Niech nie umknie uwadze obserwatorów polityki nowy poseł SLD, który pokazał w programie TVP „Strefa starcia” swój sceptycyzm wobec faktów. Telewizyjne show było, minęło, ale nieprawdopodobna arogancja i ignorancja posła z SLD powinna być zapamiętana nie tylko przez widzów z wczorajszego (1.12.2019) wieczoru.
Trela bowiem przez całą godzinę dziarsko bronił nie tylko Włodzimierza Czarzastego, ale i PRL-owskiego komunizmu i mimo młodego wieku (sam się „chwalił”, że urodził się w 1979 roku, jakby to był jakiś wyczyn) powtarzał frazesy rodem z wykładów partyjnych agitatorów. Skoro nazywał stalinowską Polskę „krajem nieidealnym”, to użył określenia bardziej życzliwego niż gomułkowska propaganda mówiąca otwarcie o „błędach i wypaczeniach”.
Gdy redaktor Michał Adamczyk przypomniał refleksje Witolda Pileckiego, który o ubeckiej katowni wspomniał, że „Oświęcim to była igraszka”, Tomasz Trela zareagował oburzeniem. Była to albo arogancja - wyżej cenić własne zdanie o torturach, niż bohatera narodowego, które te tortury przeszedł, albo - obawiam się - ignorancja, bo z całej rozmowy wynikało, jakby pan poseł Trela historii za bardzo nie znał - może więc myślał, że Pilecki to jakiś współczesny komentator? Przypomnijmy, że inny działacz SLD, Dariusz Joński, myślał, że Powstanie Warszawskie wybuchło w 1988 roku. Jako że też urodził się w 1979 roku, jak Trela, to może myślał, że o włos a zostałby kombatantem Armii Krajowej?
Gdy redaktor Michał Adamczyk zacytował papieża Jana Pawła II, który pochód Armii Czerwonej nazywał zniewoleniem, Trela poprawił także i jego (nie redaktora Adamczyka - ale Wojtyłę, Jana Pawła II!), że to była przesada „niektóre słowa były za ostre”, nowi zrobili wszystko „podporządkować, jest takim słowem, gdzie bym się poważnie zastanowił, czy tak do końca było”. „Poważnie zastanowił”? Pan Trela poprawiałby Jana Pawła II? Trzeba mieć o sobie niesamowite mniemanie, by jako działacz postkomunistycznej partii, broniący „wyzwolenia” przez Armię Czerwoną, korygować Papieża Polaka, który przeżył nie tylko wojnę, ale i z komunizmem walczył - aż do zwycięstwa.
A może uważa, że o PRL wie więcej niż człowiek, który wojnę i komunizm nie tylko przeżył ale ten ostatni także pokonał.
Jednak może odkryjemy sekret Tomasza Treli, który widzom programu mógł umknąć - poseł SLD mówił wiele rzeczy półgębkiem i mogło się to nie przebić przez gorącą dyskusję. Tomasz Trela, po przeczytaniu z telefonu porównania okupacji sowieckiej i niemieckiej, nie chciał się przyznać skąd czerpie wspomniane informacje. Gdy politolog Artur Wróblewski stwierdził, że to zapewne Wikipedia, Trela zaprzeczył. Ale zapytany z jakiej strony internetowej pochodzi ów ściąga - wykręcał się, aż wreszcie skłamał, że to jego [strona].
Tymczasem źródło cytatu łatwo sprawdzić. Tekst powtarzany przez Trelę został napisany przez Adama Leszczyńskiego, jednego z autorów „Gazety Wyborczej”. Dziwne, że Trela nie chciał zdradzić, że czytał fragment artykułu z portalu Oko.press tegoż autora. Rozumiem, że agitatorzy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wstydzili się, że zamiast książek czytają jedynie broszury partyjne, ale czyżby poseł SLD traktował lewicowe portale jako instrukcje ideologiczne?
Pod koniec programu poseł SLD twierdził, że ideologia LGBT nie istnieje. Zagadnięty czy czytał któregoś z tęczowych ideologów: Karla Ulrichsa, Magnusa Hirschfela, Henry’ego Haya - długo wykręcał się od odpowiedzi, aż wreszcie wyznał - nie czytał, ale rozmawia z ludźmi. Bo nie ma co czytać „za dużo książek”.
Wot logika. Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana / (Marek Tulliusz obracał się w grobie) / łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy / dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu / składnia pozbawiona urody koniunktiwu
Ale skoro przywołujemy już „Potęgę smaku” Zbigniewa Herberta, to przypomnijmy jeszcze dwa niesmaczne działania Tomasza Treli - jeszcze z czasów wiceprezydentury Łodzi. Odpowiedzialnemu m.in. za edukację politykowi SLD zdarzyło się jednego dnia otwierać boisko w jednym z łódzkich liceów (Bytnarówka), a wkrótce potem naciskać na likwidację, pardon, „połączenie” tej szkoły (z inną). Opór uczniów i nauczycieli pomógł, patriotyczna szkoła się obroniła.
Nie obroniła się za to Dorota Banaszczyk, mistrzyni świata w karate, którą Trela tak potraktował, że sportowiec sama wspominała:
Poryczałam się i wyszłam, bo nie miałam ochoty na niego patrzeć.
Dziennik Łódzki opisał bezwzględny cynizm działacza lewicowego, który w świetle kamer gratulował łódzkiej mistrzyni sukcesów, a poza światłami kamer ją zwyczajnie spławił:
Wiceprezydent Tomasz Trela wręczył mi książkę o Łodzi. - mówi Dorota Banaszczyk - To moja jedyna nagroda od miasta. Przed kamerami mówił, że nie może się doczekać, kiedy wręczy mi czek o wartości nawet do 20 tys. zł. Po czym zaprosił do siebie i w cztery oczy powiedział, że przez problemy związkowe taka pomoc ze strony miasta będzie raczej niemożliwa. (…) Nie znoszę takiej gry pod publiczkę.
Niech czytelnik nie pomyśli, że niniejszy tekst dyskredytuje politycznie Tomasza Trelę - o, nie, wręcz uważam, że zarówno arogancja skłonna do poprawiania papieża, ignorancja wobec zasług Pileckiego i niechęć do „zbyt wielu książek”, to przepis na sukces w SLD. Gratujmy więc, drodzy Czytelnicy, gratulujmy, choć gratulujmy na smutno.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/475740-posel-trela-odradza-czytanie-za-duzo-ksiazek-oto-nowe-sld