Prezes Fundacji im. Stefana Batorego współfinansowanej przez Georgea’Sorosa Aleksander Smolar jest zachwycony liderem partii Razem Adrianem Zandbergiem. Dal temu wyraz w rozmowie w programie „Poranna rozmowa Gazeta.pl”.
Ono mnie nie zaskoczyło w tym sensie, że ja go obserwuję od dawna i nie podzielając wielu jego poglądów równocześnie mam tę świadomość, że o klasę, że on przerasta po prostu innych polityków i to nie jest problem tylko retoryczny, tylko to jest również struktura wypowiedzi, hierarchia ważności spraw
— skomentował wystąpienie Adriana Zandberga w Sejmie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Adrian Zandberg to zupełnie nowe oblicze opozycji. Dlatego nie należy go lekceważyć
To znaczy, że on jest bardzo dobry i tutaj widać było, że trochę tak jak w 2015 r. On zdominował wszystkich, zdominował całą debatę, a wówczas był zupełnie nieznany. Dzisiaj już nie można powiedzieć, że on jest zupełnie nieznany, ale on jest ciągle stosunkowo mało znany, bo należy do tej lewicy i do partii która miała bardzo poważne problemy z istnieniem przed porozumieniem się z wieloma innymi formacjami i to, że miała problemy z istnieniem to był też ich wybór, bo to było takiego pewnego typu doktrynerstwo i tutaj widać, że uelastycznienie ich postawy, gotowość porozumienia się z Wiosną i z SLD na warunkach dość upokarzających trzeba powiedzieć
— ocenił.
Odniósł się również do Grzegorza Schetyny i jego cech przywódczych.
Język Schetyny to jest język który znamy od dawna, język taki już naoliwiony, tej permanentnej konfrontacji dwóch partii, dwóch osobowości i repetytywność tego powoduje, że efekt nudy jest nieuchronny. Jeżeli chodzi o Grzegorza Schetynę, nawet jeżeli się docenia różne jego pozytywne cechy jako takiego organizatora można powiedzieć, integratora tej partii która się rozpadała, no to tym niemniej to nie jest mówca
— stwierdził.
To nie jest też człowiek, który potrafi organizować ludzi, którzy by mu dostarczali idei. To jest zdumiewające, że partia w zasadzie na którą inteligencja głosowała
— podkreślił.
Smolar chwalił prezesa PiS.
U Jarosława Kaczyńskiego ta jego inteligenckość, ta żoliborskość jego nie zawsze jest dostrzegana
— mówił.
Wskazał, że to przejawia się w „uważnym słuchaniu inteligentów, intelektualistów, którzy cyrkulują nie tylko wokół PiS, ale którzy należą do takiego wąskiego grona ludzi słuchanych”.
To widać, że w czasie spotkania z przywódcami zachodnimi tam zawsze siedzi Legutko i Krasnodębski. Widać przynajmniej jakieś zainteresowanie
— ocenił i dodał, że brak takiego zainteresowania ze strony Schetyny.
I to się wywodzi od czasów Tuska
— stwierdził.
(…) To jest słabość tej partii i to widać na poziomie języka i przekazu. Język odgrywa rolę w medialnym, dzisiejszym świecie, Jak się mówi, zdolność odświeżenia języka
— mówił.
Zauważył, że PiS potrafi zmienić język i dostosować do otaczającej rzeczywistości.
Skomentował również kolejne przegrane wybory Platformy Obywatelskiej.
To, że przedtem Platforma wygrywała osiem wyborów kolejnych z tego nie wynikało, że muszą wygrać i dziewiąte, czego mieliśmy dowód w 2015 roku, przegrali
— wskazał.
Odpowiedział na pytanie, co opozycja powinna już teraz zrobić, żeby skuteczniej działać. Wskazał, że w PO i na opozycji powinno dojść do zmiany pokoleniowej.
To jest na różnych poziomach, z tego niektóre poziomy nie będą panu odpowiadały bo są pragmatyczne, to znaczy można powiedzieć, że to są leniwe kocury, prawda? To znaczy, że oni nie potrafili przeprowadzić kampanii, poczynając od kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego, to ich każda kolejna kampania była kompromitująca. To jest jedno, czyli innymi słowy, siła wewnętrznej motywacji
— mówił.
Wszystkie partie dokonały zmian pokoleniowych, łącznie z PiS-em. To co Duda i pani premier to były nowe osoby. Otóż Schetyna nie był nową osobą, a jak doszedł do władzy, moim zdaniem, jednym z najpoważniejszych błędów jakie popełnił to to, że nie wymienił, odsunął swoich kolegów, którzy widać jak przegrywają, jak chociażby jego kolega z Poznania jak przegrywa z ludźmi zupełnie nieznanymi. Z młodym człowiekiem, 27-letnim
— kontynuował swoją wypowiedź.
Powtórzenie głosowania w Sejmie, dlatego, że PiS groziła porażka, uważa za posunięcie niszczące demokrację.
Wskazał, że prawicowcy też przychodzą na debaty do kierowanej przez niego Fundacji Batorego. Wymienił ministra Jacka Czaputowicza, prof. Andrzeja Nowaka.
Ale dzisiaj bardzo tego żałuję, że mniej przychodzi osób rdzenia prawicowego niż to było w przeszłości. Ale to nie jest tak, że nie przychodzą
— wskazał.
ems/gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/474181-prezes-fundacji-batorego-zachwycony-zandbergiem