Czy zmiana przewodniczącego Platformy Obywatelskiej sprawi, że partia odzyska dawny blask? Z pewnością będzie to duży krok w tym kierunku. Czy zmiana przyjdzie łatwo i szybko? Już dziś widzimy, że Grzegorz Schetyna bez walki władzy w partii nie odda. Choć grono jego przeciwników jest spore, to spora jest też liczba osób, która dzięki niemu trafiła na wyżyny partyjnej hierarchii. Będą oni bronić swojego przewodniczącego do upadłego. Rewolucja w Platformie tak szybko się nie skończy.
Schetyna nigdy nie był pupilem salonowym mediów. Przez „Gazetę Wyborczą” czy TVN był jedynie tolerowany. Tomasz Lis nie miał z tym problemów, aby na okładce „Newsweeka” przedstawić lidera PO jako sojusznika Jarosława Kaczyńskiego, któremu zależy jedynie na władzy w partii. Każdy widział, że Schetyna jest liderem nijakim, ale nie było odpowiedniego czasu, aby coś w Platformie zmienić. Nie dziwi więc, że po wyborczej klęsce, redaktorzy z Czerskiej i z „Newsweeka” rzucili się na Schetynę. Najwidoczniej uznano, że nie będzie lepszego momentu na zmianę w Platformie, a to wcale nie takie oczywiste.
Jaki obraz Platformy wyłania się z tekstów opublikowanych w „Wyborczej” i „Newsweeku”? Agnieszka Kublik i Iwona Szpala opisały w „GW” dramat sztabu wyborczego KO, który pogrążony w chaosie, praktycznie nie istniał. Jego szef Krzysztof Brejza, z tego, co czytamy, nie miał na nic wpływu. Wszystkie decyzje podejmowano w biurze Schetyny. Z kolei Renata Grochal w „Newsweeku” opisała szykowany przez młodych posłów Platformy przewrót. Z obu tekstów dowiadujemy się, że Schetyna nie składa broni i będzie walczył o władzę w partii, a wraz z nim jego żołnierze.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Schetyna niemal przez cztery lata skupiony był na tym, utrzymać swój status lidera opozycji. Trzeba przyznać, że mu się to udało. Co prawda z marnym skutkiem dla jego partii, ale jednak. Schetyna przejmując władze w Platformie albo wyrzucał z partii, albo odstawiał na bok ludzi, którzy mogli mu politycznie zagrozić. Otoczył się własnym wianuszkiem pochlebców. Jak czytamy w „Wyborczej”, to jego bliscy współpracownicy „prowadzili” kampanię wyborczą, a nie powołany do tego sztab. Kim oni są? Tutaj Kublik i Szpala wymieniają Piotra Borysa, Roberta Tyszkiewicza i Mariusz Witczka.
Piotr Borys, człowiek z wrocławskiego matecznika przewodniczącego, w PO zrobił błyskotliwą karierę od asystenta, przez wicemarszałka Dolnego Śląska, eurodeputowanego, doradcę od dyplomacji samorządowej w czasach, gdy Schetyna rządził MSZ.
O Robercie Tyszkiewiczu mówią w PO: „od zawsze schetynowiec”, sekretarz generalny PO, baron na Podlasiu, w 2015 r. kierował sztabem wyborczym Bronisława Komorowskiego.
Mariusz Witczak, skarbnik PO, od 2016 r. trzyma partyjną kasę i na co dzień jest najbliżej przewodniczącego. Z tego, co słyszymy, to on miał najwięcej do powiedzenia. Ludzie od Brejzy opisują: – Rano sztab podejmował decyzje, po południu Witczak je blokował
—czytamy w „GW”.
Swoich ludzi w Platformie Schetyna ma więcej. Należy do nich m.in. Sławomir Neumann, który musiał usunąć się w cień przed wyborami, kiedy TVP Info ujawniło tzw. taśmy Neumanna. Do grona „schetynowców” zalicza się także m.in. Andrzeja Halickiego, który choć został europosłem, to często bywa w biurze krajowym PO, jak i na Wiejskiej. Jest również Marcin Kierwiński - szef warszawskich struktur, czy Jan Grabiec - rzecznik PO. To jedynie kilka nazwisk, ale frakcja Schetyny jest o wiele większa.
Czy więc zmiana przewodniczącego Platformy sprawi, że jej dotychczasowy lider straci wpływy w partii? Pamiętajmy, że zmiana szefa jakiejkolwiek partii, zawsze się wiąże z wewnętrznymi przetasowaniami wpływów. Jedni zyskują, drudzy tracą. Jeżeli Schetyna straci władzę, to wraz z nim w partyjnej hierarchii w dół polecą jego ludzie, którzy jednocześnie staną się wrogami nowego lidera partii. Nowy przewodniczący musiałby na nowo pogodzić różne partyjne frakcje. Mógłby nawet próbować przeciągnąć na swoją stronę ludzi Schetyny. Na to wszystko potrzeba jednak czasu, a tego Platforma ma niewiele. Jeżeli Schetynie uda się dotrwać na stanowisku przewodniczącego partii do stycznia, to nie jest wykluczone, że będzie on nim nadal, aż do maja.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/469542-walka-o-po-bedzie-trwala-do-ostatniego-schetynowca