Pierwsza z dwóch rozpraw apelacyjnych w procesach znanego dewelopera Józefa Wojciechowskiego z Eugeniuszem Jasikowskim, byłym wspólnikiem w interesach odbędzie się przed warszawskim sądem w piątek 25 listopada br. O sprawie biznesmena, jednego z najbogatszych Polaków, który miał straszyć, że „w sądach nikt z nim nie wygra” piszą na łamach tygodnika „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło w artykule „Jak naprawdę buduje J.W.”.
Patologie w polskich sądach to temat-rzeka. Ale ta sprawa jest precedensowa. Dotyczy plagiatu wyroku, wydanego w oderwaniu od faktów i zdrowego rozsądku. Wszystko po to, by można było orzec na korzyść wpływowego biznesmena. Mowa o Józefie Wojciechowskim, szefie J.W. Construction. To postać barwna, ale też bezwzględna. Tak mówią o nim ci, których próbuje doprowadzić do bankructwa.
To historia znakomicie zapowiadającego się biznesowego duetu, który kilka lat temu stworzyli Józef Wojciechowski, właściciel firmy J.W. Construction i Eugeniusz Jasikowski, który kilkanaście lat temu zaistniał w branży motoryzacyjnej.
Dopóki biznes szedł, a szedł, byli królami życia. Józef Wojciechowski nawet w sądzie, podczas sprawy, w której domaga się od Eugeniusza Jasikowskiego grubych milionów, dobrze wspominał początki tej znajomości. „(…) tych spotkań było kilka. Byłem z p. Jasikowskim (…) i dziewczynami z Krakowa poimprezować, przyznam, że dziewczyny były przyjazne i dobrze wyglądały. Moje kontakty z Jasikowskim nabrały rumieńców personalnych. (…) stał mi się osobą bliską. Zaprosiłem go (…) na statek, gdzie był moim gościem przez tydzień. Nie popełniłbym błędu biznesowego w takim stanie, gdyby Jasikowski był dla mnie osobą obcą. Zaprzyjaźnił się ze mną, był u mnie na imprezach”.
Z ich przyjaźni nie zostało dziś nawet wspomnienie, są za to oskarżenia o oszustwo, a finał tej historii pisze się w sądach
— czytamy w tygodniku „Sieci”.
CZYTAJ TAKŻE: W nowym numerze tygodnika „Sieci”: Triumf i ostrzeżenie. Co dalej ze Zjednoczoną Prawicą? Co dalej z opozycją?
Sądowy przewód pomiędzy byłymi wspólnikami to pasmo naprawdę zaskakujących „przypadków” włącznie ze splagiatowanym uzasadnieniem wyroku i trzykrotnie już nienagranymi („ze względów technicznych”) rozprawami. W efekcie Jasikowski stracił działkę we Wrocławiu, na której ich firmy miały wybudować gigantyczny biurowiec i ma jeszcze dodatkowo… oddać Wojciechowskiemu pieniądze za ten teren.
Wszystko wskazuje na to, że znaleźli się sędziowie świadomie uczestniczący w przestępstwie wyłudzania pieniędzy od przedsiębiorców, którzy wchodzili w interesy z Wojciechowskim, a wychodzili z nich pozbawieni majątku
— mówi dziennikarzom „Sieci” oburzony poseł Porozumienia Jacek Żalek. Parlamentarzysta jest, wraz z senator Lidią Staroń, inicjatorem zawiadomienia, na podstawie którego sprawę bada prokuratura.
Okazuje się, że ta sprawa to tylko jeden z co najmniej kilku przypadków, w których Józef Wojciechowski najpierw straszył swoich wspólników, że „w sądzie z nim nie wygrają”, a potem rzeczywiście wygrywał sporne procesy doprowadzając do ruiny tych, z którymi mieli na wspólnym biznesie zarobić.
Jaki jest naprawdę wpływ Józefa Wojciechowskiego na sądy? Czy swoją fortunę zbudował dzięki przychylności polityków lewicy? Czy jego siły należy szukać w początkach kariery, gdy biznes zaczynał razem z oficerami Wojskowych Służb Informacyjnych? Czy sądowe bezprawie uda się zatrzymać?
CZYTAJ TAKŻE W SERWISIE wGospodarce.pl: ,,Sieci”: Jak naprawdę buduje J.W.
WUj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/470011-czy-z-jw-rzeczywiscie-nikt-nie-wygra-w-sadzie