Opowiadane publicznie dowcipy mają to do siebie, że niemal zawsze niosą ze sobą pewne ryzyko. Ktoś może żartu nie zrozumieć, inny poczuć się (realnie lub na pokaz) urażony, kolejni mają po prostu kompletnie inne poczucie humoru. Niektóre kawały nadają się tylko na długie, zakrapiane wieczory w pubie, inne na imieniny u szwagra, naprawdę niewiele jest takich, które politycy mogą sprzedawać w szerszym gronie, i to w obecności kamer. Anegdotka opowiedziana przez prezydenta Andrzeja Dudę podczas uroczystości rocznicowych AGH doskonale potwierdza tę tezę o dość kruchych fundamentach żartów i żarcików.
O wadze majowych wyborów prezydenckich nie trzeba nikogo przesadnie przekonywać. Jeśli ktoś ma jednak tutaj złudzenia, niech sięgnie do wypowiedzi Piotra Borysa z PO (bliskiego współpracownika Grzegorza Schetyny), którą wyłapał kilka dni temu w swoim tekście Jacek Karnowski. Scenariusz opozycji jest prosty - Senat, Pałac Prezydencki, przyspieszone wybory. Jeśli na prawicy przestroga ta ma zostać potraktowana poważnie, to wsparcie dla Andrzeja Dudy, o czym pisałem, powinno być jednoznaczne.
Wiem, że w Pałacu Prezydenckim nie lubią przypominania rzeczywistości sprzed pięciu lat. Słyszę nie raz i nie dwa zapewnienia, że otoczenie Andrzeja Dudy potrafi wyciągnąć wnioski z historii Bronisława Komorowskiego - polityka, który miał wygrać tamte wybory w cuglach. Pamiętna wypowiedź Adama Michnika w programie Tomasza Lisa (ależ to były pyszne media publiczne…) przeszła zresztą do historii III RP.
Wtedy ta metaforyczna zakonnica w ciąży się znalazła, na pasy wtargnęła, pijany Komorowski potrącił ją: swoją kampanią, nieporadnością, zdenerwowaniem, historyjkami a’la Japonia, ale także rubasznymi dowcipami… Ówczesny prezydent na własne życzenie zgotował sobie pole minowe, na którym w dodatku poruszał się z gracją słonia w składzie porcelany. Efekt wszyscy znamy.
Pole minowe ma przed sobą także Andrzej Duda - i choć ten prezydent ma lepszy kontakt z wyborcami, co potwierdzają kolejne spotkania w mniejszych i większych powiatach, choć jest młodszy i bardziej zdeterminowany, choć ma w otoczeniu doradców sprawniejszych, lepiej czujących polityczną dynamikę i jej złożoność, to myślę, że jedno z kluczowych pytań u progu przygotowań do prezydenckiej kampanii jest inne.
Czy zakonnica w ciąży zrozumie takie dowcipy prezydenta, jak ten z AGH? A jeśli nie, to czy nie zacznie się rozglądać w poszukiwaniu przejścia dla pieszych? Prezydencki stand-up zostawiłbym na miejscu Andrzeja Dudy na inną okazję, najlepiej już w czerwcu roku 2020. No chyba, że w Pałacu lubią igrać z ogniem i pląsać na polu minowym.
ZOBACZ TAKŻE MAGAZYN BEZ SPINY:
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/469545-czy-zakonnica-w-ciazy-zrozumie-dowcipy-prezydenta