„Pakiet kontrolny w Zjednoczonej Prawicy posiadają udziałowcy mniejszościowi: Ziobro i Gowin. Niewykluczone, że po wyborach prezydenckich na czele rządu będzie musiał stanąć Jarosław Kaczyński” – pisze na łamach „Gazety Wyborczej” Paweł Wroński. Skąd takie tezy?
Publicysta z „GW” przywołuje w swoim komentarzu debatę nad exposé premiera Mateusza Morawieckiego i ataki ze strony Adriana Zandberga oraz Konfederacji – wystąpienia Roberta Winnickiego i Grzegorza Brauna.
A przecież właśnie ta krytyka z dwóch stron zwiastuje trudności dla partii rządzącej. (…) Ideologicznie Prawo i Sprawiedliwość zostało otoczone z dwóch stron – lewicowej i prawicowej
– stwierdza Wroński.
Co gorsza, w przyszłości PiS niewiele już może ludziom dać. Może tylko podsycać strach, że to, co dał, Platforma Obywatelska zabierze. Teraz Lewica i Konfederacja obiecują, że dadzą więcej wszystkiego
– dodaje.
Przedstawiciel redakcji z Czerskiej zwraca dalej uwagę na proporcje sił w Zjednoczonej Prawicy. Mowa o umocnieniu pozycji dzięki zwiększeniu posiadanych sejmowych „szabel” Solidarnej Polski i Porozumienia Jarosława Gowina.
Na razie Solidarna Polska i Porozumienie mają dużo do stracenia: ministerialne fotele i stanowiska w spółkach skarbu państwa. Rząd ma wciąż korzystną sytuacją gospodarczą. Ale co się stanie, jeśli sprawy będą szły gorzej, niż zapowiada w exposé Morawiecki? Jeśli w wyborach prezydenckich Andrzej Duda przegra? Albo nawet wygra, ale w drugiej kadencji, nie mając już nic do stracenia, bo konstytucja nie pozwala startować trzeci raz, wybije się na niepodległość?
– pyta przewrotnie Wroński.
Pierwszy rząd koalicyjny PiS z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin zakończył się „koalicyjną wojną” (…). Na czele gabinetu musiał stanąć Jarosław Kaczyński, bo tego żądali Giertych i Lepper – słusznie wychodząc z założenia, że jeśli faktycznie sprawuje się władzę, to należy przyjąć za nią odpowiedzialność
– dodaje równie przemyślnie.
Teraz sytuacja może się powtórzyć. Widzieliśmy już nawet pierwsze jaskółki (…). Niewykluczone, że ten postulat, ale już skutecznie, zostanie po wyborach prezydenckich powtórzony. I pierwszą ofiarą padnie Mateusz Morawiecki, polityk coraz mniej wiarygodny dla elektoratu socjalnego i prawicowego, który nie dysponuje politycznym zapleczem i jest traktowany jak menedżer wynajęty do zarządzania państwem i snucia pięknych opowieści
– stwierdza publicysta „Gazety Wyborczej”, z premedytacją obniżający rangę Morawieckiego z obozie Zjednoczonej Prawicy.
Skąd taki komentarz? Dlaczego „GW” już teraz sugeruje możliwość zmiany na stanowisku szefa rządu, choć Jarosław Kaczyński wielokrotnie powtarzał, że nie zamierza objąć tej funkcji? Czy marzy się również rozbicie Zjednoczonej Prawicy? Oczywiście, w polityce wszystko jest możliwe, nawet takie kroki, konieczne przy określonej sytuacji politycznej. Ale może sprawa jest prostsza, niż się wydaje? Gdyby stery przejął prezes PiS, można byłoby uruchomić wycelowaną w niego machinę – do tej pory lekko wygaszoną – przemysłu pogardy. Czyżby o to właśnie chodziło?
CZYTAJ TAKŻE: Prezes PiS: „Nie mam ambicji zastępowania Mateusza Morawieckiego, bo chciałbym, żeby to on był dalej szefem rządu”
kpc/”GW”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/474232-w-co-gra-gw-wronski-kaczynski-moze-stanac-na-czele-rzadu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.