„Nie po to wchodzę na ring, żeby przegrać. Będę robił wszystko, żeby przekonać do siebie ludzi Platformy” - mówi w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Jacek Jaśkowiak o swoim starcie w prawyborach prezydenckich w PO.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jaśkowiak i Kidawa walczą o poparcie. Tymczasem lokalny działacz PO zgłasza nieprawidłowości ws. prawyborów: „Coś tutaj nie gra”
W rozmowie z „GW” prezydent Poznania pytany był nie tylko o swój start w prawyborach, ale również życie osobiste.
Moja decyzja o starcie na pewno Małgosi nie ucieszyła, chociaż my zawsze traktowaliśmy się z sympatią
— mówi o swoim starcie Jaśkowiak.
Żadne z nas. W kampanii parlamentarnej Małgosia była kandydatką na premiera i to naturalne, że teraz startuje na prezydenta. A rozmowy, czy ja chciałbym wystartować, rozpoczęły się rok temu, po wygranych wyborach na prezydenta Poznania, po prostu byłem jedną z opcji
— odpowiada na pytanie o to, który z kandydatów w prawyborach ma tak naprawdę rolę pionka.
Duda ośmieszył i skompromitował ten urząd, a nie ma nic gorszego dla polityka niż śmieszność
— uderza w prezydenta.
Jaśkowiak przyznaje, że jego sytuacja rodzinna może być problemem wizerunkowym w trakcie kampanii.
Potrafię realizować cele i osiągać wynik – mam doświadczenia biznesowe i sportowe. Nie jestem sztuczny, jestem prawdziwy. Pełen ułomności. Sam się zastanawiam, jak to będzie postrzegane, że startuje ktoś po rozwodzie. Kosiniak-Kamysz niby też jest po rozwodzie, ale ja bardziej odbiegam od tradycyjnego obrazka
— podkreśla.
Prezydent Poznania odcina się od rządów Platformy Obywatelskiej.
To dobrze, że nie jestem kojarzony z ośmioma latami rządów Platformy
— wskazuje.
Jako chłopak chciałem być jezuitą, ale dzisiaj nie wierzę w Boga. Jak to śpiewał Jacek – on też był ateistą – „Pan Boga nie lubi,/ Ale mówi, że wciąż Go szuka”. Nie wierzę w to, że kiedyś będę wierzył, ale chciałbym
— mówi o swoim ateizmie.
Miałem 26 lat, gdy trafiłem do Jana Kulczyka. Ceniłem go. Na mnie, chłopaku z poznańskiego Dębca, robił wrażenie. Był szanowany za granicą, potrafił się odnaleźć w pewnych sytuacjach. Widziałem, jak powstawał jego biznes, uczyłem się – byłem smarkaczem, a on zrobił mnie dyrektorem handlowym
— wspomina współpracę z Janem Kulczykiem.
Tak, pracowałem dla pieniędzy, generalnie po to chodzi się do pracy. Poznałem ich smak, ale nie uzależniłem się od nich
— dodaje.
Zdarzało się, że miałem prowizje od dużych transakcji i zarabiałem w ciągu miesiąca nawet 500 tys. zł
— zaznacza.
Jacek Jaśkowiak - choć nie bez uszczypliwości - chwali niektóre działania premiera Morawieckiego.
Morawiecki garnitury ma dobre, buty wypastowane, mówcą wielkim nie jest, zdolności oratorskich nie ma, ale pewne rzeczy czuje. Np. Polskie Porty Lotnicze wygenerowały przez ostatnie kilka lat prawie 700 mln zł zysku – czapka z głowy
— mówi.
Jest wiele błędów, do których się przyznaję. Zawiodłem w układzie rodzinnym. Za sukces w biznesie zapłaciliśmy z żoną cenę
— przyznaje Jaśkowiak, który ostatnio rozwiódł się z żoną i ma 16-letniego syna spoza małżeństwa.
Dużo trudniejszym etapem będzie dla mnie wygranie prawyborów z Małgosią Kidawą-Błońską niż starcie z Dudą
— twierdzi prezydent Poznania.
Może nie jestem już ciałem obcym w Platformie, ale nie byłem przy jej zakładaniu, a mój sposób działania niekoniecznie musi się podobać. Zwłaszcza że będą głosowali także ludzie, z którymi prowadziłem lokalne potyczki, miałem spotkania trwające 30 sekund, bo nie chciałem gadać o tym, jakie to interesy można robić. Zarządzając Poznaniem, nie kieruję się kluczem partyjnym
— dodaje.
Nie po to wchodzę na ring, żeby przegrać. Będę robił wszystko, żeby przekonać do siebie ludzi Platformy
— mówi.
xyz/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/475416-jaskowiak-to-dobrze-ze-nie-jestem-kojarzony-z-rzadami-po