Ekipa rządząca może się śmiało chwalić dywersyfikacją energetyczną i uniezależnianiem kraju od Rosji, może pokazywać palcem na Biały Dom i słusznie przypisywać sobie obecność nie tylko zwiększonych sił amerykańskich w Polsce ale i zniesienie wiz. Są powody do satysfakcji z powodu utworzenia Wojskowej Obrony Terytorialnej i powstrzymanie szaleństwa LGBT. Ale prawica nie wyjaśniła jeszcze sprawy prezesa Najwyższej Izby Kontroli, a kwestia Centralnego Portu Komunikacyjnego utknęła jak ciężarówka w błocie. Uroki władzy – czasem łamie się opór imposybilizmu, a czasem grzęźnie w nim i czeka na lepszy moment. Jednak dlaczego zarzucono monumentalny projekt niepodległościowy? Przecież sami politycy obozu rządzącego przyznają, że potrzebne jest trwałe, państwowe, ogólnonarodowe upamiętnienie setnej rocznicy odzyskania niepodległości oraz stulecia Bitwy Warszawskiej.
Uroczystości jest dużo, ale one same nie wystarczą
Polityka historyczna i godnościowa powinna być jedną z najmocniejszych stron Prawa i Sprawiedliwości. Ministrów, prezesów, parlamentarzystów (także opozycji) i samorządowców jest na uroczystościach patriotycznych niewiele mniej niż gapiów – pomniki, miejsca pamięci i groby są w ważne dni obłożone morzem kipiącym od wieńców i kwiatów. Uroczyste powitania, przemówienia i odśpiewywanie hymnu słychać z placów i kościołów. Pamiętam jak 1 marca w jednym powiatowym mieście województwa małopolskiego powitanie przybyłych gości i wymienianie tych bardziej znamienitych z nazwiska zajęło 45 minut! „Klaskaniem mając obrzękłe prawice, znudzony pieśnią, lud wołał o czyny” – Norwidowskie wersy zdawały się unosić w dusznej sali teatralnej.
Złoty wiek kwiaciarni
Nie bądźmy oczywiście wrogami uroczystości, przemówień i celebry, zwłaszcza że to ta dyscyplina sportowa, w której mamy długą i spektakularną tradycję. Nie nastawiajmy się też wrogo do kwiaciarzy, dla których nastał złoty wiek na zamówienia z urzędów, instytucji, biur poselskich i lokalnych wspólnot. Niech to trwa, a kto chce klaskać na szóstym czy jedenastym przemówieniu – niech klaszcze! Ale chcemy też wielkości!
Dwa zarzucone projekty
Klasyczna dla naszej cywilizacji formuła łuku triumfalnego jest nieobecna w Polsce – w Paryżu, Brukseli, Rzymie, czy nawet w Kiszyniowie takie monumenty są fundamentem tożsamości. A przecież jest w Polsce inicjatywa wzniesienia Łuku ku czci Bitwy Warszawskiej. Jej autorzy zaplanowali umiejscowienie go na Wiśle, co uniemożliwiłoby lewackie biadolenie o braku miejsca w mieście (i utrudniłoby składanie wieńców).
CZYTAJ WIĘCEJ:
Autor projektu Łuku Triumfalnego zaproponował jak ominąć sprzeciw władz miasta Warszawy
Jeszcze mocniejsze uzasadnienie otrzymał pomysł prof. Andrzeja Nowaka, by usypać w Krakowie kopiec św. Jana Pawła II. Przypomnijmy, że kopce to w dużej mierze polska tradycja, wywodząca się jeszcze z czasów przedchrześcijańskich, w których zwykli ludzie biorą udział w dziele tworzenia – własnymi rękami sypiąc ziemię we wnętrze inżynieryjnej konstrukcji zaplanowanej już przez fachowców. Partycypacja w takiej budowie mogłaby być dużym przeżyciem (choć znów – gdzie tu wieńce składać?), a przeciwko upamiętnieniu św. Jana Pawła II mogą wystąpić tylko szczególnie tęczowo-czerwoni fanatycy.
CZYTAJ TAKŻE:
Wiele z politycznych projektów musi poczekać w szufladzie – dynamika wyborów prezydenckich wymaga, by z trudnymi reformami czekać, stanowcze posunięcia łagodzić, wojny pomiędzy elektoratami nie zaogniać. Ale projekt ogólnonarodowy? Tak bezdyskusyjny (dla członków naszej wspólnoty) jak upamiętnienie wojny polsko-bolszewickiej czy cześć dla Papieża Polaka – może z tym nie warto czekać na lepszy czas? A może właśnie taka inicjatywa byłaby wzmocnieniem naszej tożsamości i konkretem podwyższającym standardy debaty politycznej? Może to być zresztą inny projekt - byle był godny wielkości Polaków. Jeśli druga kadencja Zjednoczonej Prawicy ma tchnąć świeżym powietrzem, to wielkości bać się teraz nie wolno. Złoty wiek kwiaciarni się nie skończy, ale będzie gdzie odetchnąć polskością bez urzędowych wieńców.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/474035-zloty-wiek-kwiaciarni-czyli-czego-rzad-nie-moze-zaniedbac