To bardzo dobrze, że Jacek Jaśkowiak popiera środowiska LGBT, ale to nie jest fundament, na którym można budować platformę wyborczą, gdzie potrzeba głosów ponad połowy głosujących Polaków. To, że on dobrze wypada w Poznaniu, to z tego nie wynika, że dobrze wypadnie także w Sokołowie Podlaskim czy gdzieś na wsi. Tu trzeba kogoś, kto jest w stanie połączyć dwa różne „plemiona”, które się wytworzyły w Polsce. Tu jest potrzebny kandydat centroprawicowy, bo większość ludności w Polsce ma poglądy centrowe lub prawicowe
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Władysław Teofil Bartoszewski, poseł PSL.
wPolityce.pl: Małgorzata Kidawa-Błońska będzie miała jednak kontrkandydata w prawyborach prezydenckich w KO. Będzie nim prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Zaskoczył pana taki obrót sytuacji?
Władysław Teofil Bartoszewski: To sprawa wewnętrzna PO, także ja nie mogę mówić innej partii, co ma robić.
A z punktu widzenia startu prezesa PSL-u Władysława Kosiniaka-Kamysza pana zdaniem ta sytuacja to problem?
To nie ma specjalnego znaczenia. Tak czy owak uważam, że Władysław Kosiniak-Kamysz jest najlepszym potencjalnym konkurentem pana prezydenta Andrzeja Dudy. Ma największe szanse na wygranie z nim w drugiej turze wyborów. Mam nadzieję, że dzięki tej walce wewnętrznej w PO będzie to łatwiejsze do osiągnięcia.
Czy sądzi pan, że istnieje jeszcze szansa na to, aby Władysław Kosiniak-Kamysz był kandydatem na prezydenta nie tylko PSL-u, ale także KO i Lewicy? Może w II turze?
Myślę, że prezes Kosiniak-Kamysz osiągnie bardzo dobry wynik wyborczy w I turze i elektorat, który nie popiera PiS, uzna, że on ma największe szanse na wygranie w II turze. Nie ma sensu głosować na kogoś, kto bardzo się podoba członkom jednej formacji, natomiast jest nie do zaakceptowania dla ludzi, którzy głosowali w wyborach parlamentarnych na PiS, albo prezydenta Andrzeja Dudę w 2015 roku. Większe szanse, aby ten elektorat centro-prawicowy skłonić do głosowania na siebie ma Władysław Kosiniak-Kamysz. Taka jest pragmatyka wyborcza. Jeśli np. pan Adrian Zandberg jest dobrym oratorem, co pokazał na pierwszym posiedzeniu Sejmu, to kandydat Lewicy w wyborach prezydenckich nie zdobędzie więcej niż kilkanaście procent głosów. W związku z tym nie bardzo widzę sens wystawiania kogoś, kto nie jest w stanie przyciągnąć elektoratu, który w ostatnich wyborach popierał prezydenta Dudę. Aby wygrać, potrzebnych jest ponad 50 proc. głosów. Po stronie opozycji największą szanse, aby to osiągnąć, ma Władysław Kosiniak-Kamysz.
Z tego co pan mówi wynika, że raczej prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak nie miałby większych szans pozyskać części elektoratu Andrzeja Dudy z 2015 roku. Chociażby z racji na jego silne zaangażowanie we wsparcie środowisk LGBT.
To bardzo dobrze, że Jacek Jaśkowiak popiera środowiska LGBT, ale to nie jest fundament, na którym można budować platformę wyborczą, gdzie potrzeba głosów ponad połowy głosujących Polaków. To, że on dobrze wypada w Poznaniu, to z tego nie wynika, że dobrze wypadnie także w Sokołowie Podlaskim czy gdzieś na wsi. Tu trzeba kogoś, kto jest w stanie połączyć dwa różne „plemiona”, które się wytworzyły w Polsce. Tu jest potrzebny kandydat centroprawicowy, bo większość ludności w Polsce ma poglądy centrowe lub prawicowe. W związku z tym nie widzę innego rozsądnego kandydata niż Władysław Kosiniak-Kamysz, który jest w stanie zagrozić Andrzejowi Dudzie. Chyba, że ktoś chce, aby jego kandydat dostał przyzwoity wynik na poziomie 20-kilku procent i będzie z tego bardzo zadowolony, ale to niczego w Polsce nie zmieni.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/474063-bartoszewski-mam-nadzieje-ze-walka-w-po-pomoze-kosiniakowi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.