Duńczycy odmówić tego nie mogli, bo w tej sprawie rządzą międzynarodowe reguły. Prawdopodobnie byliby skarżeni i Nord Stream żądałby od nich odszkodowań
— zauważył w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowany Zbigniew Kuźmiuk.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Duńska Agencja Energetyki wydała decyzję o zezwoleniu na dokończenie oprotestowanego przez Polskę gazociągu Nord Stream 2. Jak Pan ocenia tę decyzję? Czy należało się tego spodziewać?
Zbigniew Kuźmiuk: Presja na Danię ze strony inwestora była olbrzymia. Te rzeczy reguluje prawo międzynarodowe. Dania nie mogła po prostu powiedzieć „nie”. Zwlekała ponad dwa lata. Inwestor, czyli spółka budująca gazociąg Nord Stream 2, składała chyba trzy wnioski. Pierwszy złożyła jeszcze w 2017 roku. Nie uzyskał on akceptacji. Składała kolejne i wreszcie ten trzeci, złożony chyba w kwietniu, taką akceptację otrzymał. To jest rzeczywiście ostatni kraj, który wstrzymywał się z wydaniem pozwolenia na budowę. Być może ta inwestycja opóźni się o rok, albo i o dłużej, ale zapewne zrealizowana zostanie. Spółka buduje ten gazociąg w tej chwili sama, bo wspólnicy pochodzący z Europy Zachodniej, po zapowiedzi sankcji ze strony Stanów Zjednoczonych, wycofali się z finansowania . Myślę, że nawet jeżeli ta inwestycja zostanie zrealizowana, to będzie znacznie droższa niż planowano. Co więcej, po decyzji TSUE dotyczącej OPAL-u i konieczności dopuszczenia do tego gazociągu biegnącego wzdłuż terytorium Niemiec, wzdłuż naszej zachodniej granicy, także innych operatorów, nie tylko właśnie Gazprom, powoduje, że Rosjanie nie będą mieli instrumentów, żeby rozprowadzać ten gaz po Europie Zachodniej, w szczególności po terytorium Niemiec, więc tym bardziej ta inwestycja robi się w sensie ekonomicznym nieopłacalna i widać polityczne intencje.
Dlaczego Dania nie mogła odmówić?
Duńczycy odmówić tego nie mogli, bo w tej sprawie rządzą międzynarodowe reguły. Prawdopodobnie byliby skarżeni i Nord Stream żądałby od nich odszkodowań.
Jak to się ma do zapisanej w traktacie lizbońskim solidarności energetycznej?
Inwestycję realizuje oficjalnie Nord Stream 2. Niemcy nie biorą udziału, chociaż wiadomo, że jest to porozumienie rosyjsko-niemieckie. Nord Stream 2 jest klasycznym przykładem pokazującym, że dla Niemców liczy się przede wszystkim niemiecki interes i dopiero na drugim miejscu, lub jeszcze na dalszym pojawiają się interesy ogólnounijne. Nie ulega wątpliwości, że dla Niemców ten gaz przesyłany Nord Streamem będzie znacznie tańszy (już ten przesyłany do tej pory jest wyraźnie tańszy). Oni, będąc takim dużym hubem gazowym, zarabiają ogromne pieniądze na jego dystrybucji po całej Europie Zachodniej i to jest ten ich interes. Zdają sobie sprawę, że politycznie jest to szalenie niewygodne, dlatego podkreślają, że to nie jest inwestycja o charakterze politycznym, tylko właśnie o charakterze ekonomicznym, choć – jeszcze raz powtórzę – koszt tej inwestycji wyraźnie rośnie i żeby ona się zwróciła potrzeba będzie bardzo długiego czasu.
W świetle tej inwestycji warto przypomnieć niepodpisanie do tej pory długoletniej umowy przesyłania gazu przez terytorium Ukrainy – Niemcy mieli być gwarantem tego porozumienia, po raz kolejny pod patronatem Komisji Europejskiej tego porozumienia zawrzeć się nie dało. To oznacza, że Rosjanie, budując Nord Stream 2, chcą wyeliminować Ukrainę z tranzytu, a dla Ukrainy to są olbrzymie pieniądze, rzędu 2-3 mld dolarów rocznie za przesył. Smutna konstatacja, ale okazuje się, że interesy ponad wszystko.
Czy dokończenie tej inwestycji, Nord Stream 2, nie doprowadzi do podważenia Unii Energetycznej?
Nord Stream 2 jest objęty trzecim pakietem energetycznym. Zmienialiśmy prawo unijne. Jak on będzie realizowany w praktyce? Czy rzeczywiście Rosjanie będą monopolistą przesyłaniu gazu tym gazociągiem? Zobaczymy. Nie ulega wątpliwości, że im nie chodzi o solidarność energetyczną. Interesy niemieckie i rosyjskie okazały się mieć zdecydowanie większe znaczenie niż solidarność energetyczna.
Szef Naftohazu Andrij Kobolew chce nałożenia sankcji na spółkę Nord Stream. Jakie są szanse, że Unia Europejska zdecyduje się je nałożyć?
To jest spór rosyjsko-ukraiński. Przed arbitrażem międzynarodowym Ukraińcy wygrali zdaje się około 3 mld wpłaty od Gazpromu, który przez jakiś czas nie płacił za przesył, albo płacił mniej niż ma wynegocjowane stawki. Jest rozstrzygnięcie Trybunału, a mimo tego Gazprom płacić nie chce. W tych negocjacjach, o których wspominałem, ws. podpisania umowy długoterminowej przesyłu przez Ukrainę, Rosjanie próbowali, aby przesunąć do tego porozumienia umorzenie tej olbrzymiej kwoty. Ukraina się na to nie zgodziła. Porozumienia nie ma, więc rozumiem, że to jest próba odzyskania tych olbrzymich pieniędzy, wywarcia nacisku międzynarodowego na Rosję.
Mam nadzieję, że te wielkie kraje, które różne rzeczy gwarantowały Ukrainie, jednak spróbują to na Rosji wymusić, ale wygląda to niestety niedobrze.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/470823-nasz-wywiad-kuzmiuk-dunczycy-nie-mogli-odmowic-ns-2