Znany lewicowy komentator Sławomir Sierakowski tak oto ocenił wynik wyborów:
Polska opozycja reprezentuje teraz niewielką, ale wyraźną większość wyborców. Pytanie brzmi czy jest w stanie zjednoczyć się wokół wspólnego kandydata na prezydenta kolejnej wiosny.
Opozycja rzeczywiście dysponuje większością głosów, ale tylko wówczas, gdy liczona jest razem z Konfederacją, bo PiS i Konfederacja zebrały w sumie 50,4 proc. głosów, a więc ponad połowę. Z kolei w wyborach do Senatu Prawo i Sprawiedliwość wywalczyło niemal 45 proc. głosów; opozycja razem zebrała nieco więcej, ale część głosów poszła na kandydatów niezależnych, a Konfederacja była w tej batalii niemal nieobecna.
Twierdzenie o czytelnej opozycyjnej większości jest więc prawdziwe tylko wówczas, gdy uwzględnia się Konfederację. To oczywiście partia opozycyjna, ale jednocześnie deklaratywnie niechętna III RP, i mocno prawicowa w sferze wartości.
Czy mówiąc o szerokim porozumieniu w sprawie wyborów prezydenckich Sierakowski ma na myśli tylko opozycję głównego nurtu, do niedawna totalną, czy także konfederatów? Nie można wykluczyć, że to drugie. I moim zdaniem nie jest to zwykłe science fiction. Rzecz jasna nie będą to proste alianse, ale nie należy mieć złudzeń: Konfederacja to projekt konkurencyjny wobec PiS, którego droga do wielkości, choćby w opozycji, wiedzie po trupie PiS. A porażka prezydenta Dudy ten scenariusz znacząco przyspiesza, czego nie ukrywają, i na co liczą, także przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej.
W tej sprawie jest parę pytań, na które nie znamy odpowiedzi. Czy poparcie dla Konfederacji na poziomie ok. 7 proc. utrzyma się? Będzie spadało czy rosło? Czy te kluczowe kilka punktów to luźne głosy protestu, czy też bardziej świadoma, trwała decyzja wyborców? Dziś nie jesteśmy w stanie tego określić.
W każdym razie warto zauważyć, że na wynik wyborów z 13 października niekoniecznie trzeba patrzeć jak na sumaryczne zwycięstwo opozycji. Można też uznać, że jest to zwycięstwo prawicy, postaw prawicowych. Można mówić o przesunięciu się polskiego społeczeństwa w prawo. Bo przecież mamy nie tylko PiS, nie tylko Konfederację, ale także PSL, wzmocnione Kukizem i głoszące przynajmniej dystans wobec ofensywy lewicy.
To także ważny asumpt do toczących się w obozie PiS dyskusji na temat wniosków w wyborów. Nie chodzi o to, by na ślepo ruszyć na prawo, bo PiS stało się partią niemalże ogólnonarodową,i łączy bardzo różne środowiska. Przy takim poziomie, jaki zdobyło, polityka PiS musi być wielonurtowa. Jednocześnie jednak wyniki z 13 października wskazują, że klucz do większości leży dziś w Polsce po prawej stronie. To głównie tu trzeba szukać drogi do wyników wyższych niż 43,6 proc. Także z tego powodu, że przesunięcie się w drugą stronę da jeszcze więcej miejsca Konfederacji.
Prawo i Sprawiedliwość musi to uwzględnić, planując kolejne cztery lata.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/469032-klucz-do-wiekszosci-lezy-dzis-w-polsce-po-prawej-stronie