Nadeszła jesień. Czas czapek, szalików, cieknących nosów i…masowych zachorowań na to, co jeden z amerykańskich konserwatystów nazwał „post-traumatycznym zespołem klimatycznym”.
Kiedyś (za czasów zimnej wojny) były marsze Wielkanocne, wiece na rzecz pokoju i protesty atomowe, w koszulkach z podobizną Che Guevary. Rozdawanie ulotek w fabrykach Mercedesa w Stuttgarcie, by zwiększyć świadomość klasową robotników. A także Frakcja Czerwonej Armii (RAF) porywająca bankierów, i walka z amerykańskim imperializmem. Należało wyzwolić gnębiony proletariat spod jarzma kapitalizmu. W toku rewolucji seksualnej pokolenia 68 do robotników dołączyły osoby LGBT (Q… i co tam jeszcze), cierpiące z powodu ucisku norm prawnych, moralnych i społecznych. I to rychło w czas, bowiem umocnienie się państw opiekuńczych w krajach Zachodu szybko pozbawiło lewicy głównej klienteli.
Robotnicy się na nią wypięli. Potrzebny był nowy proletariusz, ofiara przemocy symbolicznej nad którą można odprawiać kolektywne ryty ekspiacji. No i się znalazła. W postaci migranta, ofiary zarazem kolonializmu, jak i rasizmu i imperializmu. Żywy dowód na zbędność granic, narodów, kultur i tożsamości. Fajny, bo inny. Im bardziej inny zresztą, tym fajniejszy. Bo pozwala zademonstrować moralną wyższość. Patrzcie: oni się od nas różnią radykalnie, a my im i tak pomagamy. Ale jesteśmy dobrzy! Niestety kult migranta odbił się od twardej rzeczywistości. Państwa narodowe bowiem wciąż istnieją, otoczone granicami, a ich rządy i obywatele niekoniecznie podzielają lewicowych utopii o wzbogaceniu kulturowym.
Ale na szczęście jest jeszcze klimat. A raczej jego ocieplenie. Po przeludnieniu i dziurze ozonowej, to najnowsza obsesja lewicy. Schemat jest ten sam. Globalne ocieplenie klimatu jest dziełem człowieka, rezultatem pogoni za zyskiem podłych kapitalistów. Kiedyś kapitalistyczny krwiopijca uprawiał wyzysk człowieka przez człowieka, gnębiąc ludzi pracy. Teraz kapitalista wypuszcza z siebie gazy cieplarniane i rozpuszcza lodowce. Przestał być wrogiem ludu. Jest wrogiem ludzkości. Aby okiełznać kapitalistę, nie wystarczy już zrobić rewolucję, zabrać kapitaliście środki produkcji i oddać je ludziom pracy reprezentowanym przez awangardę klasy robotniczej. Teraz trzeba wszystkim odebrać wszystko, utworzyć rząd wszechświatowy, zarządzić centralne planowanie wypuszczania gazów, kontrolować i karać wykroczenia.
Inaczej za 10 lat wszyscy będziemy martwi! - przekonują nas Greta Thunberg, uczestnicy protestów „Fridays for Future” i „Extinction Rebellion” oraz wzywają do ustanowienia klimatycznej dyktatury. Brytyjski ekolog James Lovelock domaga się „zawieszenia demokracji” do chwili aż na świecie nastąpi wyraźne ochłodzenie, a pierwsze śnieżyce pojawią się w lipcu. Ciekawe są także wynurzenia niejakiej Caroli Rackete, niegdyś kapitan statku Sea Watch3 krążącego po morzu Śródziemnym i wyławiającym z tegoż morza tzw. „uchodźców”. Rackete napisała książkę pod tytułem „Działanie zamiast nadziej. Apel do ostatniego pokolenia”. Rackete przekonuje nas, że ocieplenie klimatu jest bezpośrednio związane z globalnymi nierównościami, i jeśli nie będziemy walczyć z jednym i drugim ludzkość zginie.
Dlatego postanowiła uczestniczyć w protestach „Extinction Rebellion” i odżegnać się od demokracji. „To zły system, zbyt zależny od rożnych lobby”- pisze. Lepsze byłyby jej zdaniem gremia obywatelskie wyłaniane metodą losową. Rackete chce „radykalnych zmian”. Podobnie jak założyciel „Extinction Rebellion” Roger Hallam, który uważa, że rządy, które nie chcą chronić klimatu powinny zostać obalone, nawet „jeśli parę osób przy tej okazji zginie”. Niemiecki ekolog Michael Kopatz tłumaczy na łamach „Frankfurter Rundschau”, że nie należy ufać zwykłym ludziom, ich rewolucyjnemu zapałowi. Ludzie są bowiem ułomni, zapał może osłabnąć. To jakiś zapomni posegregować śmieci, to inny wsiądzie do samochodu wbrew obietnicom. Nie, lepsze są nakazy i zakazy. Odgórne. Tylko tak da się uratować klimat.
Brzmi znajomo? Słusznie. Bo to to samo tylko pod inną nazwą. Dyktatura klimatu zamiast dyktatury proletariatu. Czym wprowadzenie tego ostatniego się skończyło wszyscy dobrze wiemy. Osobiście nie mam ochoty na powtórkę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/471418-migranci-i-klimat-czyli-nowi-proletariusze-lewicy