Biedroń bardzo chce startować w wyborach prezydenckich. Miller: "Mówi się, że kobieta zmienną jest, ale okazuje się, że nie tylko kobieta"

„Słyszę, że konsultacje trwają. Mogę powiedzieć, kto bardzo chce kandydować. Robert Biedroń, niewątpliwie” - powiedział były premier Leszek Miller na antenie Polsat News, zapytany o kandydata Lewicy na stanowisko prezydenta.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zaczyna się atak na prezydenta! Wicemarszałek Senatu: „Złamał wielokrotnie konstytucję i za to jest po prostu Trybunał Stanu”

Zaznaczył, że „są takie sygnały, których trudno nie zauważyć”.

Nawiązując do faktu, że Biedroń deklarował chęć zostania nie prezydentem, a premierem, Miller powiedział:

Robert Biedroń mówił, że chce być premierem, mówił, że zrezygnuje z mandatu do Parlamentu Europejskiego. Mówi się, że kobieta zmienną jest, no ale okazuje się, że nie tylko kobieta.

Ja byłem zwolennikiem kandydatury Donalda Tuska. Uważam, że to jest jedyny polityk, który ma szansę nie tylko prowadzić równorzędną walkę, ale i wygrać z Andrzejem Dudą, ale sytuacja się zmieniła, bo Donald Tusk ogłosił, że nie będzie ubiegał się o to stanowisko. To tylko zwiększa szanse Andrzeja Dudy. Mogę nawet zaryzykować takie stwierdzenie, że gdyby dzisiaj były wybory na urząd prezydenta RP, to Andrzej Duda miałby wielką szansę powtórzy swoją kadencję

— przyznał.

CZYTAJ TAKŻE: Andrzej Duda mocnym liderem, ale nie obyłoby się bez II tury. SPRAWDŹ wyniki sondażu prezydenckiego pracowni Social Changes

W jego ocenie „jedyną faworytką” wśród potencjalnych kandydatów Koalicji Obywatelskiej jest Małgorzata Kidawa-Błońska.

Można powiedzieć, że dzisiaj mamy czworo kandydatów, którzy wystartują, albo którzy chcą wystartować. To jest Andrzej Duda, pani Kidawa-Błońska, pan Kosiniak-Kamysz i to jest pan Biedroń

— wyliczał.

Odnosząc się do podwyższenia przez rząd PiS akcyzy na alkohol i papierosy, Leszek Miller zauważył, że kiedy jego rząd obniżył akcyzę na alkohol, to wpływy do budżetu wzrosły i nastąpiło zmniejszenie się szarej strefy.

Odpowiadając na pytanie o stanowisko Lewicy w sprawie zniesienia 30-krotności składek ZUS, powiedział:

Ta sprawa ma trzy aspekty: ekonomiczny, społeczny i polityczny. Ekonomiczny taki, że rząd szacuje, że za pomocą tego manewru będzie miał więcej jakieś 5-6 mld złotych. Społeczny powoduje to, że zniesienie limitu w przyszłości może zaowocować ogromnym zróżnicowaniem wysokości emerytur, co z lewicowością ma niewiele wspólnego, natomiast postulat, który ja słyszę, że można przecież ustawowo ograniczyć wysokość najwyższej emerytury zostanie zaskarżony do Trybunału Konstytucyjnego i obalony w TK. I trzeci, polityczny. Otóż mamy do czynienia po raz pierwszy w tej kadencji, która się dopiero zaczyna z taką dekompozycją obozu władzy, gdzie jedna partia koalicyjna pana Gowina zdecydowanie się opowiada przeciwko pomysłom innych partii koalicyjnych. To jest wymarzona sytuacja dla opozycji. Opozycja nie może w żadnym wypadku pomóc, tylko powinna działać na rzecz pogłębienia tej dekompozycji, więc reasumując, Lewica nie powinna poprzeć tego projektu, ale to jest suwerenna decyzja klubu

— analizował.

Leszek Miller został poproszony o odniesienie się do słów Adama Bielana, który w zeszłym tygodniu, również na antenie Polsat News powiedział, odnosząc się do wpisu na Twitterze dotyczącego afery Rywina, że „Leszek Miller nie ma racji i nie ma wstydu”.

To była poważna afera o charakterze korupcyjnym. Część osób została skazana w tej sprawie - choćby Lew Rywin. O tym już Leszek Miller nie pisze

— mówił wówczas Bielan.

W odpowiedzi na te zarzuty, Leszek Miller podkreślił, że w wyniku afery Rywina nikt z tzw. grupy trzymającej władzę nie usłyszał zarzutów.

Wybór pana Włodzimierza Czarzastego na wicemarszałka Sejmu, a także Roberta Kwiatkowskiego na posła symbolicznie kończy tę aferę dlatego, że suweren powiedział, co o tym wszystkim sądzi

— stwierdził Miller.

aw/Polsat News