Kongres Krajowy Lewicy Razem – partii Adriana Zandberga- potwierdził w pierwszym dniu weekendowego spotkania to, co było raczej pewne, czyli brak woli dołączenia do mającej powstać w grudniu na lewicy nowej partii, w której jak na razie chcą się znaleźć SLD i Wiosna Roberta Biedronia. Wrota tej partii są otwarte także dla innych, kanapowych ugrupowań lewicowych, które gdzieś tam dogorywają na uboczu głównego nurtu politycznego.
Zarówno Adrian Zandberg wczoraj, jak i Wodzimierz Czarzasty kilka dni temu, potwierdzają wolę wystawienia wspólnego kandydata lewicy w wyborach prezydenckich, a szef SLD jest przekonany, że taki kandydat przejdzie do drugiej tury. Zatem warto się zastanowić, jak taki wybór może przebiegać i kto w poszczególnych wariantach może stracić, a kto zyskać.
Polityczna kroplówka nie zawsze opłaca się temu, co ją podaje.
Nie opłaciła się Grzegorzowi Schetynie, kiedy dogadał się z zarządzającym „masą upadłościową” SLD(w wymiarze nie materialnym, ale raczej znaczenia na ówczesnej scenie politycznej)Czarzastym przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, oddając w ostatecznym rezultacie pięć mandatów lewicy, co było utrzymaniem jej stanu posiadania z 2014 roku, natomiast w przypadku PO – utratą dwóch.W ten oto sposób Platforma Obywatelska nie dość, że została oskarżona o wprowadzenie „postkomunistów” do PE, ale de facto reanimowała partię, która gdyby wystartowała samodzielnie w wyborach parlamentarnych, zapewne podzieliłaby los Konfederacji, Kukiz‘15 i Lewicy Razem, nie przekraczając progu wyborczego. Start z takim bagażem do wyborów krajowych byłby niewątpliwym obciążeniem.
Być może pomny tego Grzegorz Schetyna przy tworzeniu Koalicji Obywatelskiej przed wyborami parlamentarnymi dmuchał na zimne i w efekcie starania Czarzastego, by zrobić koalicyjną powtórkę spełzły na niczym. Podjął zatem próbę stworzenia lewicowej koalicji, bowiem samodzielny start SLD był według oceny wielu polityków tego ugrupowania nieco ryzykowny, choć przecież dzięki Schetynie trochę wiatru w żagle złapano.„ Klątwa ośmiu procent i widmo Zandberga, pozbawiającego nas miejsc w Sejmie w 2015 roku zmusiło kierownictwo SLD do szukania drogi omijającej możliwość powtórzenia się takiej sytuacji cztery lata później” odpowiada mi na pytanie o powód wybrania takiej a nie innej taktyki wyborczej znaczący polityk SLD.
Partia Zandberga w sondażach przedwyborczych zyskiwała średnio 1-2% , Wiosna po odejściu Biedronia do PE i deklaracji, że nie będzie startował w wyborach krajowych rozpadała się w tempie ekspresowym i chyba na przekroczenie pięcioprocentowego progu wyborczego nie liczyła w najśmielszych marzeniach. A poza tym obie partie nie miały pieniędzy na kampanię i silnych struktur w terenie. To miało SLD. I teraz Czarzasty podał im kroplówkę, na wszelki wypadek chcąc pozamiatać lewicowe przedpole i wykluczyć możliwość pojawienia się jakiegoś harcownika, jak to miało miejsce cztery lata temu w postaci Zandberga, choć wszystkie badania wskazywały, że SLD samodzielnie do Sejmu wejść powinno.Nie stworzono koalicji wyborczej („klątwa ośmiu procent” zbyt mocno tkwiła w świadomości SLD), a w wyniku przeciągających się procedur obie partie musiały w końcu zdecydować się na start pod partyjnym szyldem SLD. Trzej tenorzy odtrąbili sukces, Biedroń wrócił do Brukseli, oddając Wiosnę w jasyr SLD, bo o ile Zandbergowi i partii razem kroplówka Czarzastego wyszła na zdrowie, to Wiośnie nawet defibrylacja nie pomogła. Zapowiedź połączenia Wiosny i SLD w połowie grudnia jest już tylko konsekwencją „zwinięcia” przez Biedronia projektu partii, która dała jemu i najbliższym osobom dość wygodne i intratne posady.
Zjednoczenie poprzez podział
Powołanie wspólnego klubu parlamentarnego trzech partii, których kandydaci weszli do Sejmu z listy SLD być może dawało jakąś nadzieję, że marzenia Czarzastego o zjednoczeniu polskiej lewicy i marszu po zwycięstwo w wyborach za cztery lata mają realne podstawy. Wczorajsza decyzja Krajowego Kongresu Lewicy Razem, zapowiadająca chęć dalszego współdziałania w ramach koalicji i klubu parlamentarnego, ale bez zgody na wejście do nowej, tworzonej przez SLD i Wiosnę partii, pomysł na stworzenie wielkiej lewicowej partii mocno osłabia. Ale zapowiedź Zandberga, że jednak tak, jak obiecywano, zostanie wyłoniony wspólny kandydat w wyborach prezydenckich, rodzi sporo pytań. Start w wyborach prezydenckich przedstawiciela partii politycznej, a szczególnie takiej, która ma swoją reprezentację w parlamencie jest czymś oczywistym i nie podlegającym dyskusji, nawet jeśli z góry wiadomo, że skończy się na pierwszej turze. To nie tylko okazja prezentowania swojego programu w czasie kampanii wyborczej, ale także dowód na to, że partia jest silną i zorganizowana strukturą. Zandberg i Biedroń – te dwa nazwiska przewijają się w publicznej debacie w kontekście możliwych kandydatów lewicy w tych wyborach, czyli Lewica Razem i Wiosna. A dlaczego nie ma kandydata SLD?
Dlaczego szef SLD nie chce podjąć tego ryzyka? A jeśli nie on, to czemu Sojusz nie ma polityka, który mógłby stanąć w szranki w zapowiadanych prawyborach w lewicowej koalicji? Rozumiem, że próby sięgnięcia po kandydata spoza tych trzech partii raczej nie wchodzą w grę po doświadczeniach SLD z przeszłości, ale fakt, że nie ma w Sojuszu polityka, który odważyłby się na podjęcie takiego wyzwania musi mocno dziwić.
Trzej tenorzy dwie opery, jedna aria
Pomimo przekonania Włodzimierza Czarzastego, że kandydat lewicy przejdzie do drugiej tury wyborów prezydenckich, jest to mało realne. Dobry czy kiepski wynik w pierwszej turze też nie ma decydującego znaczenia dla losów lewicy. Jej kandydaci nie raz odpadali w pierwszej turze i politycznego trzęsienia ziemi to nie wywoływało. Ale dla budowania przywództwa na nowo formującej się lewicy to może mieć bardzo duże znaczenie.
W tym momencie należy postawić pytanie, czy wybór „niewybieralnego”, jak mówili o nim niezbyt sprzyjający mu koledzy z SLD, Włodzimierza Czarzastego do Sejmu i powierzenie mu funkcji wicemarszałka Sejmu to kres jego ambicji? Jeżeli nie, to powinien się czuć mocno zaniepokojony konkurencją w postaci Adriana Zandberga. Peany na cześć jego wystąpienia w debacie nad exposé premiera Mateusza Morawieckiego, jego aktywność w mediach, popularność wśród dziennikarzy i w końcu dość wyraźne zaznaczenie samodzielności Lewicy Razem sprawia, że zaczyna wyrastać na autentycznego, nie nominowanego lidera lewicy. Być może uchylenie rąbka tajemnicy przez Czarzastego w telewizji, jakie było źródło sukcesu sejmowego debiutu Zandberga („przygotowywaliśmy go w trzy partie, wielu specjalistów, przez tydzień, przygotowaliśmy bardzo dobre wystąpienie”) nie jest tylko niefrasobliwym gadulstwem, bo przecież szef SLD należy do tego nielicznego grona polityków, którzy nie mają za długiego języka i dobrze wiedzą, co chcą publicznie powiedzieć i jaki osiągnąć efekt.
Wybór Zandberga na wspólnego kandydata lewicy i jego przyzwoity wynik w pierwszej turze dla kogoś, kto ma ambicje przewodzić lewicy, wygrać wybory i tworzyć rządmoże być mocno nie na rękę. Pytanie – czy Włodzimierz Czarzasty ma takie ambicje? Zandberg, pomimo poparcia pozostałych lewicowych koalicjantów, będzie przede wszystkim szefem Lewicy Razem i na jej konto ewentualne korzyści z jego startu w wyborach zostaną zaliczone. Da mu to także mocniejszą pozycję na scenie politycznej i niejako przepustkę do rywalizacji o przewodzenie na lewicy. Jeśli kandydatem będzie Biedroń, pewnie uzyska wynik gorszy od Zandberga, ale z promiennym uśmiechem będzie zapewniał o swoim osobistym sukcesie, bukując bilet do Brukseli i o rywalizacji o przywództwo na lewicy nawet przez chwilę nie pomyśli.
Trzej tenorzy odnoszą wspólny sukces, śpiewając „O sole mio” na okolicznościowych koncertach (kampania wyborcza do parlamentu). Dwie opery też mogą być wystawiane w tym samym teatrze ( dwie partie na lewicy).Ale arię Cavaradossiego śpiewa jeden tenor. I choć diabeł się śmieje, kiedy mówimy, co będzie w przyszłym roku, to ośmielę się powiedzieć, że w majowych wyborach z ramienia lewicy wystartuje Robert Biedroń. Bo to kandydatura bezpieczna dla dyrygenta…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/475607-zandberg-czy-czarzasty-przyszloscia-lewicy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.