Nie chodzi o całą lewicę, tylko o Partię Razem. Są irytujący. Ich pomysł, żeby głosować razem z PiS-em za podwyżkami podatków - czyli zmianą limitu składek na ZUS i akcyzy na alkohol - świadczy o totalnej nieprzytomności. PiS potrzebuje pieniędzy na swoje złe cele, na tworzenie socjalnego parasola ochronnego dla planowego niszczenia demokracji. Jak można w tym pomagać?
– mówi Agata Bielik-Robson w wywiadzie dla Gazeta.pl.
Głównym oskarżonym w wywodzie Bielik-Robson, którego wysłuchał Grzegorz Sroczyński, jest oczywiście Prawo i Sprawiedliwość.
Tak naprawdę działa ciągle według wzorca stanu wyjątkowego, wywracając wszystko na nice i igrając z apokaliptycznym ogniem. To może się skończyć społeczną katastrofą, co zresztą Kaczyńskiemu w ogóle by nie przeszkadzało. Podejrzewam, że byłby szczęśliwy, gdyby tu wszystko spłonęło
– opowiada Bielik-Robson, filozof i publicystka.
Przy okazji przekonuje, że „prawicowa inteligencja” wraca ze zmarłych i jako „zombie” są teraz kośćcem dobrej zmiany.
Trzeba pamiętać, że cała ta prawicowa inteligencja, która teraz jest kośćcem dobrej zmiany, to są wszystko ludzie, którzy zostali strąceni w tamtych latach do szeolu. Do absolutnego niebytu. Zostali wykluczeni ze wspólnoty i obmówieni jako szaleńcy. Wariaci. I teraz wracają jako zombie
– twierdzi.
Należałam do wykluczonych w latach 90. jako prawicowy ciemnogród. „Megiera prawicy” - pisano o mnie. I wiem, że apokaliptykom z PiS-u nie o władzę, nie o stołki chodzi, tylko o zemstę
– dodaje.
Oprócz PiS-u obrywa się też partii Razem i Adrianowi Zandbergowi. Bielik-Robson zarzuca młodej lewicy paktowanie z partią rządzącą.
Wszelkie paktowanie z nimi, każda próba normalizacji ich rządów, jest absolutnym błędem. I dlatego jestem tak krytyczna wobec zandbergowskiej lewicy, bo nawet jeśli oni mają pozytywne cele, to nie kumają kontekstu, są nie z tego świata, wykorzenieni z Polski realnej, bo się wychowali w szkole na Bednarskiej, czyli w warunkach warszawskiej metropolii, która chwilami przypomina Zachód, choć nim nie jest
– czytamy.
Bielik-Robson uważa, że tzw. młoda lewica pod przywództwem Adriana Zandberga dopuściła się symbolicznego oszustwa wyborczego.
Młoda lewica jest bardzo antykapitalistyczna i nie możesz się dziwić, że w ludziach takich jak ja pojawia się nieufność do ich radykalnych rewolucyjnych pomysłów. „Chcemy demokratycznego socjalizmu” - słyszę od nich. Ale co to właściwie jest? Tego terminu używały przecież demoludy. Dlatego też nie ufam Zandbergowi i jego młodej lewicy. Uważam to za gigantyczne oszustwo wyborcze, że oni się sprzedali jako fajna miła zachodnia socjaldemokracja, w którą, moim zdaniem, oni sami już nie wierzą. O tym świadczy choćby fakt, że ich głównym wrogiem są liberałowie, a nie PiS
– mówi Agnieszka Bielik-Robson.
Jak widać, dla ludzi walczących z obecną władzą wrogiem jest każdy, kto nie zgadza się z jedyną słuszną linią.
mly/gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/475781-bielik-robson-pis-potrzebuje-pieniedzy-na-zle-cele