Sylwia Spurek postanowiła zabrać na Twitterze głos z okazji Światowego Dnia Feministek. Przy okazji uparcie starała się powiązać z feminizmem swoje zamiłowanie do weganizmu. Internauci przy tej okazji pytają ją, jaka jej zdaniem jest definicja feminizmu. Na Sylwię Spurek oburzyły się nawet… feministki, które jedzą mięso. Czują się wykluczone przez europoseł Wiosny.
Dziś Światowy Dzień Feministek. Z tej okazji warto przypomnieć, że powinniśmy więcej mówić o sprawach ważnych dla kobiet i bardziej uwrażliwiać polityków/czki na zmiany w tym obszarze. Nie ma feminizmu bez weganizmu!!!
— napisała na Twitterze Sylwia Spurek, europoseł Wiosny.
Widać, że według Sylwii Spurek walka o prawa kobiet i uwrażliwianie na ich los ma jakiś związek z niejedzeniem mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego. Internauci zapytali ją,
Wielu krytykom powiązania feminizmu i weganizmu odpowiada pod wpisem Sylwii Spurek doktor Marcin Anaszewicz, który właśnie ogłosił, iż odchodzi z Wiosny. Zamieszcza tekst „Codziennika Feministycznego”, którego autor stara się dowodzić, że weganizm to filozofia, którą powinny się interesować feministki.
Feminizm działający na rzecz wyzwolenia kobiet, który chce demontażu patriarchatu, czyli opresyjnego systemu, stawiającego na szczycie białego mężczyznę i postrzegającego wszystkich innych ludzi oraz zwierzęta jako podrzędne, nie powinien odwracać głowy od weganizmu. Historycznie kobiety, ludzie o innym niż biały kolorze skóry oraz zwierzęta uważane były za mniej inteligentne, mniej racjonalne niż mężczyźni, co pozwalało na ich uprzedmiotowienie, kontrolę i eksploatację
— można przeczytać między innymi we wspomnianym tekście.
Widać, że powiązanie feminizmu z weganizmem przez Sylwię Spurek oburzyło nawet… feministki, które jedzą mięso.
tkwl/Twitter/codziennikfeministyczny.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/471979-obled-spurek-nie-ma-feminizmu-bez-weganizmu