Zaskakujące jak wielu członków nowego rządu nawet ludzie dobrze znający prawicę musieli googlować po ogłoszeniu ich nazwisk: żeby sprawdzić, przypomnieć życiorys i kontekst. Zwłaszcza obszar szeroko pojętej sfery regulacji gospodarczej wyraźnie przechodzi z rąk starej kadry pisowskiej w ręce technokratów. Pojawiają się też hasła dotąd zarezerwowane dla lewicy i liberałów, jak mocne postawienie (osobne ministerstwo!) na sprawy klimatyczne.
To chyba najlepiej pokazuje główny sens politycznej konstrukcji gabinetu: mimo rozczarowania, że 13 października poparcie ze strony zadowolonej z życia i także zyskującej na dobrych rządach klas wielkomiejskiej oraz średniomiejskiej było mniejsze niż oczekiwano, kurs na jej pozyskanie będzie kontynuowany. Bo jest tu i drugi argument: samodzielna większość w Sejmie drugą kadencję z rzędu. To ma swoją wagę!
Odrzucono pokusę jakiegoś zwrotu na prawo, a precyzyjniej mówiąc - zagrania na bardziej narodowym fortepianie. Walkę o głosy Konfederacji odłożono na później, ale raczej uznano iż w ogóle nie warto wchodzić w tak nakreśloną rywalizację. Brak nowych postaci, które mogłyby w tym cywilizacyjnym obszarze być wyrazistszym głosem jest tu jednoznaczną wskazówką. Wydaje się, że w centrum PiS uznano, że cena za taki „narodowy w treści” manewr byłaby dzisiaj zbyt duża. Waży na tej decyzji zapewne perspektywa wyborów prezydenckich - w tym kontekście zyski byłyby na razie niewielkie, a straty duże.
Nie zdecydowano się na jakąś, choćby symboliczną, odpowiedź na poziomie rządowym na odczuwane przez wielu Polaków zagrożenie agresywnie narzucaną Polakom ideologią LGBT. Tu akurat wyjątkowo szkoda.
Żartobliwie można powiedzieć, że PiS będzie teraz trochę udawało, że go nie ma. Żartobliwie, bo kurs rozwojowy i polityczny będzie utrzymany, a zmiany będą kontynuowane, wiele projektów jest zaczętych, inne w planach. Ta ekipa naprawdę się nie leni. Jednak i trochę na serio - na pewno nie ma w tym rządzie zasobów do szarpnięcia, jakiegoś nowego energetycznego skoku. Nie będzie raczej mocnych wojen o zmiany w obszarze systemowym, regulacyjnym.
Jest to - w mojej ocenie - ostateczne zamknięcie etapu rewolucyjnego, który został otwarty w roku 2015. Teraz siłą ma być raczej obrona normalności przed ekstremizmami z obu stron i skuteczność rządów w obszarze rozwoju. A szerzej - solidny remont III RP. Krytycy tego kierunku pewnie usłyszą: okazało się, że poparcia dla projektu radykalnej zmiany państwa, mimo sukcesów ostatnich czterech lat, nie ma.
Czy to tylko do maja czy na dłużej? To zależy od rozwoju sytuacji. Według mnie intencją jest, by na dłużej.
Rok po wyborach 2016 roku prezes Jarosław Kaczyński mówił w wywiadzie dla tygodnika „Sieci”:
Musimy jeszcze przyspieszyć. Są sukcesy, ale nic gorszego niż samozadowolenie nie może nas spotkać. Mówię wyraźnie: musimy iść do przodu, uruchamiać kolejne projekty.
Dziś, po kolejnych wyborach, wydaje się mówić (tak wydaje się odczytał wyniki z 13 października), że jego drużyna musi uspokoić grę, że jego wojska muszą skrócić linię frontu i ich liczbę.
Poza tym w sferze wewnętrznego układu sił - bez większych przesunięć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/472178-druzyna-ma-uspokoic-gre-a-wojsko-skrocic-linie-frontow