Lech Wałęsa nie odpuszcza i nawet świętując 50-lecie swojego ślubu nie mógł odmówić sobie podzielenia się swoimi przemyśleniami na temat walki o Pałac Prezydencki. Wałęsa stwierdził, że on sam ma swoje typy kandydatów w wyborach prezydenckich, ale nie zostaną one zrozumiane, a naród i tak go nie wysłucha i wybierze kogoś innego”.
CZYTAJ TAKŻE: Złote gody Wałęsów. Syn Jarosław składa życzenia w… „Super Expressie”: „Kochają się tak jak pół wieku temu. Życzę szczęścia”
Swoich fanów nie trzymał jednak długo w niepewności, bo po chwili oświadczył, że jego typy to… Andrzej Olechowski i Waldemar Pawlak. Jednocześnie zapewniał, że nie jest plotkarzem i o decyzji Tuska trzeba rozmawiać z samym Tuskiem.
Na razie jeszcze mamy demokrację, więc każdy się ustawia według swoich kalkulacji
— powiedział Wałęsa, dodając, że sam nie będzie startował, bo nie jest to zgodne z jego koncepcją.
Na żalach z powodu braku posłuchu wśród społeczeństwa nie skończył, bo w jego ocenie, chciał pomóc Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi, udzielając mu poparcia przed wyborami parlamentarnymi, a ten go… „ugryzł”.
Stracił więc moje zaufanie. To mądry człowiek, ale bez żadnego doświadczenia. Dlatego jest bardzo niebezpieczny. Na pewno na prezydenta się obecnie nie nadaje
— oświadczył Wałęsa.
Dopytywany o kandydaturę Małgorzaty Kidawy-Błońskiej odpowiedział, że „w tym przypadku trochę lepiej”, ale brakuje jej brawury.
Kolejny raz przekonywał także, że PiS uda się pokonać, ale będzie to trudne.
Wszyscy uczestniczący w tej dyskusji zawiedli: politycy, Lech Wałęsa, Kościół katolicki. Naród doszedł do wniosku, że trzeba popierać tych, co dają. A czy mają rację? To już nieważne, trzeba brać. Pytanie brzmi, kiedy się opanujemy i zaczniemy myśleć patriotycznie
— dramatyzował Wałęsa.
Były prezydent dywagował także nad tym, jak będzie wyglądał parlament w nowej kadencji. Stwierdził, że będzie śmieszniej, ale problemem jest to, kiedy ludzie wyjdą na ulice.
Bo nie ma innego wyjścia, w końcu tak będzie. Tylko to trochę bez sensu, bo przy dzisiejszym rozdaniu będzie trzeba wrócić do demokracji. A ona jest niedobra. Żyjemy obecnie w epoce słowa. W tych czasach musimy wszystko skorygować: struktury, partię, ustrój. To, co mamy obecnie, nie pasuje do obecnych czasów. Jestem praktykiem, więc praktycznie widzę, co robimy i dokąd dojdziemy. Wy myślicie płytko i książkowo
— histeryzował.
Stwierdził także, że Jarosław Kaczyński jest dobry, a nawet lepszy niż on, ale tylko teoretycznie, bo „praktycy patrzą inaczej na możliwości”, które teoretykom przysłaniają książki. Zdaniem Wałęsy dojdzie także do kłótni pomiędzy Kaczyńskim, Ziobro i Gowinem, a „ich koalicja nie ma najmniejszych szans powodzenia, bo nie pasuje do życia”.
Skrytykował także wybór Antoniego Macierewicza na marszałka seniora Sejmu.
Trzeba nienawidzić Polaków, żeby zgłaszać takie propozycje. Andrzej Duda musi bardzo nienawidzić narodu i najwyraźniej chce go bardzo ośmieszyć w oczach świata. Prezydent najpewniej robi na złość całemu narodowi
— gorączkował się Wałęsa.
Wygląda na to, że Wałęsa wciąż nie może pogodzić się z tym, że wszystko to, co powie, wzbudza śmiech. Zostaje mu tylko, co zresztą czyni, użalać się nad sobą, że nikt go nie słucha…
wkt/interia.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/472114-walesa-nadaje-z-orbity-narod-mnie-nie-slucha