Nie jest to nośny temat w przeciwieństwie do tematu praworządności sprzed paru lat i w związku z tym ta ofensywa jest bardzo mierna, mało skuteczna. Mówiąc metaforycznie, o ile jeszcze parę lat temu, czy paręnaście miesięcy temu sceptyczne wobec Polski, czy niechętne Polsce środowiska starały się strzelać z armat, to teraz strzelają z kapiszonów
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowany Ryszard Czarnecki, komentując debatę w Parlamencie Europejskim poświęconą dyskryminacji osób LGBT.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Znów donoszą! Europosłowie PO atakowali Polskę za rzekomą dyskryminację osób LGBTI. Adamowicz: „Wracają najczarniejsze czasy”
wPolityce.pl: Jak Pan ocenia wczorajszą debatę w Parlamencie Europejskim poświęconą dyskryminacji osób LGBT? Miała ona dotyczyć całej Unii Europejskiej, a przekształciła się w próbę grillowania Polski.
Ryszard Czarnecki: W temacie debaty nie było słowa „Polska” - to, co było ważne, bo to ukierunkowuje. Natomiast gwoli precyzji - przysłuchiwało się jej ok. 6-7 proc. parlamentarzystów, więc nie przykuła ona w zasadzie żadnego zainteresowania. Co więcej, w ciągu tych trzech dni w europarlamencie nie spotkałem nikogo, kto by o tej debacie mówił.
Czyli tak na dobrą sprawę ona nie miała większego znaczenia?
Nie odbiła się ona żadnym echem. Widać, że te środowiska nam nieprzyjazne, środowiska lewicowe, liberalne, tak jak kiedyś miały kij bejsbolowy z napisem „praworządność”, tak teraz mają kij z napisem „mniejszości seksualne”. Myślę, że należy to traktować z dystansem, tę ofensywę.
Magdalena Adamowicz przekonywała wczoraj, że za dyskryminacją wobec osób LGBTI w Polsce odpowiadają władze. Mówiła, że w Polsce „straszy się nieistniejącymi zagrożeniami”, a w polityce „wracają najczarniejsze czasy”. Jakby Pan skomentował tego typu wypowiedź?
Myślę, że pani europoseł Adamowicz powinna pisać książki fantasy, skoro ma taką wyobraźnię. Zresztą być może będzie miała niedługo na to czas.
Czy to nie jest tak, że środowiska lewicowe w Polsce postanowiły wykorzystać Parlament Europejski do nacisku na polskie władze w celu przyspieszenia homoseksualnej agendy, która w Polsce napotyka na duży opór?
Zapewne tak jest, ale – podkreślam – nie jest to nośny temat w przeciwieństwie do tematu praworządności sprzed paru lat i w związku z tym ta ofensywa jest bardzo mierna, mało skuteczna. Mówiąc metaforycznie, o ile jeszcze parę lat temu, czy paręnaście miesięcy temu sceptyczne wobec Polski, czy niechętne Polsce środowiska starały się strzelać z armat, to teraz strzelają z kapiszonów.
Odnoszę wrażenie, że środowiska LGBT same kreują problem braku tolerancji, by na fali poszukiwania rozwiązań dla tego problemu wprowadzać swoje postulaty. Na ile to jest widoczne w Parlamencie Europejskim?
Mam wrażenie, że słowo „tolerancja” jest wytrychem. Jeżeli patrzymy na fakty, to rzeczywiście procentowo najwięcej aktów przemocy wobec homoseksualistów zdarza się w Europie Zachodniej. Bywa, że jest to dziełem różnych napływowych mniejszości religijnych, natomiast myślę, że tutaj nie ma żadnych dowodów na to, że Polska jest krajem nietolerancyjnym – wręcz przeciwnie – są dowody, że Polska na tle innych krajów na zachód od nas i na wschód od nas jest krajem tolerancyjnym dla mniejszości seksualnych.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/474944-nasz-wywiad-czarnecki-o-eurolewicy-strzelaja-z-kapiszonow