Głosowanie w sprawie członków Krajowej Rady Sądownictwa było bardzo skomplikowane i marszałek Sejmu wychodząc naprzeciw głosom z różnych stron sali sejmowej, powtórzyła je. Nie zrobiła tego po godzinie, nie zrobiła tego po naradach, żeby kogoś przekonać, ale niejako z automatu przeszła jeszcze raz do głosowania. Nie doszło do żadnego złamania prawa. Zachowano pewien obyczaj. Nie chciałbym, żeby jakiekolwiek wybory w polskim parlamencie polegały na tym, że ktoś się pomylił i dzięki temu przeszedł niewłaściwy kandydat. Nie na tym polega demokracja
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Bartosz Kownacki, poseł PiS.
wPolityce.pl: Posłanka Koalicji Obywatelskiej Klaudia Jachira na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu Praw Kobiet wyraziła oburzenie, że posłowie całują ja w rękę na przywitanie. Według Jachiry nie jest to okazanie szacunku, ale molestowanie. Zaapelowała do posłanek, aby coś z tym zrobić. Mam nadzieję, że nie popełni pan błędu i nie będzie całował posłanki Jachiry w rękę na powitanie. Jak pan skomentuje te słowa?
Bartosz Kownacki: Rozumiem, że pani poseł Jachira chce, żebym ją omijał szerokim łukiem. Na szczęście siedzi daleko po drugiej stronie sali, będzie więc mało okazji do bezpośrednich spotkań. Całowanie kobiet w rękę jest kwestią naszej kultury, naszego wychowania i naszego obyczaju. To wynika z wielkiego uznania do kobiet w polskiej historii, tradycji i kulturze, która obowiązuje od stuleci. W I Rzeczypospolitej i wcześniej rola kobiety w polskim społeczeństwie była bardzo wysoka. Była znacznie wyższa niż w Europie zachodniej. Całowanie kobiety w rękę jest oznaką szacunku. Ale jeżeli są kobiety, które sobie tego nie życzą, podnoszenie tej kwestii na posiedzeniu zespołu parlamentarnego jest absurdalne. Pokazuje też, jak płytki jest dzisiaj Sejm, bo jeżeli ktoś chociaż trochę zna się na savoir-vivrze, wie, że jeżeli kobieta nie chcę, żeby ją ktoś pocałował w dłoń, podaje ją w odpowiedni sposób. Robienie z tego problemu pokazuje jakość naszej opozycji i poziom merytoryczny pani poseł Jachiry.
A jak spotka pan panią Jachirę przed drzwiami, co pan zrobi? Przepuści ją pan czy zrezygnuje pan z takiego działania, żeby jej nie urazić?
Za młodu zostały mi wpojone określone zachowania, dlatego w każdej sytuacji kiedy kobieta idzie, wiem, że należy ją przepuścić przodem czy otworzyć jej drzwi. Jeżeli pani poseł Jachira nie będzie sobie tego życzyła, wystarczy, że to zakomunikuje. Nikt ja na siłę nie będzie przepuszczał przodem, nosił walizki czy całował w rękę. Jeżeli chodzi o takie rzeczy, wystarczy je zakomunikować, a nie zwoływać zespół parlamentarny.
Pojawiają się opinie, że kandydatury, które zgłosił PiS do Trybunału Konstytucyjnego mogą być obciążeniem w kampanii wyborczej dla prezydenta Andrzeja Dudy. Mowa szczególnie o panu Stanisławie Piotrowiczu i pani prof. Krystynie Pawłowicz. Jak pan się odniesie do tego stwierdzenia?
Znam panią poseł Pawłowicz od ponad dwudziestu lat, od kiedy byłem jej studentem na wydziale prawa. Była niezwykle lubianym, szanowanym i merytorycznym wykładowcą. Nie wszyscy mieli tyle czasu, co pani profesor na zajmowanie się studentami. Była niezwykle oddana swojej pracy. Poglądy, które wówczas pani prof. Pawłowicz głosiła były bliskie moim. Krytykowała złodziejską prywatyzację lat 90. Mówiła, że to działalność przestępcza i okradanie wspólnego majątku narodowego. O tym mówiła wówczas cała prawica, która była marginalizowana przez środowiska lewicowe i liberalne. Być może stąd wynika duży atak na panią Pawłowicz. Jestem przekonany, że będzie dobrym i merytorycznym sędzią TK. Niektórzy zapominają, że pani Pawłowicz jest świetną specjalistką od prawa administracyjnego i prawa gospodarczego publicznego. W Polsce tak samo, jak w Stanach Zjednoczonych sędziowie, chociażby Sądu Najwyższego mają poglądy, które są bliższe prawej lub lewej stronie sceny politycznej. Mam przekonanie, że pani prof. Pawłowicz będzie sędzią, który będzie miał przekonania bliższe prawej stronie.
A co pan sądzi o kandydaturze pana Stanisława Piotrowicza?
Pan Piotrowicz został zaproponowany przez klub parlamentarny PiS. W takich sytuacjach trzeba głosować zgodnie ze stanowiskiem klubu. Jeżeli jesteśmy w pewnej grupie i na coś się umawiamy, musimy to wykonywać. Rozumiem, że są osoby, które kwestionują jego kandydaturę i uważają, że może to nie jest najlepszy wybór. Oczywiście, można podnosić słuszne argumenty wizerunkowe, bo rzeczywiście one mogą być wykorzystywane przez naszych przeciwników. Pan prokurator Piotrowicz był członkiem PZPR i prokuratorem w okresie PRL. Ale zajmował się głównie sprawami kryminalnymi, a nie politycznymi. Zajmował się dwoma sprawami politycznymi. W pierwszym przypadku dzięki pracy pana Piotrowicza doszło do umorzenia. Natomiast z panem Pikulem sprawa jest trochę bardziej skomplikowana, ponieważ on obecnie jest doradcą PO, więc dochodzą kwestie polityczne. Pewnie jest wiele innych osób, które mają dużo piękniejszą kartę opozycyjną z tamtego czasu, ale panu Piotrowiczowi nie można odmówić wiedzy merytorycznej. Nie można mu też dorabiać gombrowiczowskiej gęby, która jest po prostu nieuczciwa. Można mówić: są lepsi kandydaci, ale obrażanie pana Piotrowicza i dezawuowanie go, nie jest najwłaściwsze.
Opozycja krytykuje powtórzenie przez pani marszałek Elżbietę Witek głosowania w sprawie członków Krajowej Rady Sądownictwa. Jak pan ocenia tę sprawę? Był pan wtedy na sali plenarnej?
Byłem. Moje serce nigdy nie było po lewej stronie, ale przez pierwszy tydzień nowego Sejmu miałem wrażenie, że Lewica jest opozycja merytoryczną. Miałem wrażenie, że nie jest opozycją jazgotliwą i totalną jak Koalicja Obywatelska. Stwierdziłem, że po pierwsze, da się z nimi rozmawiać, a po drugie, że jak mają inne zdanie to ono jest artykułowane w sposób merytoryczny. Lewica weszła w buty Koalicji Obywatelskiej. Oby to było na chwilę, bo działoby się to z niekorzyścią dla polskiego parlamentaryzmu. Zamiast podwyższać jego jakość, byśmy znów pikowali w dół. Zwyczaj parlamentarny, który polega na powtarzaniu głosowania, jeżeli system się zacina i posłowie popełniają przez to błędy, znany jest polskiemu parlamentaryzmowi od wielu kadencji. Tak było w poprzedniej kadencji, tak było dwie kadencje temu i tak było wcześniej.
Może pan podać przykład?
Bardzo proszę. Tak było chociaż przy słynnym głosowaniu nad GIODO w kwietniu 2015 r. Wtedy system się zacinał i marszałek zdecydował, żeby jeszcze raz przeprowadzić głosowanie. Byliśmy wtedy partią opozycyjną, ale nie podnosiliśmy sprawy, ponieważ wiedzieliśmy, jaka jest arytmetyka wyborcza. Ale takich głosowań było dużo więcej. Głosowanie w sprawie członków Krajowej Rady Sądownictwa było bardzo skomplikowane i marszałek Sejmu wychodząc naprzeciw głosom z różnych stron sali sejmowej powtórzyła je. Nie zrobiła tego po godzinie, nie zrobiła tego po naradach, żeby kogoś przekonać, ale niejako z automatu przeszła jeszcze raz do głosowania. Nie doszło do żadnego złamania prawa. Zachowano pewien obyczaj. Nie chciałbym, żeby jakiekolwiek wybory w polskim parlamencie polegały na tym, że ktoś się pomylił i dzięki temu przeszedł niewłaściwy kandydat. Nie na tym polega demokracja. Dziwię się, że opozycja może w taki sposób rozumować, że a nuż kilku posłów PiS pomyliło się i wynik nie będzie odpowiadał arytmetyce wyborczej. Gdyby któryś z posłów PiS świadomie podjął taką, a nie inną decyzję i zagłosował to taka jest demokracja. Na tym polega głosowanie w parlamencie. Natomiast jeżeli ktoś myli się i to wypacza wynik głosowania, wówczas głosowanie należy powtórzyć. Jeżeli ktoś chce uprawiać bazarową opozycję, i liczy, że cwaniactwem, oszustwem, czy czyimś błędem uda się przepchnąć swojego kandydata, w ogóle nie rozumie na czym polega parlamentaryzm.
Not. TP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/474323-nasz-wywiad-kownacki-jachira-pokazuje-poziom-opozycji