Gdyby założyć, że prof. Wojciech Sadurski wierzy w to, co często od dłuższego już czasu mówi o PiS, znaczyłoby to nie mniej ni więcej, iż prawnik ten stracił kontakt rzeczywistością.
Jednakże wiele innych zachowań i wypowiedzi prof. Sadurskiego raczej przekonują, że mamy do czynienia z człowiekiem nie tylko wykształconym, ale bystrym, a nawet jak się kiedyś mówiło – światłym. Nie wierzę więc, że zdarza mu się doświadczać niekontrolowanego wykwitu świadomości, podczas którego plecie bzdury, ani też w to, że to rozklekotany zmysł obserwacji prowadzi go do widzenia na opak wielu spraw związanych z PiS.
Skąd więc te oskarżenia PiS o budowanie państwa, w którym króluje bezprawie i terror jako żywo przypominający profesorowi Sadurskiemu działania zorganizowanej grupy przestępczej. Pozostawmy na boku spostrzeżenie niezbyt korzystne dla akademika, od którego mamy prawo wymagać, by wiedział ogólnie choćby, co oznacza określenie, którego się używa, aby napiętnować jakąś grupę, osobę czy instytucję.
Pojęcie „zorganizowana grupa przestępcza” nie posiadające pewnych koniecznych cech, przestaje nim być. Choćby jedną z konstytutywnych takiej grupy cech jest to, że głównym celem jej członków jest dążenie do zdobycia fortuny drogą przemocy fizycznej i psychicznej, co ściśle związane jest z nielegalnym posiadaniem i używaniem broni palnej, materiałów wybuchowych, stosowanie podpaleń i innych środków zagrażających zdrowiu bądź życiu ofiar.
Zapomnijmy o tym dla profesora Sadurskiego zapewne marginalnym, jak sądzę drobiazgu i przyjmijmy, że ma na myśli tyle tylko, że PiS jest grupą przestępczą. Jako zaś, że jest partią, musi tym samym mieć cechy „grupy zorganizowanej”. Jednakże słowo „przestępcy” nieodłącznie kojarzy się z czynami kryminalnymi, mającymi swoje odzwierciedlenie w kodeksie karnym. Tego akurat byłoby trudno dowieść obecnemu obozowi władzy. A właściwie nie sposób. Prof. Sadurski dobrze o tym wie.
Dlaczego więc, mając na karku rozprawę sądową, w której jest oskarżony jako człowiek nadużywający określenia „zorganizowana grupa przestępcza”, wraca z uporem maniaka, do tego samego. Znowu zarzuca obecnej władzy stosowanie metod zorganizowanej grupy przestępczej. I dodaje, że się ze swoich oskarżeń nie wycofa. Nie odwoła ich i już. Choćby go krajać mieli na plasterki.
Wedle mnie powód takiego zachowania jest jeden. Prof. Sadurski chce stać się sztandarową ofiarą reżimu pisowskiego, zawieszoną we wszystkich liberalnych mediach polskich światowych, jako żywy dowód państwa terroru, w którym dławiona jest wolność wypowiedzi.
Ja na miejscu władz, zamiast droczyć się po sądach z prof. Sadurskim, dałbym mu w programie pierwszym telewizji publicznej, w prime time, kwadrans w tygodniu, aby mógł przedstawiać swoje polityczne oskarżenia.
Przewiduję, że po miesiącu program zostałby zdjęty z anteny, bo Polacy nie chcieliby słuchać absurdów profesora.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/474940-prof-sadurski-walczy-jak-lew-o-miano-ofiary-rezimu