Ten znany z umiłowania polskości polityk, służący rozmaitym interesom, tylko nie tym znad Wisły, ponownie przygotował sobie dość zgrabne wystąpienie, tyle tylko, że jak zwykle było ono pełne samouwielbienia, pokrętnych teorii, natomiast żadnych w nim dowodów, faktów dających się pogodzić z mijającą rzeczywistością.
Słuchając jego ostatnich wywodów na imprezie powołującej go na przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej, naiwniak może dojść do przekonania, że Polska traci w tej chwili postać na miarę przynajmniej Piłsudskiego lub Dmowskiego, albowiem doszli w niej do władzy, jakimś dziwnym trafem, osobnicy marni, niemający pojęcia o dzisiejszym świecie, a jedynym ich celem jest władza. Jej sprawowanie. Wszak to świetny portret samego geniusza z Sopotu, który więcej czasu poświęcał na haratanie w gałę i podróże zapewniające udział w owym harataniu, niż na zajmowanie się sprawami państwa. Kłamał jak z nut w sprawie likwidacji stoczni, kłamał w sprawie elektrowni atomowej, nie interesował się w ogóle zestawem mafii podatkowych, mydlił oczy jakimiś katarskimi inwestorami, oddał rosyjskim służbom całość śledztwa smoleńskiego, by powołana polska komisja mogła tylko powtarzać moskiewskie kłamstwa, jego ludzie hulali po knajpach, szczególnie jednej, ulubionej i kłapali tam o różnych marnych interesach, o robienie Amerykanom laski i przejawach murzyńskości. Kto chce, niech przypomni sobie treść kelnerskich nagrań. Na końcu nałgał też o swym wspaniałym obowiązku bycia premierem, a wszelkie pogłoski o wyjeździe do Brukseli nazywał kompletną bzdurą. A potem pośpiesznie spakował manatki, zabrał kalkulator, by liczyć przychody i … tyle go widziano.
Teraz coś tam mruczy o zrujnowaniu jego wizerunku przez TVP. A było całkiem odwrotnie. Przecież to Tusk zrujnował TVP. I to dosłownie. Przecież nawoływał, że abonament to jakaś dzika danina, której trzeba się pozbyć. Ludzie odczytali to, jako aprobatę jej niepłacenia. Przychody TVP natychmiast spadły. Później służby Tuska, przejęte przez jego następczynię naśmiewały się, że telewizji publicznej nikt nie ogląda, bo to coraz bardziej marginalna stacja. Jakże więc tak mizernie oglądane ekrany mogły Tuskowi zaszkodzić?
Były premier tylko sobie zawdzięcza widziany przez Polaków jego portret. Swemu umiłowaniu pracy, w ogóle przywiązaniu do jakiegokolwiek wysiłku, także umysłowemu. Zawdzięcza go firmie Amber Gold, pracodawcy dla syna, ujęciom z gdańskiego lotniska, kiedy to cała polityczna familia Tuska pociągała za linę z samolotem przestępcy, zawdzięcza go także licznym wspaniałym, szczerym i jakże kulturalnym wypowiedziom jego ministrów, zanotowanym skrupulatnie przez kelnerski duet.
Donald Tusk wybrał znowu ofertę Angeli Merkel. Pozostanie w Brukseli na dalsze lata, biorąc za tę służbę okrągłe sumki. Niemiecka kanclerz zadbała by Tusk nie musiał się denerwować podczas wczorajszych wyborów. Wymogła na EPL, by nie pojawił się żaden konkurent. Na wszelki wypadek. A jeszcze do końca jej rządów w Berlinie należy się spodziewać jakiegoś następnego orderu, odznaczenia, coś na kształt medalu im. Walthera Rathenaua. Będącego symbolem hańby dla każdego Polaka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/474055-to-tusk-zrujnowal-tvp