Kilka dni temu PGNiG rozpoczęło procedurę rozwodową z Gazpromem. Spodziewaną i słuszną. Za trzy lata (31 grudnia 2022 r.) pozbędziemy się więc obciążającego budżet i niekorzystnego geopolitycznie kontraktu. Ale do pełni gazowego szczęścia brakuje jeszcze jednego elementu – wskazania przez organy ścigania odpowiedzialnych za ten skandal. Można mieć wątpliwości, czy państwo się z tym upora.
Skoro bowiem nie dało rady do tej pory, to skąd mieć nadzieję, że stanie się to w przyszłości? Piotr Woźniak w poniedziałek ogłosił, jak bardzo byliśmy „w plecy” na opłatach za gaz w minionej pięciolatce.
Razem daje to 6 mld zł – niewiele mniej od tego, co obóz władzy chciał dołożyć do budżetu ze zniesienia tzw. 30-krotności składek na ZUS. To czterokrotność kwoty, jaką MON wyda na wyrzutnie HIMARS. To też czterokrotność inwestycji na projekty onkologiczne w ostatnich trzech latach. Albo koszt budowy ponad 150 km autostrady.
Byłoby na co wydać te pieniądze. Ale ich nie było. Dlaczego? Bo tak polski rząd „negocjował” kontrakt z Rosjanami w latach 2009-2010. Opisaliśmy to w 2017 r. w tygodniku „Sieci” ze szczegółami, ujawniając dokumenty (m.in. rządowe instrukcje negocjacyjne) z KPRM, b. ministerstwa gospodarki i MSZ powstałe w czasie pierwszej kadencji Donalda Tuska.
Informowaliśmy wówczas o toczącym się śledztwie w warszawskiej prokuraturze dotyczącym podejrzenia przyjęcia łapówki przez Waldemara Pawlaka. Nawet jeśli śledczy nie znaleźli dowodów na takie przestępstwo, dziś – po dwóch latach od tamtych publikacji – trzeba postawić kilka pytań:
1) Czy to śledztwo jeszcze się toczy, czy już zostało spisane „na straty”?
2) Czy ewentualne sprzeczne z prawem działanie wysokich urzędników już się przedawniło, czy też stanie się to dopiero za kilka miesięcy?
3) Dlaczego mimo posiadania niepodważalnych dokumentów na niekorzystne z punktu widzenia polskiego interesu zachowanie wicepremiera i jego współpracowników nie postawiono jeszcze zarzutów? Te dokumenty nie kłamią. Pawlak naprawdę oferował Rosjanom więcej niż chcieli oni sami. Dodatkowo z dzisiejszej perspektywy doskonale widać, ile kosztowało to budżet.
4) Czy nasze państwo jest w stanie działać sprawnie, komplementarnie? Czy też jest bezradne wobec ministrów działających wbrew polskim interesom?
5) Mówimy o sektorze energetycznym – strategicznym dla polskiego bezpieczeństwa. Położyliśmy na stole dokumenty, ujawniliśmy, że dysponują nimi organy ścigania. Jak długo trzeba czekać w takiej sprawie na decyzje procesowe? Jeśli w tak gardłowej kwestii ministrowie mogą robić co chcą, to mogą w każdej innej.
Waldemar Pawlak żyje jak pączek w maśle. W styczniu miną dwa lata jego prezesowania w Polskich Młynach, największym producencie mąki. Gdyby Marek Martynowski z PiS mniej przyłożył się do kampanii wyborczej, dziś senatorem z Płocka byłby główny negocjator umowy z Gazpromem (Pawlak zdobył 93 tys. głosów, Martynowski – 106 tys.). Możemy tylko zgadywać, jak w obecnej „izbie refleksji” wyglądałoby głosowanie nad uchyleniem mu immunitetu…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/474093-da-swidania-gazprom-ale-czemu-milczy-prokuratura