„PiS chce 5 lat więzienia za edukację seksualną” – alarmuje jeden z największych portali internetowych. Wtóruje mu wielka komercyjna stacja, co prawda ze znakiem zapytania – na wszelki wypadek: „Kary więzienia za edukację seksualną?; „Edukatorzy seksualni będą skazywani na więzienie? Ich karania chce Stowarzyszanie „Stop pedofilii” dołącza popularne radio komercyjne. „Więzienie za edukację seksualną i przepisanie antykoncepcji. Projekt „Stop pedofilii” w Sejmie” informuje inny z portali.
CZYTAJ WIĘCEJ: W Sejmie obywatelski projekt „Stop Pedofilii”. Scheuring-Wielgus atakowała: Młot, który ma zniszczyć edukację seksualną
Dziennikarze:
Informowanie o antykoncepcji czy uświadamianie seksualne może zostać uznane przez prokuratora za zachętę do podejmowania współżycia”; „Masz 16 lat, prawo pozwala ci uprawiać seks, ale projekt ustawy nie pozwala ci od nikogo kompetentnego się niczego o seksie dowiedzieć. Zostaje porno w Internecie i koledzy.
Politycy:
Za edukację seksualną i przepisanie antykoncepcji trafisz do więzienia”; „Ta ustawa to ustawa o zakazie edukacji seksualnej. Wygląda tak, jakby pisało ją lobby pedofilskie. Chcą odebrać dzieciom prawo do wiedzy o seksualności. Chcą wsadzać do więzień nauczycieli. Nie pozwolimy na to!”; „Posłowie i posłanki PiS przeciw odrzuceniu ustawy o zakazie edukacji seksualnej. Brak edukacji seksualnej to brak rzetelnej wiedzy o ciele, szacunku, seksie, konsekwencjach. Brak przeciwdziałaniu pedofilii, niechcianym ciążom, chorobom. Ten projekt to głos za przemocą.
Aktywiści LGBT, na czele z wiceprezydentem Warszawy Pawłem Rabiejem i radnym Markiem Szolcem bija na alarm:
Paweł Rabiej:
Plan Kaczyńskiego: dziś zakażą edukacji seksualnej. Jutro zakażą antykoncepcji. Pojutrze zakażą legalnej aborcji. Za tydzień - rozwodów. Później zalegalizują przemoc domową i pedofilię w kościele. A na końcu pewnie beatyfikują Banasia.
Marek Szolc:
Tłumy pod Sejmem za edukacją seksualną i przeciw wsadzaniu do więzienia za uczenie młodzieży o chorobach przenoszonych drogą płciową, bezpiecznym seksie, antykoncepcji i orientacji seksualnej! Budujące!Nie pozwólmy na krzywdzenie młodzieży przez religijnych fundamentalistów.
Celebryci:
Anja Rubik: „
Według obywatelskiego projektu zmian w Kodeksie karnym, za edukację seksualną należy karać więzieniem” Nikt się do więzienia nie wybiera! Absolutnie się nie poddam i się nie boję. Moim zdaniem nie ma szansy, żeby ten projekt przeszedł, ale żyjemy w takich czasach, że wszystko jest możliwe. Ja wierzę, że to nie przejdzie. Jednak nie można zignorować, że władza tego kraju wspiera taką postawę i to jest ogromne niebezpieczeństwo i ogromny absurd…. PiS popiera absurdalną ustawę, chce kary 3-5 lat więzienia za edukację seksualną i propagowanie antykoncepcji.
O co cały ten zgiełk?
Po pięciu latach wrócił do Sejmu obywatelski projekt Stop Pedofilii, przygotowany przez Fundację Pro-Prawo do Życia. W 2014 roku został on odrzucony w pierwszym czytaniu głosami PO, Twojego Ruchu i SLD. Obecnie 265 395 obywateli uznało, że należy projekt poprzeć i tak oto na ostatnim posiedzeniu Sejmu tej kadencji skierowano go do komisji, co wywołało ogromne wzburzenie i atak środowisk neoliberalnej lewicy i aktywistów LGBT+. Przekaz dnia został zręcznie sformułowany: więzienie za edukację seksualną. Powtarzany jak mantra niczym walec drogowy ma rozjechać projekt, wykluczając jakąkolwiek dyskusję nad jego treścią. Bo dyskusja i argumenty to nie jest narzędzie chętnie stosowane przez aktywistów LGBT+, wspierających ich sponsorów i lewicowych polityków, bowiem „jest tylko jedna racja i my ją mamy”. I tę jedną rację słychać ze wszystkich stron, a wpis na Twitterze Andrzeja Gajcego z Onetu, krnąbrnie wyłamującego się z tej narracji, brzmi jak głos wołającego na puszczy: „Wczytuje się w ten projekt #StopPedofilii i za Chiny ludowe nie potrafię znaleźć zapisu o karaniu więzieniem za #edukacjaseksualna Chyba że propagowanie i zachęcanie małoletnich do kontaktów seksualnych lub innej czynności seksualnej nazywamy mylnie „edukacją”.
„Wczytuję się” to chyba słowo-klucz… Recenzujemy książki, których nie czytaliśmy i filmy, których nie widzieliśmy. I krytykujemy ustawy, których nie chciało nam się zgłębić i zrozumieć. Bo cóż takiego jest w proponowanej przez obywateli nowelizacji Kodeksu Karnego?
§1. Kto publicznie propaguje lub pochwala zachowania o charakterze pedofilskim, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§2. Tej samej karze podlega, kto publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletniego obcowania płciowego.
§3. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w §2 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§4. Kto propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej, działając w związku z zajmowaniem stanowiska, wykonywaniem zawodu lub działalności związanych z wychowywaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką nad nimi albo działając na terenie szkoły lub innego zakładu lub placówki oświatowo–wychowawczej lub opiekuńczej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Czy jest w tych zapisach mowa o edukacji seksualnej? Czy edukacja seksualna polega na propagowaniu pedofilii i obcowania płciowego małoletnich?
Idziemy po wasze dzieci
Czemu projekt, który być może wcale nie stanie się prawem, wzbudził tak frontalny atak tych wszystkich maszerujących na czele parad równości, szydzących z symboli katolickich i wartości rodzinnych, żądających wyjątkowego traktowania i akceptacji dla swojego stylu życia i polityków, którzy uznali za swój interes wspieranie tych środowisk?
Sprawa jest prosta – każdy sprzeciw, inne zdanie, próba obrony wartości wyznawanych poza ich grupami to atak, zagrożenie, tama na drodze marszu przez instytucję, w tym przypadku szkoły, marszu, który ma przeorać naszą cywilizację i narzucić nowe zwyczaje i nowe prawa. A szkoła w tym marszu ma zasadnicze znaczenie - „idziemy po wasze dzieci” można było przeczytać na paradzie lesbijek, gejów, biseksualistów i transseksualistów oraz tych wszystkich, mieszczących się po znakiem plus.
Próbuje się wmówić opinii publicznej, że wpuszczenie edukatorów seksualnych do polskich szkół jest w interesie dzieci i rodziców. Tylko oni bowiem mogą i potrafią mówić dzieciom o chorobach przenoszonych drogą płciową, bezpiecznym seksie, antykoncepcji i „złym dotyku” pedofila. Ale że przy okazji mogą mówić o zupełnie czymś innym, dowiedzieliśmy się z nagranych potajemnie przez TVP rozmów z seksedukatorami, twierdzącymi, że nie ma nic złego w oglądaniu z dziećmi pornografii; „to może być edukacyjne, to może być inspirujące. Tłumaczę, że żaden film nie jest zły i nie jest demonizujący, tylko chodzi o to, jak my go odbieramy i co my w nim widzimy” wyjaśnia pani seksedukatorka. O tym, jak negatywny wpływ może mieć pornografia szczególnie na dzieci i młodzież, pani pewnie nie wie, naszpikowana na szkoleniach ideologią gender. Według niej, pornograficzne filmy mogą być inspirujące, a także pozwalające doskonalić jakość techniki. Profesor Lew Starowicz, seksuolog, takie działania ocenia jednoznacznie : „pokazywanie filmów pornograficznych dzieciom i młodzieży do 18 roku życia to jest przestępstwo”. Pokazywanie dzieciom filmów pornograficznych to tylko jeden z przykładów tak rozumianej „edukacji seksualnej”. Kolejna kalka, jaka mają wdrukować do świadomości dzieci seksedukatorzy to przekonanie, że „nie jest tak, że po prostu urodzimy się i przez całe życie podobają nam się te same osoby, bo to też z wiekiem się zmienia. Po jednej stronie jest heteroseksualizm, po drugiej stronie homoseksualizm, na środku mamy biseksualizm i tak naprawdę z biegiem lat możemy się bardziej zbliżać w jedną stronę, albo bardziej w drugą”. Prof. Lew Starowicz w tej kwestii też ma jednoznaczną ocenę: „Otwarcie granic, że ze wszystkimi można, to jest zaburzenie poznawcze u dzieci, to jest pewne zaburzenie, bo dzieci nie wiedzą w zasadzie, jakie są teraz normy, w jakim kierunku iść. To wytwarza pewien zamęt, zupełnie niepotrzebny”.
Edukacja seksualna a wychowanie do życia w rodzinie
Ale cała batalia o wprowadzenie edukatorów seksualnych do szkół ma w nas wywołać przeświadczenie, że nasze dzieci tkwią w szkole jak w kokonie, odcięte od wszelkiej wiedzy, która pozwoli im uniknąć pułapek, jakie zastawia życie na ich „seksualność”. Ani słowem nie wspomina się o czymś takim jak „wychowanie do życia w rodzinie”, które jest co prawda przedmiotem nieobowiązkowym, tak jak religia, ale pewnie tak samo byłoby z tą zewnętrzną „edukacją seksualną”, jeśli już wdarłaby się do szkół. Przyjrzyjmy się zatem podstawie programowej tego przedmiotu w szkołach podstawowych, bo przecież głownie o ochronę i dostarczenie wiedzy dzieciom w tym wieku nam chodzi. Celem tych zajęć jest pozyskanie przez dzieci świadomości rozwoju procesu psychoseksualnego:
• Dzieci mają pozyskać wiedzę na temat organizmu ludzkiego, zachodzących w nim zmian w okresie prenatalnym i postnatalnym oraz akceptację własnej płciowości.
• Mają zyskać umiejętność ochrony własnej intymności i nietykalności seksualnej oraz szacunek dla ciała innej osoby.
• Treści nauczania mają być tak skonstruowane, by uczeń zrozumiał, czym jest cielesność, płciowość i seksualność, umiał wskazać różnice w rozwoju psychoseksualnym dziewcząt i chłopców, potrafił wyjaśnić, na czym polega identyfikacja z własną płcią.
• Powinien poznać zagrożenia okresu dojrzewania, takie jak : uzależnienia chemiczne i behawioralne, presja seksualna, pornografia, cyberseks, prostytucja nieletnich i wiedzieć, jaka jest profilaktyka i przeciwdziałanie tym zjawiskom.
• Uczeń ma wiedzieć, jakie są choroby przenoszone drogą płciową i jaki sposób można się zarazić, poznać ich objawy oraz profilaktykę.
• W szkole podstawowej – bo o niej cały czas mówimy – dziecko ma poznać definicję antykoncepcji i umieć wymienić jej rodzaje, dokonać oceny stosowania poszczególnych środków antykoncepcyjnych w aspekcie medycznym.
• Uczeń powinien wiedzieć, jaka jest różnica pomiędzy antykoncepcją a naturalnym planowaniem rodziny, zapłodnieniem in vitro a naprotechnologią. To tylko kilka fragmentów z programu wychowania do życia w rodzinie, na tyle jednak istotnych, że pozwalają zadać pytanie – a gdzie jest tu miejsce na zewnętrznych edukatorów seksualnych? Czy mają ten program uzupełnić takimi treściami, o jakich wspomniałam wyżej?
Paweł Rabiej, autor tzw. planu Rabieja („Najpierw przyzwyczajmy ludzi, że związki partnerskie to nie jest samo zło, że nie niszczą tkanki społecznej i polskiej rodziny. Potem łatwiej będzie o kolejne kroki, o równość małżeńską z adopcją dzieci) w iście kasandrycznym stylu wieszczy, jakież to zakazy czekają nas w przyszłości pod rządami pisowskiego Ciemnogrodu: zakaz edukacji seksualnej, antykoncepcji, legalnej aborcji, rozwodów ale w zamian – legalizacja przemocy domowej i pedofilii w kościele. Z tych ostatnich najbardziej prawdopodobna wydaje mi się legalizacja przemocy domowej, bo przecież ponad osiem milionów głosujących na PiS potomków folwarcznych chłopów święcie wierzy w to, że „jak chłop baby nie bije, to jej wątroba gnije”.
A poważnie mówiąc – mieliśmy preludium walki z naszą cywilizacją w postaci Warszawskiej Karty LGBT+, LGBT-owskich parad, profanacji świętości. Teraz mamy lewicę w Sejmie i już zapowiedź pierwszego projektu, jaki chce wnieść pod obrady nowego parlamentu – legalizację małżeństw homoseksualnych.
Jak się nie wyzwolimy szybko spod hipnotyzującego wzroku węża, który chce pożreć to wszystko, co dla nas najcenniejsze, to będzie, mówiąc kolokwialnie, „po zawodach”…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/468902-klamia-aktywisci-lgbt-politycy-dziennikarze-i-celebryci