Jeśli potwierdzą się wyniki badania exit poll, i Prawo i Sprawiedliwość rzeczywiście zdobędzie samodzielną większość, będzie to wielki sukces tej formacji. Pamiętajmy, że jeszcze wiosną, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, ten scenariusz wydawał się dość mało realny. Pamiętajmy, że PiS grało przeciwko wszystkim, a wszyscy przeciwko PiS - nawet Paweł Kukiz. Pamiętajmy również, że nikt w historii III RP nie zdobył więcej; poprzedni rekord należał do Platformy Obywatelskiej, która w 2007-roku uzyskała 41,5 proc. To jest wielkie, historyczne osiągnięcie Jarosława Kaczyńskiego i jego współpracowników.**
Jednocześnie jednak można mówić o pewnym niedosycie, zwłaszcza na tle sondaży z ostatnich tygodni, sugerujących, że PiS może się otrzeć o bajeczną granicę 50 proc. Lekki ton rozczarowania dało się również wyczytać z wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, zapowiadającego poważną refleksję. Trudno się dziwić: jeśli na fali sukcesu programów społecznych, przy wielkich transferach socjalnych, w okresie prosperity i społecznej fali PiS zdobywa 43,6 proc. głosów, to czy za cztery lata jest w stanie znów powalczyć o zwycięstwo? To jest pytanie, które de facto postawił Jarosław Kaczyński.
Co ciekawe, problemem dla PiS-u nie okazały się ani „wielkie miasta”, ani wyborca lewicowo-liberalny, ani „klasa średnia”. Problemem okazały się dwie formacje czasem nawet dość mocno lekceważone, a więc PSL i Konfederacja. To one - a nie KO czy SLD - stanęły na drodze do sukcesu jeszcze bardziej imponującego. To ten fragment krajobrazu wymaga szczególnie starannej analizy.
Wciąż nie mamy odpowiedzi na kluczowe pytania: co z Senatem? Czy PiS będzie bliżej czy dalej większości, czy na pewno jest ona stuprocentowo pewna? Czy Konfederacja rzeczywiście zdobyła ponad 6 proc., a PSL niemal 10? Doświadczenie uczy, że wyniki zostaną jednak skorygowane, i dopiero wówczas będzie można pokusić się o ostateczne wnioski.
Już jednak dziś można sformułować najważniejszy wniosek z wyborów 13 października. Przed Prawem i Sprawiedliwością zasadniczy wybór: albo realnie przebuduje tzw. system, albo za cztery lata będzie miało ogromne problemy w walce o trzecią kadencję. Programy społeczne nie będą miały już tej siły, wyborcy są relatywnie mało wdzięczni za wynoszenie ich na wyższy poziom materialny (w każdym razie nie są wdzięczni bardzo długo), a lewica intensywnie i bez przeszkód pracuje nad tym, by zmienić wartości, które wyznają Polacy. Jeśli nadal będziemy obracali się w realiach zbudowanych przez III RP - właściwie niemal w każdej sferze - PiS będzie miało problem. Rzecz jasna, jeśli otworzy 100 nowych frontów - również. Wybór niełatwy, ale stać w miejscu też nie wolno. Piszemy o tym w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci”, który Państwu serdecznie polecam!
To wszystko omówimy wszyscy jednak jeszcze ze sto razy. Dziś warto docenić to, co się stało: naprawa państwa będzie trwała, Polacy nie zmarnowali naprawdę dziejowej szansy na pójście do przodu, na prawdziwy awans w lidze narodów. Stare sztuczki - a zastosowano jej w tej kampanii niemal wszystkie - znów, tak jak w 2015-ym roku - nie zadziałały. Ciężka praca, poparta wiarygodnością i kreatywnością, przyniosły sukces, a krzyki, histeria i totalność zostały jednak ukarane.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/468227-najwazniejszy-wniosek-z-13-x-naprawa-panstwa-bedzie-trwala