Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zlikwidował jeden z największych zarzutów kierowanych wobec sędziów Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego oraz samego prezydenta. Sędziowie z Luksemburga wprost stwierdzili, że opowieści przedstawicieli „kasty” sędziowskiej o upolitycznieniu Izby oraz działań samego prezydenta nie mają nic wspólnego z rzeczywistością i nie zostały podparte żadnymi argumentami w trakcie postępowania przed TSUE!
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Jest orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE! „To Sąd Najwyższy powinien badać niezależność Izby Dyscyplinarnej”
O dewaluacji wciąż powtarzanych banałów o upolitycznieniu Izby Dyscyplinarnej świadczy poniższy fragment orzeczenia TSUE:
Sam fakt, iż sędziowie Izby Dyscyplinarnej są powoływani przez Prezydenta RP, nie może powodować ich zależności od władzy politycznej ani budzić wątpliwości co do ich bezstronności, jeżeli po powołaniu osoby te nie podlegają żadnej presji i nie otrzymują zaleceń podczas wykonywania swoich obowiązków
– czytamy we fragmencie uzasadnienia, który pojawił się w komunikacie TSUE dla mediów.
To jednak nie koniec. Prerogatywa prezydencka, zgodnie z którą to głowa państwa powołuje sędziów także nie została podważona przez Trybunał z Luksemburga.
Trybunał wskazał również, że należy sprawdzić zakres kontroli sądowej, jaką objęte są wnioski Krajowej Rady Sądownictwa, jako że same decyzje Prezydenta RP dotyczące powoływania sędziów nie podlegają żadnej kontroli
– czytamy w komunikacie po wyroku TSUE.
Szczególnie ostatni fragment powyższego zdania jest kluczowy. Nie tylko dla prezydenta. Tylko od głowy państwa zależy wybór sędziego. To jednak nie koniec. TSUE nie podważa opinii Krajowej Rady Sądownictwa i generalnie jej umocowania w polskim systemie konstytucyjnym. Zaleca „kontrolę sądową”, ale nie stwierdza, że KRS i jej decyzje są „nielegalne”. To mocny cios nie tylko w narrację „kasty” sędziowskiej i jej medialnych sojuszników.
Trybunał najwyraźniej wziął też pod uwagę część argumentów strony rządowej, prezentowanych przez stronę rządową.
Zasadniczo Trybunał kilkakrotnie sprecyzował, że o ile pojedynczo każdy z badanych czynników niekoniecznie musi podawać w wątpliwość niezależność tego organu, o tyle analiza wszystkich czynników łącznie może prowadzić do innych wniosków.
– czytamy w komunikacie TSUE.
Co to oznacza? Po pierwsze większość zarzutów wobec niezależności Izby Dyscyplinarnej trafia do kosza. Co pozostaje? „Analiza czynników łącznych”. Tu, przynajmniej opierając się na komunikacie TSUE, można więc mówić o ogólnym „wrażeniu”, z którego niewiele, jeśli chodzi o rozstrzygnięcie przed TSUE, wynika.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/473611-tak-tsue-zmiazdzyl-narracje-kasty