W związku z tym, że nikt się najpierw nie zgłaszał jako kontrkandydat Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, a później w złym stylu pojawia się prezydent Poznania, to ten teatr zaczyna być farsą
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Norbert Maliszewski, psycholog społeczny, specjalista ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
wPolityce.pl: Jak pan ocenia zgłoszenie w ostatniej chwili Jacka Jaśkowiaka do prawyborów prezydenckich w PO?
Prof. Norbert Maliszewski: Te prawybory to teatr Grzegorza Schetyny, po to żeby odciągnąć uwagę od własnych problemów, po to by nie dokonały się rozliczenia w Koalicji Obywatelskiej. Chce przeczekać te negatywne nastroje. W związku z tym, że nikt się najpierw nie zgłaszał jako kontrkandydat Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, a później w złym stylu pojawia się prezydent Poznania, to ten teatr zaczyna być farsą. Owszem, prezydent Poznania będzie mógł wypromować swoje nazwisko w ogólnokrajowej polityce. Wiadomo jednak, jaki będzie rezultat tych prawyborów, bo decyzja jest podejmowana przez działaczy Platformy na konwencji krajowej. Chodzi więc tylko o to, aby dać więcej czasu Grzegorzowi Schetynie.
Czyli nie daje pan większych szans prezydentowi Poznania?
Trudno się spodziewać takiej sytuacji, że kandydatka, która znacznie lepiej wypadała w sondażach, w którą zainwestowano podczas kampanii parlamentarnej, która w głowach większości działaczy jest postrzegana jako kandydatka na prezydenta, nagle przegrała z prezydentem Jaśkowiakiem, który jest dużą niewiadomą.
A czy Jacek Jaśkowiak może czymś zaskoczyć, jako kandydat skazywany na pożarcie?
Jeżeli zdecydował się na bycie swoistym zającem w tej gonitwie prezydenckiej, to będzie starał się biec z całych sił, czyli wypromować jak najlepiej siebie, dać jak najwięcej wywiadów w mediach, wypromować swoje liberalne, w niektórych obszarach wręcz lewicowe, poglądy. Ale wiadomo, że trudno będzie mu w ciągu kilku tygodni przekonać większość działaczy konwencji krajowej, jeżeli spora część z nich już dawno jest pewna poparcia kandydatury Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Skoro wynik jest w zasadzie przesądzony, to czy może dojść do takiej sytuacji, w której to Jaśkowiak będzie lepiej wypadał np. w debatach z Kidawą-Błońską, a politycy PO i tak poprą tą drugą, jednocześnie osłabiając jej kandydaturę we właściwych wyborach prezydenckich?
Trudno się spodziewać, że prezydent Jaśkowiak nagle będzie starał się w takiej debacie „zmiażdżyć” Małgorzatę Kidawę-Błońską. Te debaty mają być raczej merytoryczne do bólu. Nie będzie typowego dla debat starcia osobowości, próby zdominowania swojego przeciwnika, więc trudno się spodziewać, aby te debaty zaszkodziły Małgorzacie Kidawie-Błońskiej. Problem jest bardziej ogólny – taki, że wszyscy wiedzą, jaki jest ten teatr Grzegorza Schetyny, że tak naprawdę on jest urządzany tylko w interesie szefa PO, a nie w interesie kandydata Koalicji Obywatelskiej, którego szanse są obniżane. Zamiast zwracać się w kierunku realnego kontrkandydata, czyli prezydenta Andrzeja Dudy, to PO będzie prowadzić jakąś wewnętrzną rozgrywkę. Co więcej, problemem KO jest brak ogólnego programu, brak wizji. Niby te wizje mogą się ścierać, ale to będą jakieś dwie wizje, czyli znowu powstaje chaos. Polacy nie lubią, kiedy partie zajmują się same sobą. Tak naprawdę wyborcy Koalicji Obywatelskiej zasilają Lewicę, ale także PSL. KO traci i po swojej lewej, i po swojej prawej stronie.
Może Jacek Jaśkowiak chce przewodzić lewicowej frakcji w ramach Koalicji Obywatelskiej?
Wydaje mi się, że trudno mu będzie. To jest tylko wypromowanie siebie, zaistnienie w ogólnopolskiej polityce, ale trudno żeby był liderem frakcji, jeżeli jest poza Sejmem. Będzie swoistym komentatorem, będzie działał w Poznaniu, natomiast będąc poza Sejmem będzie mu trudno być liderem frakcji.
Odkładając na chwilę na bok prawybory – który z tych dwóch kandydatów miałby większe szanse w starciu z Andrzejem Dudą?
Wydaje się, że mimo wszystko Małgorzata Kidawa-Błońska. Z tego względu, że prezydent Jaśkowiak mając liberalno-lewicowe poglądy nie przekona wyborców centrum albo nawet centro-prawicy – takich, którzy są niezadowoleni z Andrzeja Dudy. Małgorzata Kidawa-Błońska ma tę zaletę, że posiada miękkie cechy przywódcze – nie wzbudza silnych emocji. Na nią mogą zagłosować osoby, które nie tyle ją popierają, co chcą zagłosować przeciwko prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Co więcej, okazuje się, że to jest spory odsetek osób nawet o centro-prawicowych poglądach. Dlatego lepszą kandydatką jest Małgorzata-Kidawa Błońska.
Rozmawiał Krzysztof Bałękowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/474049-nasz-wywiad-prof-maliszewski-prawybory-to-teatr-schetyny