Jawni mędrcy Platformy, tak samo zresztą jak jej wielu mędrców ukrytych, dobrze wiedzą, co naprawdę słychać wśród elektoratu. Organizują mitingi i konwencje, konferencje, próbują powstrzymać ruch na chodnikach, by wręczać osobiście ulotki z życiorysami, zapewnieniami i obietnicami, o jakich ponoć lud bezustannie marzy. A tu nic, nijakiego entuzjazmu, ani nawet widocznych oznak sympatii. Owszem, na konwencjach jakieś donioślejsze lub skromniejsze brawka, ale prawdziwej, szczerej politycznej dziarskości nikt nie zauważa.
Jasne, wszystko rozstrzygnie się w najbliższą niedzielę i do tego czasu każdy ma prawo liczyć na powodzenie. Ma prawo, ale kandydaci Platformy jakoś mało w to wierzą. I trudno się dziwić, wszakże całe to ich przedwyborcze gadanie ogranicza się do przestawiania pionków na szachownicy, które poustawiali wcześniej dziś rządzący. Krytyki pełno. PiS to uzurpatorzy, bo tylko oszukuje społeczeństwo, cwaniacy i kanciarze, partia korupcjogenna, szkodnicy i psuje. Mówi o tym cała światła elita w kraju, w Brukseli i gdzie tylko ucha nadstawić. Ale to już nie działa, ludzie już przekonali się, że jedna elita najczęściej warta drugiej, czyli zestawu najwartościowszych myśli drukowanych stale na łamach jedynie słusznej gazety Michnika i Ketmana. Także księdza Michała Czajkowskiego. Kto zapomniał o tych wzorcach patriotyzmu i moralności, niech pogrzebie w pamięci.
Ale kto ma przerwać zestaw zwycięstw wyborczych PiS? Schetyna z Neumannem, czy może Kidawa – Błońska z Jachirą? A może Kowal z Poncyliuszem? Dwaj starzy cynicy i cwaniacy dobrze odczytali znaki czasu, Tusk już nawet palcem nie kiwnął, by w jego partii cokolwiek się polepszyło, ani przez chwilę nie wierząc w powodzenie. Zwąchał pewnie w okolicach Brukseli coś nowego, dobrze płatnego i teraz jeszcze bardziej czuje, że polskość to nienormalność. Nie inaczej postąpił wyciągnięty niegdyś z kapelusza „wybitny finansista” o nazwisku Rostowski. Ten, co to uznał, że z mafiami podatkowymi nie ma co walczyć, bo one zawsze wymyślą coś jeszcze lepszego i znowu trzeba będzie się nad tym zastanawiać. Oczywiście, bez skutku. Taki to był geniusz. Teraz gdzieś zginął w londyńskim tłumie i tyle go Polska interesuje. A Schetyna, Boni, Kidawa – Błońska i cała PO, jeszcze mniej. Sieroty po cwaniakach zostały same, a odrzuty po wiosennych wyborach w postaci Rosatich wzbudzają tylko pewien mało sympatyczny dla człowieka odruch. I koniec. Bez bomby.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/467832-platformensi-wiedza-ze-moga-liczyc-tylko-na-swoja-sekte