Po obejrzeniu tego filmu inaczej patrzy się na problem reformy sądownictwa czy milczenie biskupów w obliczu inwazji LGBT w Polsce. O latach 1988 – 1989 opowiada dokument Krzysztofa Nowaka według scenariusza Krzysztofa Nowaka i Jarosława Rybickiego pt. „Tu jest Polska”, w którym oprócz wypowiedzi wielu komentatorów, m.in. profesora Andrzeja Nowaka, Piotra Semki, Krzysztofa Wyszkowskiego, Czesława Bieleckiego czy Marka Jurka, zapoznajemy się z zapomnianymi materiałami archiwalnymi nie tylko ze strajków 1988 roku, ale przed wszystkim rozmów przy Okrągłym Stole. Film miał swoją premierę w środę 30 października w Przystanku Historia Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie. Autorzy filmu wybrali wiele wyrazistych wypowiedzi strony Solidarnościowej, która w rozmowie z PZPR poszła na nieprawdopodobne ustępstwa wobec komunistów, nie mając pozwolenia struktur Solidarności. Jednym z ciekawszych epizodów jest scena z prof. Adamem Strzemboszem, który w kuluarach przekonuje:
My nie możemy w tej chwili zaczynać od weryfikacji sędziów. Taktycznie to jest fatalne.
Tak się jakoś złożyło, że „ta chwila”, w której „nie można zweryfikować sędziów” trwa już ponad 30 lat, bo do dziś prof. Strzembosz jest obrońcą skostniałej struktury sędziowskiej i występuje jako autorytet dla totalnej opozycji, sprzeciwiając się reformom Zjednoczonej Prawicy.
CZYTAJ TAKŻE: Strzembosz uderza w Ziobrę
Twórcy dokumentu niewiele wspominali o roli hierarchii w układzie elit z Solidarności z PZPR, ale w licznych scenach przewijają się ważni duchowni, którzy występują jako patroni tego porozumienia, które – jak dziś wiemy – posunęło się za daleko. W duchu chrześcijańskiego pojednania Kościół hamował te tendencje społeczne, które mogłyby doprowadzić do „powstania”, ale wobec parasolu ochronnego jaki rozciągnięto nad nomenklaturą PRL aż po dziś dzień, można stwierdzić, że duchowni pozwolili na zbyt wiele i z pułapki kunktatorstwa nie wyszli do dzisiaj.
Opowieść w filmie „Tu jest Polska” pokazuje jak systematycznie i planowo odsuwano realne siły społeczne i zaangażowanych działaczy Solidarności, na rzecz samozwańczych elit, bardzo często wywodzących się zresztą z PZPR. Druzgocząco brzmią słowa prof. Andrzeja Nowaka, który pokazuje na zastawiony w Magdalence stół i dopowiada, że w większości spotykają się tam rewizjoniści z kolegami swoich rodziców. Film pokazuje także ryzykowną grę, którą podjęli bracia Kaczyńscy przedostając się do grona decydentów, ale szybko porzucając nurt kompromisu na rzecz przyspieszenia i dekomunizacji.
Jednak dobór wypowiedzi aktorów politycznych lat 1988-1989 jest jednoznaczny. Gdy Wojciech Jaruzelski odpowiada na pytanie o wynik wyborów 4 czerwca (w których komuniści sromotnie przegrali), wzbrania się przed komentarzem ale wreszcie dodaje:
te wyniki są takie, jakie są, żeby je przyjąć, trzeba wykonać zadanie.
Semka opowiada w filmie o Aleksandrze Kwaśniewskim i jego misji, prawdopodobnie przyjętej od Kiszczaka, o porozumieniu z lewicową częścią opozycji.
I to zadanie transformacji komunizmu w wygodniejszy i bardziej opłacalny dla władzy postkomunizm, które wypełniali zblatowani z komunistami niektórzy liderzy „Solidarności”, jest głównym wątkiem filmu dokumentalnego „Tu jest Polska”.
Jest jednak w tym obrazie nuta ponadczasowa – losy Michników, Geremków, Wałęsów i Mazowieckich pokazują, że z raz zawartego z komunistami kompromisu nie da się już wykaraskać. I zatrute owoce porozumienia z czerwonymi potrafią się ciągnąć przez całe dekady, albo i całe pokolenia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/470851-strzembosz-w-1989nie-mozemy-zaczynac-od-weryfikacji-sedziow