Na miejscu polityków prawicy byłbym bardzo ostrożny w budowaniu prognoz o zwycięstwie prezydenta Andrzeja Dudy już w pierwszej turze. Doświadczenie ostatniej kampanii wskazuje, że rozdmuchanie oczekiwań może być w finale równie nieprzyjemne jak brak wiary w wygraną. W maju będzie podobnie: samo zwycięstwo jest możliwe, ale nikt nie powinien mieć złudzeń, że walka nie będzie ciężka, wyrównana. I to bez względu na to, kto ostatecznie stanie po drugiej stronie. Taka jest natura demokratycznej rywalizacji, że przy zasobach porównywalnych kończy się zwykle różnicą jednego czy dwóch punktów procentowych.
Prezydent Andrzej Duda na szczęście w takie dywagacje nigdy nie wchodzi, chociaż ma istotne powody, by wierzyć w siebie. Po pierwsze, może przedstawić wyborcom cały dorobek rządów Zjednoczonej Prawicy, dotrzymanie większości obietnic, sukces w wielu obszarach większy niż ktokolwiek prorokował. Po drugie, nie zmarnował ostatnich pięciu lat, był aktywny, był z wyborcami w terenie, co w jednym z wywiadów z podziwem przyznał nawet Aleksander Kwaśniewski. Po trzecie, wszystkie atuty jakie miał w roku 2015 nadal na niego pracują: pozostaje politykiem dynamicznym, na sprawy zasadnicze ma poglądy zgodne z oczekiwaniami większości Polaków. Odpada argument nowości na scenie politycznej, ale dochodzi solidne doświadczenie.
Wszystko to nie przeszkadza komentatorom i politykom obozu III RP już dzielić skóry na niedźwiedziu. Przecież kłótnia między PO a PSL o to, kto wskaże kandydata opozycji na prezydenta ma taki właśnie charakter. Znowu uważają, że jest to ich wewnętrzna sprawa. Ukochali i powtarzają tezę, że 13 października więcej głosów padło na anty-PiS i już mają Pałac Prezydencki w kieszeni. Dane te należy jednak czytać inaczej: więcej głosów głosów padło na prawicę i tam jest klucz do przyszłości Polski. Napisał o tym niedawno Jacek Karnowski.
Skąd zatem aż taka pewność opozycji? Czy aż tak oderwali się od rzeczywistości? Po części na to wygląda. Ale jest w tym też precyzyjny plan odebrania zespołowi Andrzeja Dudy pewności siebie. Przy tej przewadze medialnej ma to pewien sens, to bywają samospełniające się przepowiednie. Czy coś z tym można zrobić? Niewiele. Ale warto widzieć, że to gra na emocjach, próba zmuszenia prezydenta do nerwowych ruchów u progu kampanii. Świadomość istnienia tych presji znacząco zmniejsza ich skuteczność.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/471457-opozycja-za-wczesnie-dzieli-skore-na-niedzwiedziu