Podłym kłamstwom na temat edukacji seksualnej nie ma końca. Środowiska liberalno-lewicowe są bezwzględne we wdrażaniu międzynarodowych wytycznych i bezczelnie manipulują medialnym przekazem. Wszystko po to, by wypełnić założenia światowego lobby i raz na zawsze zdeformować wartościowanie polskiego społeczeństwa. Jaka jest prawda? W Polsce obecna jest edukacja seksualna - bezpieczna i zdrowa dla rozwoju młodzieży. Ta jednak nie służy napędzaniu światowego biznesu i nie wypełnia wytycznych podjętych 7 lat temu przez wąskie gremium międzynarodowe. Jaki był plan? Komu i w czym przeszkadza konserwatywna Polska?
Po tym jak polski Sejm, wypełniając podstawowe założenia demokracji, przyjął do dalszych prac projekt obywatelskiej ustawy mającej stanowić narzędzie walki z pedofilią, środowiska lewicowe i lobby LGBT+ podniosły larum. Mając do pomocy potężne wsparcie medialne i celebryckie, przekonywano, że to PiSowska ustawa która ma wprowadzić karę więzienia za edukację seksualną. W rzeczywistości projekt zakłada zaostrzenie kar dla osób pochwalających pedofilię. Karane ma być zachęcanie do aktywności seksualnej małoletnich. Zmianie miałby ulec artykuł 200b Kodeksu karnego. Oczywiście, jeśli jakieś zapisy wymagają doprecyzowania, należy to zrobić w toku prac sejmowych. O tym jednak cisza… Jest za to masa kłamstw i manipulacji.
Nie jest prawdą, że w Polsce nie ma edukacji seksualnej. Otóż jest ona obecna w szkołach i to w najbardziej optymalnej dla młodzieży wersji. Przypomnijmy, że w światowym systemie edukacyjnym występują trzy modele edukacji seksualnej. Model A to wychowanie do czystości, polegający na konstruktywnej zachęcie do abstynencji seksualnej, czystości przedmałżeńskiej i wierności, przy jednoczesnym braku propagowania antykoncepcji. Model B zorientowany jest na biologiczną edukację seksualną, pozbawioną wartości etycznych. Model C bazuje ona na wiedzy biologicznej dotyczącej prokreacji, zawiera informacje na temat rozwoju płciowego, wykorzystywania seksualnego oraz dostępności środków antykoncepcyjnych, łącząc dwa pierwsze modele. Większość krajów Europy Zachodniej edukuje według B lub C.
W Polsce od 1998 roku na zajęciach z „wychowania do życia w rodzinie” realizowany jest model A, oparty na założeniu, że mówienie o seksualności należy włączyć w integralną część wychowania ogólnego. Nie wyodrębnia się tu seksualności z pozostałych dziedzin działalności człowieka. Stawiając na integralność rozwojową młodych ludzi, wychowuje się ich do podejmowania odpowiedzialnych i świadomych decyzji życiowych, podkreśla się konieczność kształcenia odpowiedzialności za siebie, samokontroli i samooceny. Ten typ edukacji, w przeciwieństwie do modelu B, lecz dopełnia proces wychowawczy i nie stawia dzieci w opozycji do rodziców.
Cały bój toczy się o to, by zmienić polski model edukacyjny i wdrożyć system zachodni, którego skutki są dla dzieci i młodzieży tragiczne. Rośnie liczba dzieci uzależnionych od pornografii i coraz wcześniej podejmujących inicjację seksualną. Skutkuje to potężnymi problemami emocjonalnymi, brakiem zdolności budowania trwałych i wiernych relacji personalnych, rosnącą liczbą rozwodów i kolejnymi następstwami, jakie wynikają z wychowania się dzieci w rozbitych rodzinach.
**Jednak polscy politycy lewicy i Koalicji Obywatelskiej pozostają głusi na argumenty. Zrobią wszystko, by zrealizować oczekiwania zagranicy i otworzyć Polskę na zgubne procesy demoralizacyjne. Złożyli w tej sprawie kolejny donos w Parlamencie Europejskim. Robert Biedroń stwierdził wprost, że dyskusja prowadzona jest jak „w średniowieczu”.
Rząd PiS w ostatnią środę przedstawił nowelizację projektu dotyczącego penalizacji edukacji seksualnej. Można odnieść wrażenie, że to projekt pisany pod dyktando lobby pedofilskiego. Tak naprawdę stwarza piekło dla ofiar, a otwiera niebo dla pedofilii
— stwierdził Biedroń. Czyżby? Jak wygląda edukacja seksualna, którą forsuje wspólnie ze swoimi politycznymi kolegami? Warto zgłębić ten temat i uczciwie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy taka forma seksedukacji rozwija i chroni czy demoralizuje i otwiera na wcześniejszą inicjację. Opisywałam je szczegółowo w poprzednich tekstach i w książce „Pułapka gender”.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Skąd więc ta determinacja i ciągłe naciski na zmianę modelu edukacji seksualnej w Polsce? Rozwiązania promowane przez międzynarodowe lobby LGBT i światowy biznes niosą określone skutki finansowe. Na seksualności można przecież doskonale zarobić. Plan został precyzyjnie wyznaczony 7 lat temu, a w jego realizację zainwestowano konkretne miliardy dolarów. Wszystko po to, by w zwiększyć liczbę osób aktywnie korzystających z antykoncepcji i nowoczesnych metod planowania rodziny. Biznes jest biznes.
W lipcu 2012 roku, z inicjatywy rządu brytyjskiego oraz Fundacji Billa i Melindy Gatesów, odbył się w Londynie Szczyt Planowania Rodziny. Na obrady zjechało 150 globalnych liderów agendy zdrowia i praw seksualno-reprodukcyjnych, która zrzesza przedstawicieli rządowych, sponsorów, organizacje społeczne i wyznaniowe, ośrodki badawcze oraz przedsiębiorców. Dla podniesienia rangi wydarzenia nazwano je szczytem, by kojarzyło się ze zgromadzeniem głów państw. Co postanowiono? Wszczęcie „globalnego ruchu”, dzięki któremu 120 mln kobiet w wieku reprodukcyjnym (15–49 lat) w 69 najbiedniejszych krajach świata uzyska „dostęp do nowoczesnych metod informacji, usług i dostaw antykoncepcyjnych do 2020 roku”. Operacja ma pochłonąć prawie 4,5 mld dolarów w ciągu 8 lat. Drugim celem, jaki wyznaczono, jest utrzymanie zaopatrzenia dla 260 mln kobiet w 69 krajach, stosujących dziś nowoczesną antykoncepcję. To zadanie z kolei będzie kosztować 10 mld dolarów.
Właśnie stąd ta skrajna determinacja ubrana w mętną nowomowę „zdrowia reprodukcyjnego” i edukacji seksualnej. W świadomości każdego człowieka, już od pierwszych lat jego życia, ma zostać wyryte proste skojarzenie każdego aktu seksualnego z konkretnym towarem: pigułką antykoncepcyjną, prezerwatywą, środkami wczesnoporonnymi czy aborcją. Równolegle rozwija się potężny przemysł gadżetów seksualnych, niezbędnych do pełnego wyrażenia orientacji płciowej. Genderowy walec toczy się grubymi miliardami po najwrażliwszej sferze ludzkiego życia, niszcząc bezpowrotnie całe duchowe i kulturowe dziedzictwo przeszłości. Dziedzictwo stojące na przeszkodzie realizacji planu uwiązania człowieka na łańcuchu jego popędowości.
-
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/469584-kto-zarobi-na-edukacji-seksualnej-demoralizujacej-dzieci