W mojej ocenie jest to reakcja karpia, który ma być ubity na Wigilię. Przepraszam za to porównanie, ale po tym, jak Tusk ogłosił, że nie będzie kandydował, szuka się tego, który będzie winny przegranej. Pytanie, kto da się złowić na tą chwilę zainteresowania mediów?
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Dominik Tarczyński (PiS).
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jak ocenia Pan giełdę nazwisk potencjalnych kandydatów w wyborach prezydenckich, jak pan Rzepliński, Hołownia, czy Bodnar?
Dominik Tarczyński: Trochę kojarzy mi się to właśnie z giełdą. Na giełdzie jest często tak, że wszyscy tracą akcje. To nie jest hazard. Oni faktycznie traktują to wyzwanie wyborów prezydenckich jako poszukiwanie kozła ofiarnego. W mojej ocenie jest to reakcja karpia, który ma być ubity na Wigilię. Przepraszam za to porównanie, ale po tym, jak Tusk ogłosił, że nie będzie kandydował, szuka się tego, który będzie winny przegranej. Pytanie, kto da się złowić na tą chwilę zainteresowania mediów?
To jest dowód na to, że tych nazwisk nie ma. Poszukuje się wśród osób, które absolutnie nie są bezpośrednio w świecie polityki, albo zgodzą się być tym, który zostanie oddany na stracenie. Taka jest moja ocena.
Oczywiście my jeszcze wyborów nie wygraliśmy. Będziemy mocno pracować, aby wygrać, ale jeżeli mają taki duży problem, aby znaleźć człowieka, nazwisko, który chciałby ubiegać się o zaszczytny urząd prezydenta, to pokazuje, jakie mają kadry. Tych kadr nie ma, bo te, które były, są w Brukseli i wybrały apanaże europejskie.
Są jeszcze tacy potencjalni kandydaci, jak Władysław Kosiniak-Kamysz czy Małgorzata Kidawa-Błońska, ale pytanie, czy rzeczywiście uda im się wypracować na tyle poparcia, żeby chociaż przejść do tej drugiej tury?
Nie sądzę, ale nikogo nie lekceważymy. Trzeba brać pod uwagę doświadczenie Bronisława Komorowskiego – widzieliśmy, jak w mediach miał ponad 70 proc. poparcia i co się z nim stało. Andrzej Duda nie jest Bronisławem Komorowskim. To nie jest ten sam przypadek. To są dwie różne osobowości.
W mojej ocenie bardzo ważnym jest to, że Donald Tusk dobrze wie, że te wybory najprawdopodobniej zostaną przegrane, dlatego też w mojej ocenie poprze Kosiniaka-Kamysza, aby osłabić Schetynę i wynik kandydata PO i wtedy rozprawić się z nim na dobre, bo wie dobrze o tym, że to nie jest żadna szorstka przyjaźń, tak jak było w przypadku Millera i Kwaśniewskiego, ale czysta nienawiść – obydwaj panowie nienawidzą się. Dlatego jestem przekonany, że Tusk poprze Kosiniaka, w ten sposób osłabi Platformę. Czy wygra? Przynajmniej szanse ma nikłe, a w razie realnej porażki Tusk po prostu postawi na osłabienie kandydata PO i w ten sposób będzie rozliczał Schetynę. Takie wewnętrzne gry. Tak naprawdę wiedzą, co ich czeka, więc Tusk chce uszczknąć z tej porażki PO tyle, ile się da.
Ale czy rzeczywiście osoba, która na co dzień – przynajmniej teoretycznie – nie jest związana z bieżącą polityką jest dla społeczeństwa bardziej wiarygodna niż działacze partyjni? Tym bardziej, jeżeli jest to osoba na przykład pana Rzeplińskiego…
Czy pan Rzepliński nie jest związany z bieżącą polityką? Jest. Oczywiście, że jest. Tak samo jak Stępień, jak inni sędziowie z tytułem magistra. W mojej ocenie są to osoby, które nie mają żadnych szans, są niewiarygodne, są osobami, które – pomimo zakazu opowiedzenia się politycznego po jednej ze stron - były bardzo aktywne i to je dyskwalifikuje, ale zobaczymy… My będziemy ciężko pracować, wspierać prezydenta, który jest bardzo aktywny.
To, co się stało z wizami, to jest wspaniała decyzja i Andrzej Duda przejdzie do historii jako ten, który to po prostu załatwił. Opozycja może oczywiście mówić, że to nie jest zasługa rządu, prezydenta i naszej dyplomacji, tylko że skoro to nie jest zasługa prezydenta, rządu, tylko Polaków, którzy zmniejszyli ten odsetek odrzuconych aplikacji, to dlaczego tak się nie stało za ich czasów? Dlatego, że wtedy sytuacja gospodarcza była fatalna i to jest sukces tego rządu.
I zapewne będzie miał przełożenie na wybory prezydenckie…
Na pewno będzie to argument, bo Andrzej Duda bardzo zabiegał o to, aby kwestie wiz załatwić. Pamiętamy, jak to Barack Obama obiecywał Bronisławowi Komorowskiemu różne rzeczy, pamiętamy fruwający krawat Bronisława Komorowskiego i na tym się skończyło: na poklepywaniu i na obietnicach. Andrzej Duda po prostu zrobił to, co obiecał i to jest ogromna zasługa.
Pojawiają się też pomysły, żeby na prezydenta startował Jerzy Owsiak. O czym to świadczy? Czy środowiska opozycyjne traktują jeszcze poważnie te wybory prezydenckie, czy bardziej jako jakiś plebiscyt popularności?
Mieliśmy już wybory „mistera parlamentu” w wykonaniu Biedronia. Mamy teraz Owsiaka, który ma startować na prezydenta. To jest jakaś groteska. To jest oczywiście obrażanie inteligencji Polaków. Nie ma to nic wspólnego z poważnym podejściem do majestatu Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, do urzędu prezydenta Polski. Nawet nie chcę tego komentować.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/471923-nasz-wywiad-tarczynski-opozycja-szuka-kozla-ofiarnego