Do samego końca Grzegorz Schetyna szukał kontrkandydata, który w prawyborach prezydenckich w Platformie Obywatelskiej zmierzyłby się z Małgorzatą Kidawą-Błońską. Padło na Jacka Jaśkowiaka.
Tożsamość tajemniczego kandydata ukryta w kopercie, o której rozpisywały się media, miała zostać ujawniona dopiero po piątkowym zarządzie krajowym Platformy. Zdecydowano jednak inaczej. Zaskoczenie kandydaturą prezydenta Poznania, jest w Platformie niemal powszechne. Sama Małgorzata Kidawa-Błońska ma nawet żal o to, że o wszystkim dowiedziała się po fakcie.
Wolałabym się dowiedzieć o tym (kandydowaniu - PAP) od niego
—powiedziała dziennikarzom na kongresie Europejskiej Partii Ludowej w Zagrzebiu.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Ciężko nie stanąć w obronie polityk PO, tym bardziej, że do tej pory, jej partyjni koledzy i koleżanki w samych superlatywach wypowiadali się o jej kandydaturze. Tymczasem, jak dowiadujemy się z materiału Katarzyny Kolendy-Zalewskiej przygotowanego dla „Faktów” TVN, podpisy potrzebne do zgłoszenia Jaśkowiaka, były zbierane in blanco, aby nikt się nie dowiedział o jego kandydaturze. Za wszystkim miał stać Grzegorz Schetyna, który do ostatniej chwili walczył o to, aby prawybory w PO się odbyły. To mogło rozzłościć jedyną jeszcze do wczoraj kandydatkę POKO.
Czy Kidawa-Błońska powinna obawiać się starcia z Jaśkowiakiem? Odpowiedź jest złożona. Zwróćmy najpierw uwagę na argumentację, jakiej użył prezydent Poznania wyjaśniając swoją decyzję. Powołał się ona na Donalda Tuska, który przyznał, że z Andrzejem Dudą powinien powalczyć ktoś, kto nie ma za sobą zbyt wiele negatywnego bagażu. Tusk miał za sobą kilka lat premierostwa. Osiem lat rządów PO-PSL ciąży również na Kidawie-Błońskiej, ale już nie na Jaśkowiaku. To nie znaczy jednak, że ma on czyste konto. Wystarczy tu wspomnieć choćby jego wsparcie dla środowisk LGBT, a wyzwanie uczestników Marszu Niepodległości od „faszystowskiej hołoty”. W Izraelu z kolei krytykował polski rząd za ustawę IPN mówiąc, że „Polacy pomagali nazistom”. Tego typu wypowiedzi jest więcej. Jaśkowiak jako polityk barwny, często kontrowersyjny, nie bojący się swoich przekonań, jest zdecydowanym przeciwieństwem ułożonej i grzecznej Kidawy-Błońskiej, która nie ma jasnych poglądów. To jego atut, ale gra toczy się o prezydenturę, a nie fotel lidera partii czy mandat poselski. To inne światy. Choć sam przyznaje, że z różnych badań wynika, że Polacy nie chcą kogoś podobnego do Andrzeja Dudy, ale właśnie „anty-Dudy”. W takim przypadku zdecydowanie lepszym kandydatem zdaje się być prezydent Poznania.
A same prawybory? Czy są ustawione, jak sugerował Radosław Sikorski w jednym z wywiadów? Czy wygrana Kidawy-Błońskiej, jest już przesądzona? Jaką rolę odegra Jaśkowiak? Czy będzie jedynie statystą, czy faktycznie powalczy o zwycięstwo? Odpowiedź na to pytanie przyjdzie już niebawem, na pierwszych konwencjach PO. Czasu na prawybory jest niewiele, bo już 14 grudnia ma zostać wyłoniony kandydat POKO na prezydenta. Z pewnością Jaśkowiak jest innym politykiem niż sama Kidawa-Błońska, ale również innym niż Bartosz Arłukowicz, Radosław Sikorski, Tomasz Grodzki czy Rafał Trzaskowski, których nazwiska pojawiały się na przedwyborczej giełdzie. Kidawę-Błońską może czekać ciężki bój.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/473912-kandydatura-jaskowiaka-moze-sporo-namieszac