Najnowszy numer tygodnika „Sieci” przygląda się startującemu właśnie wyścigowi do Pałacu Prezydenckiego. Choć do wyborów jeszcze pół roku, to wszystkie partie polityczne doskonale wiedzą, że stawka jest większa niż prezydentura – kto bowiem wygra w maju, ten zdobędzie władzę na długo. Obóz dobrej zmiany traktuje więc ten wyścig niemalże jak grę o życie. Kto ma szansę w tych wyborach? Kto jest rywalem Andrzeja Dudy?
Marek Pyza i Marcin Wikło w artykule „Stawka większa niż pałac” podejmują temat przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Mimo iż oficjalnie kampania się jeszcze nie zaczęła, to wyścig o fotel prezydencki już trwa.
Przejęcie Senatu przez opozycję sprawia, że elekcja prezydencka nabiera jeszcze większego znaczenia. Ta kampania będzie ostra i wyniszczająca, najpierw o to, by dostać się do drugiej tury. Wszystko wskazuje, że w tej konkurencji będzie się liczyło tylko troje kandydatów – zauważają.
Pyza i Wikło wskazują wprost, że:
Andrzej Duda w tym wyścigu jest zdecydowanym faworytem. To, że PiS będzie reprezentował Andrzej Duda, wydaje się jasne po kilku publicznych deklaracjach Jarosława Kaczyńskiego i po liście, który wysłał już po wygranych wyborach do swoich posłów. „Reelekcja prezydenta Andrzeja Dudy, który jest naturalnym kandydatem dla pragnących lepszego życia, będzie gwarancją budowania zamożnej, sprawiedliwej, solidarnej oraz silnej Rzeczypospolitej
— napisał prezes PiS.
Dziennikarze podkreślają, że wagi najbliższych wyborów prezydenckich nie przeceniają członkowie Prawa i Sprawiedliwości.
Jest pełna świadomość powagi sytuacji. Potencjalna przegrana w wyborach prezydenckich de facto oznaczałaby brak możliwości rządzenia. Okazuje się, że nie wystarczyło wygrać w wyborach parlamentarnych, trzeba jeszcze zwyciężyć w tej dogrywce – dodaje Arkadiusz Mularczyk z PiS. Jego koleżanka z partii Małgorzata Wassermann uczula: – Gdyby prezydent się zmienił, możliwe byłoby nawet rozwiązanie parlamentu. W naszym obozie mają tego świadomość również osoby, które z prezydentem, powiedzmy, „się nie przyjaźnią”.
W artykule „Małe i duże roszady przy Wiejskiej” Marcin Fijołek wskazuje na okoliczności związane z pierwszym posiedzeniem Sejmu i Senatu.
Inauguracja nowej kadencji parlamentu upłynęła pod znakiem wysyłanych z wielu stron kolejnych uśmiechów i zapewnień o koncyliacyjnych nastrojach. Atmosfera była na tyle dobra, że w pewnym momencie prezes Jarosław Kaczyński zasugerował, że mamy do czynienia z »końcem opozycji totalnej«. […] Rozpoczął prezydent Andrzej Duda, który w swoim przemówieniu apelował do posłów, by ci – niezależnie od barw partyjnych – próbowali z sobą współpracować, a na koniec uścisnął dłoń liderom wszystkim ugrupowań w Sejmie – opisuje autor. Jednocześnie podkreśla, że „wystąpienie prezydenta kontrastowało z przemówieniem, jakie wygłosił marszałek senior Antoni Macierewicz. Nie zabrakło tam krytycznych słów pod adresem umowy okrągłego stołu czy wskazywania zagrożeń dla rodziny ze strony ruchów LGBT.
Cytuje słowa jednego z parlamentarzystów klubu Lewicy:
W PiS umiejętnie zagrali na dwóch fortepianach. Najpierw wciągnęli wszystkich do uścisków i zgody, a później uderzyli bejsbolem w klatkę z opozycją […].
Fijołek stwierdza również, że:
Na dowód dobrej woli PiS wsparło kandydatury opozycji na wicemarszałków Sejmu, oddając też kierowanie kilkoma ważnymi komisjami sejmowymi. Autor wskazuje, iż… z rozmów z politykami PiS wynika, że ten koncyliacyjny kurs będzie konsekwentnie realizowany w najbliższych miesiącach. – Trzeba sobie powiedzieć wprost: do maja nie ma co się spodziewać żadnego projektu, który byłby bulwersujący czy otwierający niepotrzebny front. Wszyscy gramy na Andrzeja, a on musi uzyskać w wyborach nie 40 czy 42 proc., ale 50 proc. plus jeden głos – słyszymy. Fijołek podkreśla, że… Nazwiska ministrów i konstrukcja gabinetu Morawieckiego to kolejny odcinek, na który warto rzucić okiem pod kątem przyjętej politycznej strategii. – Mieliśmy etap romantyczny i rewolucyjny, jeśli chodzi o pierwsze dwa lata rządów PiS, teraz jeszcze bardziej konsekwentnie będziemy stawiać na pragmatyzm […] – tłumaczy nam jeden z ważnych polityków PiS.
W wywiadzie („Polska jest na dobrej drodze”) Marek Wróbel, prezes Fundacji Republikańskiej komentuje w rozmowie z Jackiem Karnowskim obecną sytuację polityczną w Polsce. Mówi także o ideach, które przyświecają funkcjonowaniu Fundacji Republikańskiej:
Nasze cele mają charakter ciągły i stale towarzyszy im ruchomy horyzont. Chodzi przede wszystkim o wzmocnienie i poprawę jakości państwa […]. Fundację założyli ludzie ściślej lub luźniej związani z tzw. pierwszym PiS, czyli – jak to się wówczas mówiło – z IV RP. Byliśmy rozczarowani. Bo projekt IV RP nie dość, że wówczas nie wygrał, to do tego był skromny i mało ambitny. […] Postanowiliśmy więc wyciągnąć wnioski i wziąć się do roboty systemowej. Chcieliśmy tworzyć środowisko, wymyślać projekty, porządkować pewne sprawy, na nowo nazywać zjawiska i problemy. Przyjęliśmy też nowatorską, jak na polską prawicę, formułę interoperacyjności. To była nasza odpowiedź na poważną chorobę po naszej stronie sceny politycznej, którą ówcześnie było sekciarstwo czy jakiś rodzaj zamknięcia.
Marek Wróbel wyraża także swój stosunek działań patriotycznych podejmowanych przez obywateli:
Nie ma takiej potrzeby, by wszyscy stawali do walki czy do pracy dla ojczyzny. Nie ma nawet takiej możliwości […]. Treścią życia nie jest walka. Walka jest niezbędna, by ochronić życie, ale nie ona jest celem. I jednak zachowajmy proporcje, bo nawet narzekając na odchodzenie młodzieży od Kościoła czy na rosnący konsumpcjonizm, pamiętajmy, jak wygląda młodzież niemiecka czy brytyjska. […] zagrożenia oczywiście są. Ale też uważajmy, żeby nie przesadzić. Na przykład nasza propaganda patriotyczna jest trochę zbyt toporna. Jeśli będziemy wszystkich wokół nadmiernie epatowali żołnierzami wyklętymi, to w końcu naprawdę nastąpi reakcja. Ale generalnie z dziesięciolecia na dziesięciolecie sytuacja się poprawia […]. Myśmy się mocno »odlewakowali« w ciągu ostatniego 30-lecia”.
Proszę pana, przed wojną nie wiedziałem, co to jest antysemityzm. Do 1939 r. nie znałem tego pojęcia, nie doświadczyłem żadnej nienawiści ze strony Polaków. Mieszkaliśmy w Krakowie przy ulicy Saarego
— zapewnia ocalały z Holokaustu Edward Mosberg w rozmowie z Jakubem Maciejewskim („Spotykam ludzi, którzy o Holokauście dowiadują się dopiero ode mnie”). Mosberg to osoba znana z głoszenia światu prawdy o niemieckich obozach koncentracyjnych. Obecnie zaangażował się również, jak sam mówi w zwalczanie „komunizmu w USA”.
Bernie Sanders z Partii Demokratycznej obiecuje Amerykanom takie głupoty, jakie słyszałem w Polsce zaraz po II wojnie światowej. Młodzież wierzy, że będzie sobie szczęśliwie żyła, nie płacąc za nic, a nie wie, że za darmo to można dostać jedynie bólu głowy.
Współpracownik fundacji From the Depths zapewnia, że Niemcy nie zmienili się tuż po przegranej wojnie.
Zaraz po wyzwoleniu obozu w Linzu zakwaterowano mnie i mojego kolegę w jednym niemieckim domu. Tak się akurat złożyło, że był to dom, w którym kiedyś żyli rodzice Adolfa Hitlera – Klara i Alois. (…) Chcieliśmy zobaczyć, dlaczego gospodyni zasłoniła drzwi szafa i co ukrywa w pokoju. Weszliśmy na zewnątrz, kolega mnie podsadził przy oknie i omal mu z ramion nie spadłem. (…) Zajrzałem do pokoju i pierwsze, co zobaczyłem, to popiersie Adolfa Hitlera. Ale tam było więcej rzeczy, tam było właściwie całe muzeum wodza III Rzeszy i jego rodziców. Mosberg dostrzega zmianę u młodszych Niemców. Uważa, że część z nich brzydzi się zbrodni swoich przodków. Nie wolno karać dzieci za winy rodziców. Ale ważny jest stosunek do ich zbrodni. Jako dobry przykład podaje tu syna Hansa Franka. Jako dziecko mieszkał w okupowanym Krakowie, ale gdy dorósł zrozumiał, czego był świadkiem, to wyrzekł się swojego ojca.
Marzena Nykiel w artykule „Niebezpieczna pseudonauka” analizuje, jak upadają podstawowe założenia ideologii gender a jej czołowi myśliciele z profesorem Christopherem Dumittem na czele wycofują się z wcześniej głoszonych tez. Przypomina również, że:
Niedawno sam Jarosław Gowin, minister nauk i szkolnictwa wyższego, przekonywał, że położy się Rejtanem w obronie gender na uczelniach. Kanadyjski historyk wyznał, że treść jego książki „The Manly Modern Masculinity in Postwar Canada” jest w większości zmyślona. (…) „Myliłem się. Albo – mówiąc dokładniej – częściowo miałem rację, a resztę wymyślałem wszystko od A do Z, i nie byłem jedyny” – wyznał Dummit, przekonując, że całe środowisko naukowe skupione wokół gender studies naciąga lub fałszuje dane.
Nykiel przytacza także przekłamania dokonane przez innych myślicieli, m.in. Margaret Mead. Opublikowała ona książkę „Dojrzewanie na Samoa”. Próbowała przekonać społeczeństwo, że wolność seksualna jest totalnie krępowana tylko przez sztywne zasady kulturowe. Była pionierką rewolucji seksualnej.
Derek Freeman z uniwersytetu w Canberze ujawnił, że wyniki jej badań to oszustwo. Freeman spędził na Samoa wiele lat, wnikając głęboko w struktury społeczne mieszkańców wyspy. Dowiódł, że sfera płciowości jest wyjątkowo przez Samoańczyków chroniona i ceniona. Z kolei zoolog Alfred Kinsey, poprzez swoje przekłamania spopularyzował dewiacje seksualne. Przekonywał, że przeprowadził tysiące anonimowych ankiet z kobietami i mężczyznami. Kinsey przekonywał, że stosunki przedmałżeńskie i pozamałżeńskie służą rozwojowi emocjonalnemu oraz psychicznemu kobiet, powstrzymywanie się zaś od nich prowadzi do zaburzeń. Zachowania hetero-, bi- i homoseksualne polecił traktować jako równoważne, normalne i akceptowalne, orientację seksualną człowieka określił zaś jako continuum od hetero- do homoseksualizmu. Przekonywał, że dzieci są bardzo zainteresowane seksem od niemowlęcia. Według niego do normy seksualnej można było zaliczyć wszystko: masturbację, homoseksualizm, kazirodztwo, fetyszyzm, zoofilię, nekrofilię, pedofilię i inne perwersje. Dopiero po latach dr Judtih Reisman odkryła, że Kinsey popełnił uchybienia metodologiczne, źle i w sposób nienaukowy dobierał próby badawcze.
W tygodniku przeczytać można komentarze bieżących wydarzeń pióra Andrzeja Zybertowicza, Jerzego Jachowicza, Wiktora Świetlika, Aleksandra Nalaskowskiego, Witolda Gadowskiego, Wojciecha Reszczyńskiego, Aliny Czerniakowskiej, Krzysztofa Feusette, Bronisława Wildsteina, Andrzeja Rafała Potockiego czy Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 18 listopada br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/473334-w-najnowszym-numerze-sieci-wszyscy-chca-dopasc-dude