Fałszywe profile na Twitterze i Facebooku czyszczące wizerunek prezesa TVP, prowadzące kampanie wyborcze politykom, lobbujące na rzecz firm zbrojeniowych - cały biznes ma współfinansować państwowy fundusz. Do tego jeszcze nazwisko Bartłomieja Misiewicza z przypomnieniem o podejrzeniu o korupcję i przepis na rzekomo szokujący raport „Newsweeka” gotowy. Tygodnik Tomasza Lisa chwali się, że odkrył, dla kogo i jak działa „największa w Polsce” zidentyfikowana farma fałszywych kont w internecie i po co dezinformuje użytkowników Facebooka i Twittera. Mowa o działalność agencji e-PR Cat@New.
W firmie zatrudniła się dziennikarka tygodnika. Miała prowadzić m.in. anonimowe konto na Twitterze o kulturze, wspierające Teatr Telewizji, TVP Kulturę, TVP Historię, wypowiadać się pozytywnie o dotacji rządowej dla TVP i abonamencie. Z czasem dołączyła do wewnętrznego czatu o nazwie Kulawa Rebelia.
Tu rozmawiają trolle między sobą, tu przychodzą polecenia. (…) Jedną z dużych firm, które promuje Cat@Net jest TVP. Trolle komentują przesunięty festiwal w Opolu, bronią stacji i prezesa Kurskiego. Powstaje TVPolakow_1 - agresywne konto prowadzone przez menadżerkę firmy
— czytamy w „Newsweeku”.
Jak podaje tygodnik, gdy po zabójstwie Pawła Adamowicza TVP była oskarżana o zaszczuwanie prezydenta Gdańska, trolle rozpętały w sieci hejt na Adamowicza i Jerzego Owsiaka.
Według gazety, „Kulawa Rebelia” jest też głównym graczem w social media w kampanii Andrzeja Szejny, kandydata do europarlamentu z ramienia SLD, obecnie posła. Obsługuje też firmy: Alba, Ruch S.A., Krajową Unię Producentów Soków oraz zaangażowała się w kampanię na rzecz PZL Świdnik.
Jak pisze „Newsweek”, pośrednikiem między Cat@Net a wieloma klientami jest agencja marketingowa Art-Media. Według źródła tygodnika, powiązana ze środowiskiem Antoniego Macierewicza. Dzięki koneksjom towarzyskim w jej orbicie pojawił się Bartłomiej Misiewicz. Po jego zatrzymaniu CBA przeszukała jedną z siedzib Cat@Net.
Do artykułu „Newsweeka” odnieśli się także internauci. Zdaniem Anny Mierzyńskiej, znanej ze ścigania w internecie „PiSowskich botów”, przedstawiającej siebie jako „socjolożkę analizującą funkcjonowanie polityki w sieci” niektóre konta dołączające do akcji #SilniRazem miały na celu ją zdyskredytować.
Konta trolli z ujawnionej dziś listy @NewsweekPolska, z hashtagiem #SilniRazem, to jeden z najlepszych dowodów na to, że niektóre konta dołączające do tej akcji miały ją zdyskredytować. Pisałam już w czasie kampanii o takich działaniach wobec #SilniRazem
— stwierdziła Mierzyńska.
W odpowiedzi wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel zażartował, że #Silni Razem to „wielopoziomowa intryga PiS”.
Wspaniała analiza! #SilniRazem na liście newsweekowych trolli to oczywisty dowód na wielopoziomową intrygę PiS, a nie na to, że to po prostu siatka trolli-hejterów, jak mówiliśmy podczas kampanii
— odpowiedział Fogiel.
Do dyskusji włączyła się także blogerka „Kataryna”, która zwróciła uwagę, że konta #SilniRazem są antypisowskie.
Pani analityczka nie odrobiła zadania, nie sprawdziła czy te konta z hasztagiem na pewno miały dyskredytować akcję. Wzięłam pierwsze z brzegu i nic takiego - okazało się antypisowskie, proopozycyjne, proowsiakowe
— zwróciła uwagę „Kataryna”.
Do informacji „Newsweeka” w komunikatach odniosły się obie spółki, zaprzeczając doniesieniom tygodnika. Obie zapowiedziały podjęcie kroków prawnych. Agencja AM Art-Media podkreśliła też, że w związku z zarzutami wezwała swojego byłego podwykonawcę, czyli spółkę CAT@Net, do złożenia wyjaśnień.
Zarząd stanowczo zaprzecza zarzutom, że spółka jest farmą trolli. Obszarem działalności spółki jest outsourcing działań marketingowych na platformach społecznościowych. Przekazujemy rzetelne informacje, zabieramy głos w imieniu naszych klientów, promujemy ich produkty i usługi, jak każda tego typu agencja
— poinformowała spółka Cat@Net.
Podkreśliła przy tym, że część z jej pracowników firmy prowadzi własne konta w mediach społecznościowych, jednak mają oni w tym zakresie swobodę wyrazu.
Celem takiego działania jest stworzenie kont influencerskich z możliwie najszerszym zasięgiem w społeczności internetowej
— czytamy.
Jak tłumaczy spółka, konta te nie są prowadzone pod nazwiskiem i imieniem danego pracownika.
Nie może w tym przypadku być mowy o fałszywych czy też sztucznych kontach, ponieważ za każdym stoi konkretny człowiek ze swoimi poglądami i zainteresowaniami. Potwierdza to w artykule sama autorka, która przez kilka miesięcy pracowała w naszej firmie i prowadziła JEDNO KONTO, za co otrzymywała regularne wynagrodzenie. Zwraca ona uwagę na pozostawienie jej swobody w doborze poruszanych tematów, w tym obszaru kultury i sztuki oraz ekspresji poglądów społecznych. Dodatkowo fakt, iż autorka została zatrudniona podczas otwartego procesu rekrutacyjnego, świadczy o tym, że tworzenie sensacyjnej atmosfery wokół działalności spółki jest nieuzasadnione
— czytamy w komunikacie.
Zarząd Spółki stanowczo zaprzecza, jakoby konta influencerskie prowadzone przez pracowników spółki stosowały hejt, mowę nienawiści czy też dezinformację. Żadne z kont influencerskich, prowadzonych przez pracowników spółki ani też żadna poszczególna wypowiedź na koncie, nie została zgłoszona przez jakiegokolwiek użytkownika portalów społecznościowych do administratora danego portalu, jako propagująca dezinformację czy też mowę nienawiści
— podkreślono.
Spółka poinformowała też, że firma nie realizuje ani nie realizowała umów na rzecz spółek Skarbu Państwa lub instytucji państwowych.
Teza o finansowaniu firmy przez państwowe spółki jest w związku z tym zupełnie nieprawdziwa. Firma nie miała również zlecenia na prowadzenie kampanii Andrzeja Szejny ani żadnego polityka. Nieprawdziwe są też podane w artykule informacje odnośnie zakresu zadań, jakie spółka realizowała na rzecz wymienionych w tekście podmiotów. Żaden z klientów nie zlecał prowadzenia działań nieetycznych
— podkreślono.
Cat@Net dodał, że w związku artykułem „podejmie zdecydowane kroki prawne w celu ochrony dobrego imienia i dóbr osobistych szkalowanych pracowników”.
Z kolei agencja AM Art-Media podkreśliła, że nie zlecała trollingu, działań dezinformacyjnych ani hejtu w mediach społecznościowych.
Tym bardziej oburzające jest przypisywanie Agencji zlecania wpisów szkalujących śp. prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza lub treści dotyczących „Gazety Wyborczej”. W związku z tym zapowiadamy podjęcie kroków prawnych w celu ochrony dóbr osobistych naszej Agencji
— czytamy w oświadczeniu.
Jak podkreślono, spółce Cat@Net zlecono monitoring i analizę mediów społecznościowych na wewnętrzne potrzeby agencji.
W związku z zarzutami „Newsweeka” wezwaliśmy naszego byłego podwykonawcę do przedstawienia wyjaśnień
— dodano.
Dodać należy, że Agencja nigdy nie świadczyła na rzecz TVP usług związanych z aktywnością w mediach społecznościowych. W okresie, kiedy anonimowe konta miały publikować treści dotyczące prezydenta Adamowicza (styczeń 2019) lub treści dotyczące „Gazety Wyborczej” (maj 2019) Agencja nie świadczyła żadnych usług na rzecz TVP SA i nie łączył ją z TVP SA żaden kontrakt
— czytamy.
wkt/”Newsweek”/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/470407-kapiszon-newsweeka-z-farma-trolli-demaskuja-swoich