To może pan profesor Matczak może mi wskazać choć jeden prejudykat, który kwestionuje „moją” Krajową Radę Sądownictwa, nazywana przez prof. Matczaka „neoKRS”. Taki nie występuję.
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl sędzia Maciej Mitera, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Sędziowie Izby Dyscyplinarnej upolitycznieni przez wybór prezydenta? Bzdura! Ten fragment wyroku TSUE miażdży narrację „kasty”
wPolityce.pl: Prof. Marcin Matczak twierdzi, że TSUE dało do rąk polskich i zagranicznych sędziów „petardę”, której eksplozja spowoduje, e wyroki „neo” KRS mogą być pomijane.
Sędzia dr Maciej Mitera: To bardzo „słuszny” wniosek, gdyż ja mogę się zgodzić z panem Matczakiem z jednym: sądy polskie otrzymały „petardę”. Ja pójdę jednak dalej. Można kwestionować powołania sędziów, ale nie od dziś, ale od 2000 roku.
Dlaczego?
To proste. TSUE mówi o standardach europejskich, nie wskazuje, czy stosujemy je od roku 2000, 2005, czy 2017. Te standardy mają być takie jakie TSUE wskazał.
Tymczasem nie doszukałem się w wyroku żadnego elementu, z którego miałoby wynikać, że działania KRS są nieważne i naruszające praworządność.
To może pan profesor Matczak może mi wskazać choć jeden prejudykat, który kwestionuje „moją” Krajową Radę Sądownictwa, nazywana przez prof. Matczaka „neoKRS”. Taki nie występuję. Wskażę natomiast państwu wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który zakwestionował ówczesną KRS jako niekonstytucyjną. To orzeczenie z 2017 roku. W ten sposób możemy kwestionować powołania np. Michała Laskowskiego (obecny rzecznik Sądu Najwyższego - red.), sędziego Krystiana Matczaka (prezes skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia sędziowskiego „Iustitia” - red.) i innych sędziów, w tym moje, gdyż nominację uzyskałem w 2003 roku.
A konstytucja?
TSUE mówi też, że przy tej ocenie należy stosować prawo polskie. Pytam więc prowokacyjnie: czy konstytucja jest prawem polskim?
Jest, ale to nie koniec. Stosując orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z roku 2011 należy stwierdzić, że TK, w sprawach zasadniczych, o wymiarze ustrojowym, zachowuje pozycję „sądu ostatniego słowa”. Sędzią przewodniczącym w ty, składzie orzekającym był prof. Andrzej Rzepliński.
Ja nie różnicuję, czy był to sędzia Rzepliński, czy sędzia Przyłębska. To tak jak z KRS, gdzie nie występuje żadna okoliczność podważająca jej legalność.
Legalność powołania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego także nie została podważona w dzisiejszym wyroku TSUE. Podniesiono tylko kwestię dotyczącą przenoszenia sędziów w stan spoczynku. Nie widzę tu trzęsienia ziemi.
Pełna zgoda. Jestem jednak rzecznikiem KRS i wolę się na niej skupić. Już wcześniej Sąd Najwyższy rozpoznawał odwołania od uchwał Rady. Być może TSUE kwestionuje, że już wcześniej było to pozbawione pewnych standardów.
Czyli sędziowie powołani przez prezydenta Dudę, a opiniowani wcześniej przez KRS, mają się więc czego obawiać? Ich orzeczenia są obarczone wadą prawną?
Nie. Natomiast jeśli chcemy stosować standardy, o których mówi TSUE, to stosujmy je od dawna.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/473706-tylko-u-nas-wazny-glos-z-krs-w-sprawie-tsue