Jeśli ktoś wierzy, że przypadkowo dwa największe polskie tabloidy w ciągu tygodnia zapłonęły miłością do marszałka senatu prof. Tomasza Grodzkiego, to niech dalej nie czyta tego tekstu, bowiem przekonanie, że istnieje w Polsce dominacja prawicowych mediów, albo że istnieje choćby równowaga światopoglądowa wśród nich, to przekonanie, które jest bielmem na oku i niewiele się da na to poradzić. Tymczasem nadal prasa i telewizje w większości nadają swoje treści przez tęczowe szkiełko albo z niemiecką melodią w tle – „Fakt” i „Super Express” dobitnie to pokazały.
Najpierw „Super Express”, 100 tysięcy czytelników każdego dnia, dzięki kamerze a potem tekstowi na swoich łamach, pokazał z teatralnością ulicznego mima, jak to marszałek Grodzki skromnie żyje. Niech nam nie umknie ten drobiazg, że senator powitał dziennikarzy, rzekomo nieprzygotowany, a miał już podpięty mikrofon – a więc spektakl był dobrze wyreżyserowany. Pokazanie warunków, w jakich w Warszawie żyje nowa gwiazda opozycji, miało na celu przykryć pytania o jego zamiłowanie do luksusów. A to w rozmowie z Robertem Mazurkiem przechwalał się miłością do drogich samochodów, a to w oświadczeniu majątkowym przeczytaliśmy o kilkusettysięcznych oszczędnościach. Nie musi być w tym nic złego – ale wyborców zakłuło w oczy, więc „zaprzyjaźnieni z opozycją” dziennikarze postanowili przyjść ze wsparciem. I oto ukazał się oczom czytelników pokój w Domu Poselskim, typowy dla wszystkich lokatorów tego gmachu. Stare meble, klimatyzacja poprzedniej generacji, łóżko dla siebie i kanapa dla gościa. Bardziej to przaśne niż pokazanie, że Trzaskowski umie przejechać się metrem – ale jest. Sto tysięcy czytelników, a potem kolejne setki tysięcy czytelników mediów cytujących, dostały przekaz, że Grodzki żyje skromnie. Jaguar XF z 2016 r., który marszałek wziął w leasing za 6 300 zł miesięcznie, już nie zmieścił się w fotoreporterskim kadrze tabloidu.
I oto dziś, 23 listopada, wywiad z prof. Grodzkim w „Fakcie”, mającym 200 tysięcy czytelników każdego dnia. Ani jednego trudnego pytania, podkreślanie skromności, pracowitości, wyważoności i innych „ości” marszałka senatu. Po przyjęciu laski marszałkowskiej ledwie drugi pokoik dostanie, kilka biletów na samoloty rejsowe do Szczecina, może barierki wokół Sejmu zwinie i o prestiż parlamentu będzie niestrudzenie walczył. Pracowitości chyba nabawił się niedawno, bo w poprzedniej kadencji senator Grodzki enigmatycznie zabierał głos w izbie wyższej i przeważnie w sprawach służby zdrowia, a nie całości spraw polskich.
Nie rzecz w Grodzkim, który może sobie być i bogatym, i leniwym, i grającym rolę wielkiego mediatora narodowego i wirtuoza politycznego umiarkowania. Na zdrowie! Ale tabloidy w Polsce tak ciepło nigdy o politykach prawicy nie pisały. Pozornie takie kolorowe dzienniki mają być centrystyczne, o politykach pisać jako o jednej, pazernej grupie społecznej, mają choćby udawać neutralne politycznie. Ale nie u nas – jedno pismo zostało założone przez Niemców dla Polaków, nad drugim czuwa cudotwórca biznesowy, któremu władze PRL jako jedynemu pozwalały na działalność hazardową poprzez automaty do gry. Do tej linii propagandowej włączają się przecież TVN i „Gazeta Wyborcza”, Radio TOK FM, Radio ZET, media lokalne, największe i najstarsze portale internetowe i całe konsorcjum autorytetów medialnych.
Dużo tych ośrodków dystrybuujących opinie, wydawałoby się pluralistycznych mediów, ale gdy chodzi o walkę polityczną w Polsce, to nagle działają one w sposób skoordynowany jak palce jednej ręki.
Dlatego gdy słychać śpiewkę liberałów, o potężnej machinie medialnej PiSu, o Telewizji Publicznej i – bo tak mówią np. w Fundacji Batorego – Kościele katolickim, można im w odpowiedzi wyliczać tytuły „zaprzyjaźnionych mediów”, które może i grają na innych instrumentach, ale niestety w jednej orkiestrze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/474338-tabloidy-w-sluzbie-opozycji-jak-palce-jednej-reki