Chciałbym, aby te słowa Jarosława Kaczyńskiego okazały się prorocze. W tym sensie, że Polsce rzeczywiście potrzebna jest dobra opozycja; jest potrzebna w każdym państwie demokratycznie rządzonym. Opozycja totalna, a taką była nasza polska opozycja przez minione cztery lata, nie spełnia tego kryterium
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Zbigniew Girzyński, powracający po czteroletniej przerwie do ław sejmowych poseł PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jarosław Kaczyński w Sejmie: Z wielką radością wysłuchałem oświadczeń. Podsumowałbym to tak: koniec opozycji totalnej
wPolityce.pl: Jak podoba się Panu powrót do ław sejmowych? Inauguracja była z pewnością… barwna?
Zbigniew Girzyński: Parlamentaryzm ma swoje prawa. Jedno z nich dotyczy tego, że wybory, przynajmniej w naszym kraju, odbywają się w systemie proporcjonalnym. To w zasadzie determinuje to, iż z każdego środowiska, ale także z każdego temperamentu ludzkiego, jakaś reprezentacja się znajdzie. W związku z tym, chcąc nie chcąc, musimy być wszyscy przygotowani na to i mieć zrozumienie, że również jakieś happeningowe postaci się znajdą. Bo takie są w społeczeństwie i takie swoją reprezentację gdzieś tam mają.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił pierwszego dnia obrad, komentując oświadczenia liderów partii opozycyjnych, że mógłby to podsumować słowami: „koniec totalnej opozycji”. Rzeczywiście tak rysuje się przyszłość polskiej sceny politycznej?
To czas pokaże. Na dobrą sprawę chciałbym, aby te słowa Jarosława Kaczyńskiego okazały się prorocze. W tym sensie, że Polsce rzeczywiście potrzebna jest dobra opozycja; jest potrzebna w każdym państwie demokratycznie rządzonym. Opozycja totalna, a taką była nasza polska opozycja przez minione cztery lata, nie spełnia tego kryterium. Bo zamiast proponować swoje własne, być może lepsze, ale nie dostrzegane przez rządzących rozwiązania, idzie wyłącznie w brutalny spór polityczny. To zawsze źle służy debacie, źle służy jakości życia publicznego, ale także tym formacjom. Bo Polacy mają w sobie jakąś głęboko mądrość i nie popierają jednak tego typu rozwiązań. I utrzymanie opozycji jednak w ławach opozycyjnych, mimo takiej kampanii przez 4 lata, niech będzie dla nas wszystkich memento, aby ta debata była bardziej merytoryczna, a dla tych, którzy podnosili temperaturę dyskusji w ramach totalitarności swojej postawy opozycyjnej, niech to będzie memento podwójne.
Jak na razie w tych nowych realiach dyskusję sejmową podgrzewają politycy Konfederacji. Zaczynają od tego, że czują się pokrzywdzeni podziałem w prezydium i komisjach sejmowych.
Cóż mogę powiedzieć, poza tym, że największe pretensje powinni mieć Konfederaci do Polaków, do swoich wyborców. Bo to Polacy tak naprawdę aktem głosowania decydują o tym, jakie są proporcje sił politycznych w Sejmie czy Senacie. Ja bym z większą przyjemnością zagłosował na wicemarszałka z Konfederacji niż wicemarszałka z Lewicy. Ale póki co, to Lewica bardziej potrafiła przekonać Polaków. Jako człowiek szanujący werdykt demokratyczny, muszę i to uszanować.
Konfederaci odbierają to jako celowe marginalizowanie ich grupy w Sejmie.
Ja też chciałbym jako 11-osobowe koło mieć reprezentację w ok. 30 komisjach sejmowych i to najlepiej tych, które są najważniejsze. Jednak biorąc pod uwagę, jak ukształtował się podział tych miejsc w parlamencie, jest to niemożliwe. I podkreślanie tego, aby pokazać, że jest się jakoś specjalnie pomijanym… Nie wiem czy da się ktokolwiek na to nabrać. Bo wyborcy Konfederacji, którzy są - tak myślę - na tyle politycznie dojrzali, z wielkości koła parlamentarnego, które jest ich reprezentacją, zdają sobie sprawę.
Not. ak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/472941-wywiad-opozycja-porzuci-totalnosc-girzynski-chcialbym