Podstawową przewagą Małgorzaty Kidawy-Błońskiej jest to, że nie jest Tuskiem. Nie kojarzy się tak mocno z rządami PO
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr hab. Jarosław Flis.
wPolityce.pl: Czy zapowiadana przez Donalda Tuska premiera książki będzie początkiem jego powrotu kampanii wyborczej w walce o prezydenturę?
Dr hab. Jarosław Flis: Tego nie sposób przewidzieć. Patrząc na to, co się zdarzyło w ostatnich wyborach parlamentarnych, widać, że sytuacja polityczna dalej jest niejednoznaczna. Z jednej strony jest bardzo wyrównana walka z pewnym wskazaniem na antyPiS. Kiedy się zsumuje wszystkie głosy w wyborach parlamentarnych, widać, że PiS jest w trudnej sytuacji. Zdobył większość w Sejmie, ale tylko dlatego, że opozycja jest rozbita. Tylko w drugiej turze wyborów prezydenckich nie będzie już podziałów. Będzie jedna albo druga strona. Zanosi się na bardzo wyrównane starcie, w którym będą decydować pojedyncze głosy. Sytuacja dodatkowo nie jest klarowna, bo nie wiadomo, jak się rozwinie sytuacja w Platformie Obywatelskiej. Zobaczymy, jak długo Schetyna będzie się opierał buntownikom. Tego nikt nie wie. Bez wątpienia książka jest przypomnieniem o sobie. A co z tego przypominania wyjdzie, pokaże życie. Donald Tuska nie jest jednak znany z tego, że podejmuje błyskawiczne, nieprzemyślane szarże. Raczej znamy go z ostrożnego stawiana kroków. Wypuszczenie książki jest dobrym manewrem, który pozwala zobaczyć, jak na niego reagują poszczególne strony.
We wtorek wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak chwalił Małgorzatę Kidawę-Błońską jako znakomitą kandydatkę na prezydenta. Czy wystawienie jej w wyborach prezydenckich byłoby dobrym posunięciem opozycji? Jakie są jej przewagi nad Tuskiem?
Podstawową przewagą Małgorzaty Kidawy-Błońskiej jest to, że nie jest Tuskiem. Nie kojarzy się tak mocno z rządami PO. Można próbować robić z niej nową twarz w polityce. Lecz przecież taką szczególnie nowa postacią w polityce nie jest. Była za rządów PO marszałkiem Sejmu. Trudno więc powiedzieć, że nie miała z nimi nic wspólnego. Ma też inne solidne obciążenie.
Jakie?
Jest kandydatem elitarnym. Będzie przeciw niej łatwiej grać kartą ludową niż przeciw Tuskowi, który zawsze podkreślał, że jest chłopakiem z podwórka. To był jeden z jego atutów w 2007 r. i wokół tego budowano strategię. Z innej strony, Kidawa-Błońska nie ma tylu wrogów, co Tusk. Lecz daleko jej również do entuzjazmu, który on wywołuje we własnych szeregach. Tusk ma taki sam problem, jak Kaczyński, druga strona reaguje na niego alergicznie, ale rdzeniowi aktywu partyjnego kojarzy się z tym, co najlepsze. To atut i przekleństwo. W drugiej turze wyborów prezydenckich ważne jest zmobilizowanie swoich zwolenników i unikanie mobilizacji swoich przeciwników. To wcale nie będzie takie łatwe.
Generalnie, sprawa kandydatury głównej siły opozycji zależy także od tego, jak się rozwinie sytuacja na lewicy. Czy lewica będzie się integrować czy będzie działo się to, czego zapowiedzią jest pierwsze odejście z partii Wiosna. Lewica, która pasie się kosztem Platformy, byłaby w kampanii innym punktem odniesienia, niż pnownie podzielona. Ale ważne jest również to, jak potoczą się losy PSL, współpraca z Kukizem i budowa nowej chadecji.
PSL jest na fali wznoszącej po wyborach parlamentarnych, gdzie uzyskał niespodziewanie dobry wynik.
Wynik jest bardzo dobry. Ale, czy wystarczający do wejścia do drugiej tury wyborów prezydenckich? 51 proc. zdobyte przez opozycję do Senatu teoretycznie wskazuje na obiecujący dla ludowców scenariusz. Jeśli jeden kandydat będzie miał 18 proc., a pozostali po 17,5 proc., to ten pierwszy wchodzi do drugiej tury. Do 18 proc. Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi jeszcze jest daleko, ale już nie tak daleko, jak kilka lat wcześniej. Lecz PO przy swojej bardzo słabej kampanii zdobyła jednak 30 proc., czyli ponad dwukrotnie więcej niż lewica i trzykrotnie więcej niż PSL. Doprowadzenie do sytuacji, w której kandydat na prezydenta z PO nie wejdzie do drugiej tury wyborów prezydenckich jako główny przeciwnik Andrzeja Dudy wymagałoby od lidera ludowców jakiegoś majstersztyku. Na dziś wydaje się to jednak bardzo mało prawdopodobnym wydarzeniem.
Czy prezydent Andrzej Duda jest w stanie rozszerzyć swój elektorat? Czy wyjdzie poza elektorat PiS?
Patrząc na wyniki wyborów do Senatu widać, że PiS bardzo intensywnie zmobilizował swoich przeciwników. Oni raczej nie odpuszczają i mają niewielką przewagę liczebną nad zwolennikami PiS. Prezydent Duda ma swój bagaż braku powagi i tego, że Jarosław Kaczyński konsekwentnie go przez lata „sekował” – lekceważył, marginalizował czy postponował. Teraz niełatwo będzie wymyślić dla niego rolę, która wywoła entuzjazm własnego zaplecza. Prezydent Andrzej Duda jest w takiej sytuacji jak Bronisław Komorowski przed 5 laty. To jest paradoks naszej prezydentury. Ktoś, kto podoba się swojemu obozowi politycznemu, czyli mało robi, a w szczególności niespecjalnie szkodzi, później ma problem w walce o reelekcję. Przecież Andrzej Duda nie pokaże w kampanii wyborczej, że jest fajterem, który przez minione cztery lata nadawał ton obozowi rządzącemu. Przecież w takiej roli cały czas występuje Kaczyński, zaś aspiruje już do niej Morawiecki. Dużo łatwiej wymyślić jest rolę dla kandydata opozycji – będzie on osobą, która się odkuje za wcześniejsze porażki. Tak przecież było z Dudą w wyborach w 2015 r. To on – nowa twarz PiS, miał przełamać pasmo sukcesów PO. Ratunkiem dla Dudy może być to, że układ sił wyniesie jako jego przeciwniczkę Kidawę-Błońską. Wynik pojedynku dwóch osób w nieadekwatnych rolach – prawie-lider kontra pseudo-liderka - będzie trudniejszy do przewidzenia.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/470699-nasz-wywiad-flis-pis-jest-w-trudnej-sytuacji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.