścił do tego, że u władzy znaleźli się ludzie, których trzeba było wyrzucać, ku wielkiemu publicznemu zgorszeniu? Bo jeśli byli niewinni, to dlaczego wylecieli?
Kto zbudował taki system polityczny, który stał się windą do nieba dla tego typu ludzi? To jest koszmar
— pyta Donald Tusk 2 grudnia 2019 r.
No, kto go zbudował w 2009 r.? Czy czasem nie Donald Tusk? Dziesięć lat później ten sam Donald Tusk mówi: „W kontekście tych spraw widać, jak konstytucyjne władze państwa za nic mają prawo i nadal są gotowe to prawo naruszać i łamać. O tym musimy krzyczeć każdego dnia”. A dlaczego nie krzyczeli w 2009, gdy obok afery hazardowej była jeszcze stoczniowa (lipny „katarski inwestor”) czy informatyczna (w MSWiA i policji)?
Gdyby nie chodziło o Polskę i gdyby nie chodziło o tak ważne sprawy jak Najwyższa Izba Kontroli i konstytucja, to powiedziałbym, że to jest groteska”
— mówi Donald Tusk w grudniu 2019 r.
A 10 lat wcześniej to nie była groteska, gdy korupcja umościła się w samym sercu rządu i klubu parlamentarnego partii rządzącej? Dlatego rację ma Donald Tusk, gdy po 10 latach mówi, że „z tego można by się gorzko śmiać, gdyby nie powaga tej sprawy”.
A jeśli dzisiaj Polacy mają poczucie chaosu prawnego, konstytucyjnego, przede wszystkim moralnego we władzy, to mają też prawo wierzyć, że istnieje ktoś poza tą władzą, kto nie będzie w tym totalnym bałaganie uczestniczył, tylko będzie pracował nad wyprowadzeniem Polski z tego zakrętu
— peroruje Donald Tusk.
Dziesięć lat wcześniej nie trzeba było szukać uzdrowiciela poza władzą, gdyż znalazł się w samym sercu systemu władzy. Nazywał się Donald Tusk.
Co mamy pod koniec 2019 r.? Anulowanie jednego z sejmowych głosowań przez marszałek Elżbietę Witek. Na sejmowej sali była większość po stronie PiS, co rusz wyskakiwali na środek posłowie, że im coś nie działa w maszynkach do głosowania (głównie Michał Szczerba), więc anulowano głosowanie zanim odczytano wynik, czyli w środku zamętu z kartami. Ale jakaś nierozsądna czy słabo zorientowana w semantyce posłanka rzuciła w stronę marszałek Sejmu, że „trzeba anulować, bo my to przegramy”, żeby pojawiły się liczne teorie spiskowe. Skądinąd piłkarze na boisku już się nauczyli zakrywać usta, gdy chcą coś palnąć, a parlamentarzyści wciąż nie. I wokół anulowania głosowania stojący w Sevres jako wzorzec Donald Tusk zbudował ogólną teorię o standardzie sublepperowskim: „Oglądałem różnych marszałków i wicemarszałków w akcji. Na taki pomysł nie wpadłby nawet nieżyjący już wicemarszałek Lepper, znany z niestandardowych zachowań. Nawet jemu by to do głowy nie przyszło. Standardy Samoobrony były zdecydowanie wyższe niż to, co dzisiaj prezentuje PiS. Dzisiaj gdyby żył Andrzej Lepper, to on by się pewnie wstydził, że musi współrządzić z Kaczyńskim, a nie odwrotnie”. Nobel pewny, choć nie wiadomo, w jakiej dziedzinie.
Choć całe społeczeństwo jeszcze toleruje gnicie, degrengoladę i łajdactwa, na szczęście istnieje awangarda. Nieliczna, ale awangarda zawsze taka jest. Dość, że wyznacza trendy i przeciera szlaki. Owa awangarda to ludzie, którzy „wychodzą na ulicę wtedy, kiedy miarka się przebiera. Ja jestem pełen podziwu dlatego, że wiem, że czasami można stracić wiarę i energię, widząc, z jakim tupetem i z jaką konsekwencją władza dalej brnie w tę nieprawość”. Tylko awangardzie zawdzięczamy to, że „Polska nie wypada tak do końca z kolein państwa demokratycznego i praworządnego”. I dzięki awangardzie broni się prawdziwa opoka, czyli „system sądownictwa, cały system prawny”. Dlatego, „nawet jeśli czasami, szczególnie w mniejszych miastach, przychodzi garstka ludzi, to jest ważne. Bo to naprawdę jest chyba dzisiaj jedyna szansa, żeby zatrzymać władzę”. Zaiste nie może być inaczej, skoro społeczeństwo jako całość jest wredne i w ogromnej większości nie ceni ani sędziów, ani sądownictwa. A oni przecież bronią praworządności do ostatniej kropli z nosa, wszak jest już zimno i poświęcenie (na ulicy) wywołuje przeziębienie. Za wszystkim stoi prawdziwy demon zła Jarosław Kaczyński, którego szlachetny Donald Tusk zna „naprawdę dobrze, jeśli słowo ‘dobrze’ tu pasuje”.
Była szansa, żeby gnicie, degrengoladę i łajdactwa choćby w pewnym stopniu zatrzymać – wybory prezydenckie w maju 2020 r. I mógł to zrobić szlachetny Donald Tusk. Mimo że „prezydentura to nie był przedmiot [jego] pożądania czy obsesji”. Skromny, szlachetny rycerz prawdy oraz obrońca wolności i demokracji cznia na „te zaszczyty, prestiż - uzasadniony - jaki wiąże się z funkcją głowy państwa”. A jednak „przez długi czas, rok temu, dwa lata temu rozważałem taką możliwość kandydowania w sytuacji, w której byłoby jasne i oczywiste, że ja daję największe gwarancje na wygranie tych wyborów”. Gwarancje wygrania? A gdzie altruizm, poświęcenie dla ojczyzny, Europy i świata? To bez gwarancji już nie można? Okazuje się, że nie można. I to jest naprawdę dziwne, skoro Donald Tusk uważa, iż „kandydatura pana prezydenta Dudy nie dała żadnych przewag jemu jako kandydatowi w wyborach prezydenckich. (…) Uważam, że nie jest on najgroźniejszym z możliwych [kandydatów], żeby delikatnie się wyrazić. Nie zbudował jakiegoś szczególnego rodzaju respektu”. To trzeba było wystartować i to wszystko udowodnić oraz potwierdzić.
Szlachetny i zdolny do pokonania Andrzeja Dudy Donald Tusk nie wystartował, gdyż „problemem jest to, co nazwałbym nastrojem społecznym, wytworzonym przez obiektywny kontekst”. Ów kontekst to „pytanie, czy ta fala, jaka wyniosła prezydenta Dudę i PiS do władzy, opada. Czy są kandydaci, którzy są w stanie w tym momencie, być może zatrzymania tej fali, przyspieszyć trochę ten proces? Ja prawdopodobnie takiej możliwości bym nie miał”. Jak to? Donald Tusk nie byłby w stanie odwrócić czy zatrzymać jakiejś fali, choćby to było tsunami? Niestety tak. A wszystko przez to, że „od momentu, kiedy wybrano mnie po raz drugi na szefa Rady Europejskiej widać, iż władza PiS-owska, przede wszystkim media publiczne, postanowiły zapobiec temu scenariuszowi [powrotu Tuska na białym koniu]. Zainwestowano w to bardzo dużo czasu, bardzo dużo pieniędzy i bardzo dużej złej woli, żeby ograniczyć do minimum szansę mojego powrotu, szybkiego powrotu do polskiej polityki i moim zdaniem w dużym stopniu skutecznie”. Mimo to wielki Donald Tusk nie będzie „ronił łez nad tym faktem, bo chłopaki nie płaczą, chociaż dużo to kosztowało i szczególnie rodzinę, bo to nie jest nic przyjemnego od rana do wieczora praktycznie każdego dnia słyszeć o sobie możliwie najgorsze rzeczy”. No i wobec nagonki publicznych mediów szlachetne zamiary oraz wola walki poszły się ….
Donald Tusk musiał odpuścić, ale oczywiście wie, co trzeba zrobić. Otóż „trzeba naprawić, trzeba wybudować na nowo taką siłę polityczną, która będzie nie tylko w stanie pokonać PiS, ale też rzeczywiście przedstawić ofertę (…) atrakcyjniejszą niż do tej pory”. I teraz będzie prawdziwa eureka: „bardzo bym chciał, aby doszło nie tylko do odświeżenia, ale i redefinicji tego, co można by nazwać umiarkowaną prawicą. (…) Rzeczą być może najważniejszą z punktu widzenia polskiej polityki jest odbudowa umiarkowanego centrum, ale z elementami tradycji konserwatywnej, liberalnej”. Patrzcie Państwo, po wszystkich swoich ideowych wygibasach Donald Tusk okazuje się w głębi serca konserwatystą. Czyli ten wielki człowiek jednak błądził przesuwając od 2011 r. Platformę Obywatelską w lewo? Oczywiście nie usłyszeliśmy że błądził, bo zapewne zawsze w głębi serca był konserwatystą. Co potwierdza to, że został szefem partii formalnie chadeckiej, choć obecnie chrześcijańsko-demokratycznych wartości w niej tyle, ile w większości rządzącej Radą Warszawy.
Konserwatysta Donald Tusk nie zamierza się obcyndalać w naprawie Polski, mimo że nie chce kandydować na prezydenta. Dlatego proponuje, by dążyć do „zbudowania syntezy, trwałego porozumienia - tak jak to ma miejsce w kilku krajach w Europie - między Platformą a Polskim Stronnictwem Ludowym”. Po to, aby „jedyną alternatywą dla PiS-u nie była inna radykalna wizja świata. Czasami bywa tak, nie tylko w Polsce, że dla prawicowej wersji socjalizmu jedyną alternatywą jest lewicowy socjalizm. Wolałbym uniknąć tego dość dramatycznego scenariusza”. Pomysłów, jak tego uniknąć Donald Tusk „ma sporo”, a zmierzają one do tego, żeby „zbudować ten rdzeń”, choć „ to byłby i tak dopiero początek”. Wierzymy na słowo, bo przecież tak wielki człowiek pomysłów ma na pewno zatrzęsienie i będą one skuteczniejsze od tych zaprezentowanych 3 maja czy 4 czerwca 2019 r. Na razie los ojczyzny i odnowy Donald Tusk powierza Małgorzacie Kidawie-Błońskiej i Jackowi Jaśkowiakowi, gdyż jest przekonany, że „to są różne atuty, ale oboje mają poważne szanse”. Choć Małgorzacie Kidawie-Błońskiej obiecał, że będzie ją „wspierał z całego serca, jeszcze zanim pojawiła się kandydatura Jacka Jaśkowiaka”. Sam z całego serca zrezygnował z walki, ale wiadomo – media publiczne go niszczyły, więc nie mógł inaczej.
W układance wielkiego Donalda Tuska pozostała jeszcze kwestia przywództwa w Platformie Obywatelskiej. Nie mówi tego otwarcie, ale zachęca do obalenia Grzegorza Schetyny. To zresztą nic nowego, gdyż nie cierpi go od ponad dekady. Schetynę trzeba obalić, gdyż „jak ktoś komuś przekazuje ster, to z tego z reguły nic nie wychodzi. Władzę się bierze, o władzę się walczy, to musi być zawsze jakaś oczywista determinacja. Takiego kandydata się widzi wtedy, kiedy on staje do boju i zabiera to, co uważa, że powinien zabrać. (…) Ludzie nie oddają władzy. Ludzie tracą władzę, ale nie oddają tak po prostu z dobroci serca”. Trzeba Schetynę wysiudać, czyli anihilować, wszystko jedno jakimi metodami, a nie się z nim umawiać, układać czy liczyć na pokojowe i dobrowolne przekazanie władzy. Bo jak mówiono w czasach mojej podstawówki: „Life is brutal and full of zasadzkas and sometimes of kopas w dupas”.
Ciekawe, co wielki Donald Tusk zrobi, jak już cudzymi rękami wszystkie jego postulaty zostaną zrealizowane. A co, jeśli nie zostaną? W pierwszym wariancie najlepsza byłaby monarchia dziedziczna, z sukcesją córki Katarzyny. W wersji pesymistycznej Donald Tusk znowu powie, że różni ludzie się nie sprawdzili i go zawiedli, choć namaścił ich do epokowych zadań i na nich liczył. Sam oczywiście w konkretnych sprawach nie kiwnie palcem, bo po co miałby ponosić odpowiedzialność za porażki. Do sukcesów (cudzych) zawsze jest gotów się przytulić. Ale to nie znaczy, że ma ryzykować czy tym bardziej harować. Wielcy ludzie są od bycia wielkimi ludźmi, a kto widział zaharowanego wielkiego człowieka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/475837-donald-tusk-wreszcie-ujawnil-swoj-program-odbudowy-polski
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.