Radosław Sikorski nie wykluczył, że rozważa wzięcie udziału w prawyborach prezydenckich w Platformie Obywatelskiej, o ile zostaną one przeprowadzone w sposób uczciwy, dający szansę każdemu z kandydatów.
Ja się zastanawiam po pierwsze, czy to będzie proces fair, bo w ustawionych prawyborach już brałem udział. Po drugie, czy on wzmocni naszego potencjalnego kandydata. Bo prawybory można zrobić tak jak to zrobiliśmy z Bronisławem Komorowskim, które mu pomogły, a można zrobić wojnę atomową, która zwycięzcę potem osłabi, a przecież nie o to chodzi. Po trzecie, zastanawiam się, kto ma największą szansę odsunięcia od władzy notariusza Kaczyńskiego.
Dopytywany, czy byłby gotowy wziąć udział w prawyborach powiedział:
Rozważam to, ale muszą się one odbyć wedle regulaminu i według zasad fair play, w którym na przykład aparat partyjny nie gra tylko do jednej bramki, prawda. Przyglądam się temu.
Zapytany, dlaczego powiedział, że prawybory, które miały miejsce w 2010 roku, były ustawione, odpowiedział:
No bo aparat partyjny miał swojego faworyta.
Po prostu? I ten faworyt miał wygrać?
— indagował dziennikarz portalu Gazeta.pl.
I wygrał
— podkreślił Sikorski.
Dopytywany, czy obawia się, że tak samo może być z Małgorzatą Kidawą-Błońską, Sikorski powiedział:
Przyglądam się procedurom.
Nawiązując do sytuacji w Senacie, nie był w stanie powiedzieć, czy jedność opozycji zostanie utrzymana.
Mam nadzieję, że nikt nie da się skorumpować. Pan Kałuża, który się dał, myślę że dzisiaj żałuje, bo jest przedmiotem infamii w swoim środowisku i swoim mieście
— zaznaczył Sikorski.
Na stwierdzenie, że stanowisko ministra sportu jest dalej nieobsadzone, Sikorski oświadczył:
Partia rządząca „dynda” marchewką.
Zapytany, czy sądzi, że ktoś się na tę marchewkę złapie, były szef MSZ stwierdził:
Zasłuży sobie w ten sposób na bycie wytarzanym w pierzu i przegnanym z miasta.
aw/Gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/472519-sikorski-prawybory-w-2010-r-byly-ustawione