Michał Laskowski, rzecznik Sądu Najwyższego przyznał na antenie wPolsce.pl, że w opinii publicznej krążą podejrzenia, że Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego jest upolityczniona, niemniej czy rzeczywiście tak jest, to każdy powinien odpowiedzieć sobie sam.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Nie wiem, czy uzasadnione, każdy powinien sobie odpowiedzieć na to pytanie sam, natomiast pamiętajmy, że tryb, w jakim ci sędziowie trafili do Sądu Najwyższego odbiegał od wszystkich trybów, które mieliśmy w przeszłości. W bardzo krótki sposób byli oni opiniowani przez KRS, co do składu której formułowane są publicznie od dawna poważne zarzuty
— wyjaśniał.
Myślę o tej części sędziowskiej KRS
— doprecyzował, przyznając, że w ten sposób każda opinia nowych członków KRS może być podważana.
Każdy kandydat na sędziego powinien dysponować cechą nieskazitelnego charakteru. Czasami mówi się o nieposzlakowanej opinii, czyli jakby niemożności stawiania konkretnych zarzutów. Sędziowie też z natury rzeczy mają być apolityczni. Mówi o tym konstytucja. Nie mogą należeć do partii, do związków zawodowych. Nie mogą prowadzić działalności politycznej
— przypomniał.
Odnosząc się do polityków, którzy stawali się sędziami TK, powiedział:
Możemy znaleźć różne takie negatywne przykłady w przeszłości, ale czy to znaczy, że mamy je powielać dalej?
Czy to jest jakieś uzasadnienie dla powielania błędów? No chyba nie
— konkludował.
Wstrzymał się jednak przed oceną, czy przedstawieni przez PiS kandydaci na sędziów TK są nieskazitelni i niekontrowersyjni.
Niech telewidzowie ocenią sami
— stwierdził, przyznając jednocześnie, że pod względem merytorycznym wszystkie trzy kandydatury nie budzą żadnych kontrowersji.
Rzecznik Sądu Najwyższego odniósł się również do odrzucenia przez SN protestów wyborczych zarówno PiS, jak i opozycji.
One są formalnie pozostawione bez biegu, ale to oznacza to samo
— powiedział.
To jest efekt takiej wstępnej kontroli. Każdy protest jest najpierw sprawdzany pod względem formalnym, czy osoba uprawniona go złożyła, czy w terminie i czy przede wszystkim zawiera zarzuty dotyczące uchybienia przepisom o wyborach, czy przestępstwa, które wiąże się z wyborami, czy ten zarzut jest gołosłowny, czy on jest uzasadniony jakimiś konkretnymi okolicznościami. Dopiero po tej wstępnej kontroli przechodzi się do merytorycznego rozpoznania zarzutu i jak dotąd żaden z tych piętnastu protestów nie przeszedł tej wstępnej kontroli, nie nadano im biegu, bo te zarzuty okazały się za mało konkretnej
— wyjaśniał procedury.
Całe założenie protestów Prawa i Sprawiedliwości oparte było na tym, że w konkretnych okręgach była jakaś liczba głosów nieważnych i ta liczba głosów nieważnych przewyższała różnicę głosów pomiędzy kandydatami. Gdyby te nieważne policzyć jakoś inaczej, uznać za ważne, to wtedy być może zmieniłaby się kolejność kandydatów, ale nie zostało to rzeczywiście w treści protestu się pojawiło, że trzeba to przeliczyć ponownie, ale nie wskazano okoliczności, że konkretne komisje – w tych komisjach też są osoby z najróżniejszych opcji politycznych – nie wskazano jakichś okoliczności, że ktoś tam krzyżyki dopisywał, albo jakiekolwiek okoliczności, tylko powiedziano: jest taka różnica, więc może lepiej przeliczyć
— tłumaczył
Dotychczasowa linia orzecznictwa w takich sprawach jest taka, że trzeba coś konkretnego wskazać. Nie można tak sobie powiedzieć: nieduża różnica, to przeliczmy wszystko, może się ktoś pomylił
— skonstatował.
W ogóle tego nie uzasadniono. Teoretycznie do wszystkiego może dojść, ale wtedy podważymy to, co robiły komisje w tych okręgach
— podkreślał, zwracając uwagę, że nie było wcześniej sygnałów co do możliwych nieprawidłowości.
aw/wPolsce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/471608-rzecznik-sn-ostrozny-w-ocenie-kandydatow-pis-wideo